23

3K 113 43
                                    

Nigdy nie byłam typem osoby spontanicznej. Zazwyczaj moja głowa była bardzo ułożona choć wiele czasu poświęcałam na analizy, a podejmowanie ważniejszych decyzji zawsze było na wagę złota. Dlaczego więc tym razem, odpowiedź przyszła niespodziewanie szybko?

Tą odpowiedzią zaskakuję samą siebie, jak gdyby wypowiedziała to zupełnie inna Olivia, ale naprawdę tego chcę. Chcę pozwolić na to, by mnie pocałował, nie patrząc na wszystkich tych ludzi wokół, którym przecież mówiliśmy, że nic nas nie łączy. Chcę znowu poczuć ten dreszcz dobrych emocji. Chcę przez kilka chwil być jeszcze bliżej. Być może to wina wypitej ilości szampana. Być może jutro będę tego żałować, ale tylko być może. Dzisiaj świadomie chcę tego wszystkiego, bo znowu chcę czuć. I czuję, gdy tylko Colton układa dłoń na moim policzku, a chwilę później łączy nasze usta w słodkim, niespiesznym pocałunku. Przez tę krótką chwilę, w której nasze usta zostają połączone, czuję się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Czuję się we właściwym miejscu, po raz pierwszy od dawna, a nasze usta wydają się idealnie dla siebie stworzone.

Gdy tylko się od siebie odrywamy, moja warga drży przez nadmiar emocji, jaki się teraz we mnie kumuluje. Przygryzam ją, chcąc to ukryć. Nie uchodzi to uwadze bruneta, który nadal trzymając rękę na moim policzku, kciukiem uwalnia ją na zewnątrz. Towarzyszy temu jego szelmowski Salvatorovy uśmiech. Tak go sobie nazywam.

- Coś czuję, że to będą moje ulubione święta. - wyznaje. - Słyszałem, że nie chcesz spędzić z przyjaciółmi sylwestra.

- To nie tak. Chcę, tylko...

- Więc jedź tam. Ze mną. - przerywa mi.

- Nie zabierasz nikogo ze sobą? - pytam zdziwiona. Naprawdę sądziłam, że Colton zaprosi kogoś na ten wypad. W końcu ktoś taki jak on, musi mieć znajomych na pęczki.

- Myślałem, że to jasne. Zabieram Ciebie.

Patrzy na mnie karcąco, uśmiechając się przy tym w mój ulubiony sposób.

- Zgoda. - odpowiadam.

- I to już? Tak szybko poszło? Żadnego ale? - Kiedy kiwam głową na potwierdzenie jego słów, dodaje - Bo jeszcze pomyślę, że masz do mnie słabość.

Momentalnie moje serce przyspiesza swój rytm. Czy to aż tak widać? Colton mówi to żartobliwie, nie wiedząc ile prawdy kryje się w tych słowach, ale ja zaczynam to zauważać. To jak nieświadomie duży wpływ ma na mnie jego osoba, jak bardzo liczę się z jego zdaniem i jak wiele rzeczy zmieniło się odkąd pojawił się w moim życiu. Jeszcze nie jestem w stanie stwierdzić czy na dobre. Odwracam głowę w prawo, a wtedy mina mi rzednie, napotykając nieprzychylne spojrzenie taty stojącego na drugim końcu sali. Zapewne widział, to co przed chwilą miało miejsce i nieuniknione, że czeka nas rozmowa.

- Nie można tego powiedzieć o moim tacie. - wzdycham, zostawiając komentarz na jego dygresję tylko w mojej głowie.

- To normalne. Martwi się o Ciebie jak każdy ojciec o swoją córkę.

- Tak. Czasami za bardzo. On... po prostu nikomu nie ufa. - tłumaczę.

Staram się to rozumieć. Wiem, że w głębi duszy nadal obwinia się o przeszłość, choć nic z rzeczy, które się wydarzyły, nie stały się przez niego. W przeciwieństwie do niego samego nigdy nawet nie pomyślałam, że był powodem tego całego chaosu, a on zadręcza się dotychczas.

- A Ty? Ufasz mi?

Ciche pytanie zawisło między nami. Moje spojrzenie jest teraz utkwione w wyciągniętej w moim kierunku wytatuowanej dłoni. Biorę głęboki wdech, a następnie w towarzystwie najszczerszego uśmiechu, na jaki mnie stać, ujmuję jego dłoń w ramach odpowiedzi.

Chłopak ze słonecznikiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz