2

4K 183 112
                                    


Na plażę docieramy chwilę przed dwudziestą. Od razu kierujemy się w stronę ogniska, przy którym znajduje się już kilkadziesiąt osób. Wzrokiem odnajduję znajomych. Już z daleka da się zauważyć, iż są nieźle wstawieni. Przyszło więcej osób niż przypuszczałam, ale tak to już jest, jeśli ludzie ściągają tu swoich znajomych, tak jak my w tym roku zaprosiłyśmy chłopaków.

— Cześć, Gwiazdy. Jak zwykle jesteście na czas. — szczerzy się Jared. Wciska się pomiędzy, obejmując nas ramionami. Na mojej twarzy mimowolnie pojawia się jeszcze większy uśmiech.

Ten chłopak to najwspanialsza osoba na świecie. Uwielbiam jego poczucie humoru, zawsze wie co powiedzieć, doradzić, wysłucha i niejednokrotnie udowodnił, że można na nim polegać. Choć znamy się od niecałego roku, dosyć szybko się zżyliśmy. Nasza relacja różni się nieco, niż ta z Kat. Jared jest dla mnie jak rodzina, jak brat, którego nigdy nie miałam. Takie moje własne lekarstwo na wszystko. Serio.

Przewracam oczami na jego stwierdzenie i wskazuję ręką przyjaciółkę. Ona jedynie wzrusza ramionami i zaczyna chichotać. Tak, chłopacy również zdążyli się przyzwyczaić do jej spóźnialstwa, jednak nigdy nie odpuszczą, aby tego nie skomentować. Oczywiście nie robią tego złośliwie. Chyba już taki urok tej naszej Kat i wszyscy nauczyliśmy się z tym żyć.

Chwile później obok nas zjawia się Jason, wręczając nam po puszce zimnego piwa. Teraz to uśmiech Kat poszerza się o stokroć.

Pora znaleźć sobie miejscówkę przy ognisku i wspólnie rozpocząć zakończenie lata, a jednocześnie otwarcie semestru.

***

Siedzimy już tutaj dobre kilka godzin, a większość ludzi zdążyła się już zmyć. Rozglądam się wokół i zauważam, że ktoś tu idzie. Po posturze poznaję, że to chłopak. Jason i Jared podążają za moim spojrzeniem, po czym od razu podnoszą się z piasku, a kiedy nieznajomy podchodzi bliżej, od razu rzucają się w jego stronę wymieniając męskie uściski.

Zerkam na Kat i już wiem, że to jego miała na myśli. Widząc ją, stojącą, ucieszoną od ucha do ucha i posyłającą mi znaczące spojrzenie, jestem pewna, że się nie mylę. Kieruję wzrok spowrotem na chłopaka. Jest wysoki i wysportowany co da się zauważyć pomimo jego stroju. Ubrany w czarne spodenki do kolan i równie czarną, dużą bluzę z kapturem zarzuconym na głowę, spod którego wystają pojedyncze kosmyki nieco dłuższych, lekko kręconych włosów. Mimo panującego na około mroku zauważam, że jest brunetem. Przyglądam mu się w skupieniu, kiedy z zamyślenia wyrywa mnie dobrze znany głos.


— Cześć. Jestem Katrina, a to moja przyjaciółka Liv.

Wyciąga dłoń do chłopaka. W myślach ponownie przewracam oczami na jej zachowanie. Ma świadomość, że jestem w stanie sama się przedstawić i nie jest mi do tego potrzebna.

Kiedy chłopak odwraca się w moją stronę, światło padające z ogniska pozwala, abym mogła przyjrzeć się trochę bardziej jego twarzy. Mocne rysy, krótki zarost i naprawdę ciemne jak noc, oczy.

Co dziwne, zawsze zwracam uwagę na oczy. Po prostu wydają mi się najciekawsze, nie tylko w twarzy, ale ogólnie, w całym człowieku. Może to głupie ale to element, na którym skupiam bardzo dużą uwagę. Nie wiem dlaczego, ale tak mam chyba od zawsze. Można odczytać z nich wiele emocji chociaż akurat w tym spojrzeniu, mimo, że było bardzo mocne, w tym momencie nie widziałam zupełnie nic. Kompletna pustka.

Chłopak ze słonecznikiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz