Jesteście razem? 🐍 35

100 8 5
                                    

Czas w domu mijał o wiele szybciej niż w szkole. Ojciec z Harrym cały czas planowali ślub, co dodatkowo wywracało nasze życie do góry nogami. Od kłótni o talerze, przez kolor i zapach świec na stoły, aż po garnitury. Kiedy oni byli całkowicie zajęci sobą, Hermiona planowała wszystko inne. Ku chwale Merlina dosyć wcześnie kazała jechać po stroje, żeby wszystko było gotowe. Garnitury i suknie leżały teraz w jakiejś garderobie, czekając na swoje pięć minut. Został jeszcze miesiąc.


Teraz wszyscy - przynajmniej ci, którzy nie byli dorośli - nie mieli żadnych obowiązków. Był dopiero początek lutego, więc pogoda nie rozpieszczała. Większość czasu spędzaliśmy jednak w domu.

Zwiedziliśmy już jakieś dwa albo trzy piętra, ale później nam się znudziło, ponieważ odkrywanie nowych pomieszczeń nie było już tak ciekawe. Następnie nadszedł czas na próby gotowania, które zakończyły się wymiotami i kilkoma, no dobra - kilkonastoma - stłuczonymi talerzami.

Obecnie testowaliśmy wszystkie gry planszowe, jakie tylko znaleźliśmy na strychu. Te czarodziejskie zdążyły się nam znudzić przez całe życie, więc sięgnęliśmy po te mugolskie.

- Odłóż tą jebaną kostkę! Teraz moja kolej! - Hugo prawie atakował Lily, która akurat trafiła na pole z zadaniem.

- Później dam ci dwa razy rzucić. - rzekła, sięgając po pierwszą kartę od góry - "Masz urodziny! Wszyscy gracze dają ci po 1$"! - przeczytała z kartonika, a Hugo, zamiast dać jej jeden pieniążek, rzucił w nią wszystkimi i uciekł z salonu.

Westchnąłem głośno.

- Macie po trzynaście lat. To tylko gra. - jęknął James, który przez tę dwójkę nie mógł wygrać rundy, która wyjątkowo mu sprzyjała.

- Chłopcy są dwa lata do tyłu! - wytłumaczyła Lily, wystawiając mu język.

- I tak im już zostaje. - zaśmiała się Hermiona - Ale spokojnie, najgorsze jest pierwsze trzydzieści lat.

🐍

- Myślę, że jeszcze na tamtej kolumnie. - rzekł Harry, przykładając do niej wiązankę z kwiatów, żeby sprawdzić, jak będzie to wyglądać.

- Rzeczywiście pasuje. - zdziwił się dziadek - Może coś z ciebie będzie.

Ojciec cicho się zaśmiał.

- A z ciebie już nic nie będzie, więc zamknij się. - dodał, patrząc na niego.

Miałem szczerze dosyć tego całego ślubu, pomimo że nie brałem udziału w zbyt wielu rzeczach, akurat teraz musiałem pojechać z nimi, żeby pomóc w przyozdobieniu sali. Albus jest synem Harry'ego, a jakoś nic nie robi! Ciągle to ja jestem proszony o opinię, poradę lub pomoc.

Potter od prawie trzech godzin przykładał wszędzie już prawie martwe kwiaty, testując, jak będą wyglądać. Zdecydowali się na białe, których nazwy nie potrafiłem wymówić. Wcale nie były ładne. Szybko więdły, jednak Hermiona i Neville obiecali rzucić na nie zaklęcia w dniu ślubu, żeby cały czas dobrze wyglądały. Ja głównie siedziałem przy stole obok dziadka, śmiejąc się z tej dwójki. Co chwilę rzucali jakimś tekstem albo robili coś głupiego. Tylko dzięki naszemu rozbawieniu, udało nam się nie zasnąć.

- Oni się przy ołtarzu pobiją, jak tak dalej pójdzie. - zaśmiał się dziadek.

- Nie wątpię w to. Im bliżej ślubu, tym jest coraz gorzej, boję się, co będzie później. - śmiałem się teraz razem z nim, jednak on po chwili zamilkł. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał.

Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz