Rozdział 15

118 9 5
                                    

Znów obudziło mnie poranne słońce. Jeszcze mi ten widok spowszednieje - zaśmiałam się w duchu. Ziewając leniwie przeciągnęłam się w łóżku.
- No, dziś będzie trudny dzień - stwierdziłam mając w pamięci wczorajszą rozmowę z Laurą.

...

Nawet takiego twardziela jak Krzysiek czasem sumienie podręczy. Czy dobrze robi, dając France nadzieję? Przecież on ją tylko lubi, NIC WIĘCEJ. Ale... Majkę i tak już stracił. A Franka jest bardzo sympatyczna...Ale to Majkę kochał NAPRAWDĘ (dopiero dziś to do niego dotarło?). Dzisiaj sprzątając biurko znalazł w szufladzie zdjęcie, na którym się całują. W pierwszym odruchu podarł je, ale potem... coś go tknęło. Wziął taśmę przezroczystą i skleił. Teraz siedział smutny na tapczanie w pokoju i wpatrywał się w nie. Łza zakręciła mu się u oku - o nie! Faceci nie płaczą! Szybko zerwał się, rzucił zdjęcie gdzieś w kąt, włożył sportowe buty i wybiegł z domu.

...

- Witaj "przyjacielu"! - usłyszał nagle ironiczny ton Czarka.
- Cześć - odburknął - "przyjacielu". Jak się masz? Z ręką już lepiej?
- Ach, tak, zdecydowanie. Miło, że pytasz.
- To świetnie. Dziewczyny zawsze dobrze opatrzą, nie?
- A żebyś wiedział - uśmiechnął się Czarek sztucznie. 

- To co, kiedy rewanżyk?

- Naprawdę chcesz jeszcze więcej oberwać?

- Ja? Nie. Przecież to Ty oberwiesz.

- Ach tak, zapomniałem.
- Mówiłem, za dobry ten opatrunek.
Chwila ciszy.

- A co tam u Majki?
Ups, czuły punkt.
- A chcesz już oberwać?
- Skądże, ja się wolę bić o Frankę.
- To spadaj.
- Uu, czyżbyś jeszcze kochał Majkę? - mimo niechęci Krzyśka, Czarek wciąż biegł razem z nim. - Bo skoro tak, to czemu właściwie masz się bić ze mną? Nie lepiej z Wojtkiem?
Krzysiek nie wytrzymał. Stanął, chwycił Czarka z całej siły i ryknął:
- Nie słyszałeś co powiedziałem? Spadaj!
- Ok, ok - zaśmiał się wcale nie zbity z tropu Czarek - to się jeszcze zgadamy innym razem - powiedział i skręcił w inną alejkę parku, Krzysiek natomiast już z parku wybiegł.

...

Mimo godzinnego biegu, Krzysiek cały czas był zdenerwowany. W dodatku jeszcze zaczęło padać. Najpierw lekko, więc nic sobie z tego nie robił, ale potem coraz mocniej i mocniej... W dodatku rozpętała się tak mocna wichura, że aż pchało go na boki. On jednak ciągle biegł. Wreszcie czuł, że złość ustępuje. I nagle... wwiało go na... drzwi? Tak, to jakaś brama. Co za szczęście - nawet kawałek dachu. Można tu przeczekać deszcz. Nie chce mu się biec? Nie, już nie. Teraz, gdy przystanął, to już poczeka. Oparł się mocniej o bramę i głośno wypuścił powietrze. Zsunął lekko kaptur i w tej właśnie chwili ujrzał całującą się obok niego parę. I w dodatku były to doskonale znane mu osoby.
- Majka?
Zakochani, słysząc czyjś głos, drgnęli i odwrócili się szybko.
- O, Krzychu! Cześć - powiedział Wojtek z jakąś dziwnie udaną radością. Majka nie odezwała się ani słowem, ale jej twarz nagle pobladła.
- Cześć - odpowiedział Krzysiek spokojnie, ale jego wzrok wskazywał, że wcale taki spokojny nie jest. Chwila ciszy.
W końcu cios. Mocny, prosto w nos. Wojtkowi zaczęła lecieć krew.
- Co ty rob... - Krzysiek zasłonił Majce usta.
- Odwal się od niej gnojku, jasne?
- Nie bardzo.
Skoro nie bardzo, no to kolejny cios. Wojtek nie pozostał dłużny i walnął kolegę z całej siły w brzuch.
- Wojtek, ni... - tym razem Wojtek zasłonił jej usta.
- Teraz ona - ruch pięści - jest moja!
- Nie jest.
Krzysiek podniósł się i znowu oddał. I tak dalej. Krótka wymiana ciosów. Majka nadaremnie wrzeszczała, by przestali. Tym razem przeciwnik Krzyśka był silniejszy. Tak więc to Krzysiek skończył leżąc w bramie, z bolącą ręką.
- Wiesz, ty to jednak jesteś głupi - powiedział na odchodne Wojtek, gdyż przestało już padać. - Przepraszam kochanie za to co widziałaś - zwrócił się teraz do Majki. Ku jego zaskoczeniu, dziewczyna nie spojrzała na niego przyjaźnie.
- Obaj jesteście głupi! - krzyknęła i dała mu, jak to się mówi, "z liścia", po czym biegiem uciekła.
- Majka, zaczekaj! - zaprotestował na marne Wojtek. Krzysiek zaczął się z niego śmiać. Wojtek chciał mu więc jeszcze dowalić, ale zdecydował się jednak dogonić dziewczynę.
- Majka! Stój! Majka! - wołał zdenerwowany, biegnąc.

...

- Ał - jęknął Krzysiek, podnosząc się. W końcu stanął na nogach. Powoli poszedł w stronę parku.
- Krzysiek? - Czarek kolejny raz spotkał "przyjaciela". - Co ci się stało?
- Jak to co? Zrobiłem, co mi radziłeś.
- Że co? - chłopak był zdziwiony. - Jaką ja ci niby dałem radę?
- Kiepską.
Czarek nadal nic nie rozumiał.
- Ale wiesz, i tak dzięki. Dla sceny końcowej przeżyłbym to jeszcze raz - dodał Krzysiek. - No to narazie, przyjacielu - tym razem słowo przyjacielu wcale nie zabrzmiało ironicznie, co rzuciło się w oczy Czarkowi. Krzysiek poklepał kolegę po ramieniu i poszedł dalej, pozostawiając chłopaka w szoku.
- No jak nic się napił! - stwierdził po chwili ciszy Czarek. - Tylko dlaczego jest cały brudny i tak dziwnie trzyma rękę...

...

- Ding dong bam bam ding dong dong!
Laura otworzyła drzwi.
- No nie! - powiedziała widząc Krzyśka. - Czy my mamy napisane na domu "punkt medyczny" albo "pierwsza pomoc"?
Krzysiek cofnął się, by spojrzeć.
- Nie macie. Ale chyba i tak mnie przyjmiesz, co?
- No cóż... - Laura miała dobre serce. - A z kim tym razem bójka?
- Z chłopakiem mojej byłej dziewczyny - odpowiedział prawdę Krzysiek, nic nie myśląc.
Laura złapała się tylko za głowę, pozostawiając to bez komentarza.

...

No i Czarek nie przyszedł dziś do mnie. Dlaczego, co się stało? Nie wiem. Może też boi się teraz ze mną gadać, jak ja, gdy wyznałam otwarcie miłość Krzyśkowi. Przyszedł za to właśnie Krzysiek, a z tym rozmowa będzie cięższa.
- O, super, że jesteś - przywitałam z uśmiechem chłopaka. Mimo wszystko cieszyłam się, że przyszedł.
- Dzięki. Ciebie też dobrze widzieć. - Chciał mnie pocałować na przywitanie, ale odsunęłam się lekko.
- Krzysiek...
- Tak? - spytał. Ok, teraz mam mówić. Dasz radę Franka!
- Wtedy na przystanku, powiedziałeś, że możemy dać sobie szansę. I... ja jestem w tobie zakochana. Ale czy ty we mnie?
Chwila niezręcznej ciszy. Zbadałam go wzrokiem.
- Wiesz, dzisiaj biłem się z Wojtkiem, chłopakiem Majki.
- Kochasz ją nadal? - posmutniałam.
- Nie wiem.
- W takim razie nie...
- Ja naprawdę nie chcę Cię ranić, wiesz? Ja... chciałem się w Tobie zakochać...
- Ok, nic już nie mów - westchnęłam. - Tylko jeszcze jedno: to ty pobiłeś Czarka? Bo jakoś nie mogłam tego od Laury wydusić...
- To on zaczął - oburzył się chłopak.
- Ahaa...
- On Cię kocha.
- A ja Ciebie! - krzyknęłam zezłoszczona.
Po chwili... o nie, o nie! Franka, czy ty naprawdę musisz się rozpłakać?!
Krzysiek przytulił mnie.
- Ej, cicho...
- Jestem głupia - jęczałam.
- Nie, to ja jestem głupi.
- A to też prawda - powiedziałam przez łzy.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. I nie wiem, co nam odbiło, ale... ZACZĘLIŚMY SIĘ CAŁOWAĆ!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej, kochani, jak się podoba? Dzisiaj wróciłam trochę do wątku Majki i Wojtka. Natomiast co do Franki...
tak, wiem, że kibicujecie Czarkowi i obiecuję, że również zaświeci mu słońce, ale musicie jeszcze trochę poczekać. :P ;)
Tymczasem na koniec rozmowa i piękny pocałunek Krzyśka z Franką, który... cóż, trochę w przyszłości namiesza... 

Wschodzi słońce [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz