-10-

53 6 0
                                    

Przez ten rok zmieniło się wszystko. 

Zbliżyłem się do rodzeństwa. Nie miałem żadnego miejsca do treningów, jednak nie przeszkodziło mi to. W moim pokoju zrobiłem sobie miejsce do ćwiczeń. Stawałem się coraz lepszy w kontrolowaniu mocy, odkrywałem nowe ruchy i techniki. Zacząłem chodzić do nowej szkoły, gdzie z nikim się nie zaprzyjaźniłem. Odkryłem co to jest ojcowska "miłość". Doświadczyłem przemocy i głodu. Przez to też bardzo schudłem, i cały czas chodziłem z siniakami.

Moje zachowanie też się zmieniło. Stałem się opryskliwy, zacząłem przeklinań i też uzależniałem się od palenia i energetyków, z czego nie jestem dumny.

Z Katchanem nie mogłem utrzymywać kontaktu, co jeszcze bardziej mnie dobijało.

Ciągle miałem poczucie winy, wielokrotnie słyszałem, że to nie moja wina. Nie mogłem w to uwierzyć, w moich oczach byłem zwykłym potworem.

I też urosłem co jest moim powodem do dumy. Teraz mierzę 166 cm. 

Leżałem na kanapie rozmyślając nad nową techniką, nic mi nie przychodziło do głowy. Miałem wrażenie, że wymyśliłem już każdą. Zaraz mam szkołę. Miałem na sobie mundurek złożony z nudnej białej koszuli, czarnych spodni i czarwonego krawatu. Usłyszałem pukanie do drzwi.

-Proszę- powiedziałem bez zapału. Wszedł David (młody służący). Muszę przyznać, że zaprzyjaźniliśmy się.- Oh. Cześć.

-Izuku idziesz dzisiaj do szkoły?- Zapytał.

-Chętnie bym nie poszedł ale nie mogę.- Powiedziałem obojętnie. 

Podszedł do biurka.

-Jak widzę ten bałagan to wątpię, że można to posprzątać.- Powiedział.

-Jak wrócę to może posprzątam, wy nawet się nie trudźcie.- On się jedynie zaśmiał. 

-Dobra wstawaj, zaraz się spóźnisz.

-Żadna mi nowość.- Powiedziałem wstając z kanapy. Wziąłem z krzesła plecak pełen książek. -Nie chce mi się...

-No to idź.- Zaczął mnie wypychać z pokoju, a następnie z domu.

-Ale to nie ma sensu...- No i zamknął drzwi. Kurde nawet butów nie nałożyłem. Po chwili jedak znów otworzył wrota i rzucił we mnie butami i kurtką.

-Ubieraj się i szybko do więzi... znaczy się szkoły.

No i muszę iść, chyba, że pujdę na wagary. Lepiej nie. Nałożyłem obuwie, a górną część ubioru narzuciłem na ramiona. Z plecakiem w ręce szłem ulicami.

Już mocno wiał wiatr. W powietrzu czuć już jesień. Temperatura jest dość niska bo 2 stopnie to niezbyt ciepło. Drzewa przebrały się już w jesienne pomarańczowo-brązowe przebrania. Na wystawach sklepowych już są choinki, a jest dopiero listopad. 

No i jestem pod szkołą. Kuźwa jak ja "uwielbiam" to miejsce. Szłem korytarzem do mojej szafki. Otworzyłem kluczykiem drzwiczki, włożyłem do niej kurtkę i wymieniłem książki. Wszedłem do sali lekcyjnej i usiadłem w trzeciej ławce przy oknie.

Przez drzwi wszedł nauczyciel. Pan od historii rozejrzał się po klasie, widać, że nas nie chciał oglądać i najchętniej by wyszedł. Podszedł do biurka, wyjął z teczki jakieś kartki. Uraczył nas swoim spojrzeniem i powiedział;

-Wyciągamy karteczki.- Powiedział i sporzał na mnie z hamskim uśmiechem.

Chłopaczyna od początku mojej nauki w tej szkole próbował mnie udupić. Jednak ja zawsze byłem przygotowany na jego lekcje. Dzięki temu po prostu zdobywałem dobre oceny. 

Przeznaczenie Się Nie Myli? BakuDekuUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum