-2-

89 6 0
                                    

pov. Bakugo

W końcu doszliśmy do tego miejsca. 

Było to jeziorko umieszczone gdzieś na skraju lasu. Uwielbiam tu przychodzić gdy my smutno i źle. Ze względu na to, że jest już środek jesieni było pięknie i pomarańczowo. W wodzie pływały kaczki i łabędzie, gotowe do odlotu (czy kaczki i łabędzie odlatują na zimę?). Był też pomost, który po mimo swojego wieku (staszy ode mnie) był w wyjątkowo dobrym stanie. Wokół zbornika wodnego znajdowała się wąska ścieżka wydeptana przez zwierzęta.

Weszliśmy na pomost i usiedliśmy tak aby nogi nam luźno z niego zwisały. Zdjęliśmy z pleców plecaki. Nastała cisza, jednak nie taka niezręczna w której nie wiadomo co powiedzieć. Była ona po prostu przyjemna. Izuku przymknął oczy i się położył się na deskach. 

-Dziękuję.- Powiedział cicho. Spojrzałem na niego nieco zaskoczony.

-Za co?

-Za to, że się odwarzyłeś się sprzeciwić tym zjebom.- Odpowiedział.

-Nie ma za co. Przepraszam cię za to, że ciebie biłem i przezywałem. Bałem się sprzeciwić. Serce mi się krajało gdy to robiłem.- Powiedziałem już trochę ciszej. Wydawało mi się, że trochę się zarumienił, ale mogło to być spowodowane tym, że zrobiło się trochę zimniej, ale jedno muszę przyznać, w zaróżowionych policzkach wyglądał naprawdę słodko.

-Już dawno wybaczyłem.- Powiedział.

-Deku?- On na mnie spojrzał wyczekując pytania.- Przepraszam cię za to o co teraz spytam ale naprawdę nie mogę się powstrzymać. Jak to nie mieć quirk'u?- Zapytałem niepewnie. On jedynie wstał do siadu i się uśmiechnął.

-Zapytaj mnie sprzed trzech lat.- Zdziwiłem się.

-Co masz na myśli.- Już wymyśiłem kilka teori spiskowych.

-Kiedyś się dowi..- Kichną.

-Mama cię nie uczyła kurtki ubierać?- Zaśmiałem się.

-A gdzie twoja?- Zapytał. Otworzyłem swój plecak i wyjąłem z niego grubą pomarańczową bluzę.- To ciągle nie jest kurtka.

-A cichaj.- Podałem mu ją.- Załuż jak ci zimno.- Dodałem. On natychmiast z tego skorzystał i ją na siebie naciągnął. Ładnie mu w moich ubraniach, co z tego, że za dużę?- Tak w ogóle możesz mi trochę o sobie opowiedzieć? Bo tak naprawdę ledwo się znamy.

-Najpierw ty. Dobrze?

-Niech będzie. No więc tak. Jak już pewnie wiesz, mam na imię Bakugo Katsuki, mam 14 lat. Moją mocą jest no... eee jak to nazwać? No, że mogę robić wybuchy i w ogóle. Bardzo lubię rysować.- Trochę był zaskoczony.- I nie wiem co mam jeszcze powiedzieć. Teraz ty.

-Mam na imię Izuku Midoryia mam 13 lat. Moją pasją jest gra na gitarze.- Przerwał na chwilę.- I to chyba tyle.

--Kilka godzin później--

Te kilka godzin spędziliśmy na rozmowie. Świetnie mi się z nim rozmawaiło, nic dziwnego, że zdobył moje serce. Izuku sprawdził godzinę. 15:23. 

-Przepraszam cię ale muszę już lecieć.- Powiedział, ze smutną miną. Wstaliśmy z pomostu.

-Nie martw się jutro się spotkamy.- Powiedziałem uspokajająco.- Przyjdę po ciebie jutro.

-Dobrze.- Uśmiechnął się. I mnie mocno przytulił. Założyliśmy plecaki i ruszyliśmy ścieżką. Na rozwidleniu rozdzieliliśmy się. Ruszyłem chodnikiem prosto do mojego domu.

pov. Izuku

Zorientorwałem się, że nie oddałem Katchan'owi bluzy. Dobra trudno jutro mu oddam. Do treningu zostało mi jeszcze 10 minut, tak długo nie mogliśmy się rozdzielić. A miejscem tego przedsięwzięcia był drugi koniec miasta. Puściłem się biegiem moim skrótem. 

W końcu dobiegłem. Co prawda 2 minuty po czasie ale tak czy siak dobiegłem, i w ogóle się nie zmęczyłem. All Might już czekał.

-Jak zwykle spóźniony.- Powiedział.

-Przepraszam, zagadałem się z przyjacielem.

-Po pierwszę, jaki przyjaciel? Po drugie gdy będziesz już herosem to będziesz się spóźniać na każdą misję? A potem na pytanię: Dlaczego poswoliłeś złoczyńcy zniszczyć połowę miasta? A ty odpowiesz "Przepraszam, zagadałem się z przyjacielem"- Przedrzeźniał mój majestatyczny głos, który w jego wykonaniu bardziej przypominał kraczenie sroki lub kruka. Lekko zarumieniłem się ze wstydu.- Idź się przebrać masz 5 minut.

Poszedłem się przebrać. Po 3 minutach wróciłem i zacząłem trening.

--Po treningu--

Wracałem do domu, słońce już zachodziło. Byłem strasznie głodny i zmęczony. Przechodząc obok sklepu wstąpiłem do niego i kupiłem batonika karmelowego. Odpakowałem go i zacząłem jeść. Po kilku minutach doszedłem do domu. Nareszcie. Wszedłem do środka, przywitałem się z mamą i z nią chwilę porozmawiałem. Wspiąłem się po schodach i wpadłem do mojego pokoju. Podszedłem do szafy, i wziąłem czarne dresowe spodnie i zwykłą białą bluzkę, na którą nałożyłem bluzę Bakugo. Otworzyłem szufladę i wyjąłem laptopa, ładowarkę i słuchawi. Położyłem się na nie pościelonym łóżku. Zaplątałem się w kądrę i włączyłem urządzenie. Włączyłem losowe anime i zacząłem oglądać.

==KONIEC ROZDZIAŁU==

Liczba słów- 721

Ten rozdział piszę szczerze od niechcenia. Mocno skróciłam opisy. Ale postaram się, żeby kolejne były lepsze.

Przeznaczenie Się Nie Myli? BakuDekuWhere stories live. Discover now