Rozdział 1

78 4 6
                                    

PEGGIE PERSPECTIVE:

Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek tak szybko biegła, jak biegnę teraz. Mój profesor wychowania fizycznego zapewne byłby ze mnie dumny, choć nie jestem pewna, bo jego wymagania są naprawdę wysokie. Tym bardziej, gdzie ja miała bym się starać na takiej wymagającej lekcji, skoro jestem leniem, jak ich mało. Ale, żeby tak od razu siebie nie skreślać, to przyznam się szczerze, że umiem też się spiąć i pracować, jeśli trzeba. Włosy nieco mi tylko przeszkadzały i właśnie teraz mogłam zacząć żałować, że nie zaopatrzyłam się w żadną gumkę do włosów. Zwykle, kiedy gdzieś wychodzę, to mam w planach ją wziąć, ale nigdy to się nie dzieje i koniec końców, co chwilę się poprawiam, bo niewielkie kosmyki dostają się albo do moich ust albo do moich oczu, co jest bardzo frustrujące i niewygodne. Szczególnie w takiej chwili, jak ta, gdy się na serio mocno spieszę. A, gdzie właściwie się spieszę? Ogólnie powiedziałabym, że przed siebie, bo co innych interesuje moje życie, które nie jest zbyt kolorowe ostatnimi czasy. Ale żeby nie być nie miłą, to po prostu biegnę odebrać moją młodszą siostrę z przedszkola, gdzie i tak jestem już spóźniona. I choć mógłby zrobić to mój ojciec, to jednak tego nie zrobi. Historia nie jest zbyt ciekawa do opowiedzenia, ale jeżeli już jesteśmy w tym temacie, to dlaczego miałabym się nie wygadać?

Zaczęło się w sumie od tego, gdy się urodziła się Sky i mama niestety albo i stety umarła przy jej porodzie. Niemniej jednak mój ojciec już w chwili, gdy ja pojawiłam się na świecie nie pochwalał tego za bardzo. Od tego momentu życie mojej mamy zmieniło się można powiedzieć istny koszmar. Dlaczego? Otóż Jason Bricks nigdy nie był wzorem do naśladowania, co widzieli wszyscy dookoła w naszej rodzinie. Dał swojej żonie wiele problemów, z którymi ona musiała radzić sobie do momentu, kiedy urodziła się moja młodsza siostra. I to wcale nie było tak że on robił to jakby niechętnie, po prostu taki się stał z biegiem czasu. Nigdy nie przejmował się czy niczego nam nie brakuje, czy mamy co jeść, czy mamy co pić czy cokolwiek innego. Odkąd się urodziłam nigdy z jego ust nie usłyszałam kocham się córeczko, nie mówiąc już o podobnych słowach kierunku mojej matki Victorii. Zachowywał się tak jakby wcale nie miał rodziny był kawalerem i nic innego dla niego się nie liczyło. Z dniem, kiedy nasza mama umarła wszystko zmieniło bardziej swój bieg. Nie był to bieg ku lepszej stronie, a wręcz przeciwnie to był bieg w gorszą stronę. Jego zachowanie można by było porównać do przestępcy, który praktycznie nie widzi nic złego w tym, co robi. I rozumiem, że nie mógł pogodzić się ze śmiercią swojej żony, tak samo ja nie mogłam pogodzić się ze śmiercią swojej matki, ale to co on robił nigdy nie powinno mieć miejsca. Pojawił się alkohol, pojawiły się narkotyki pojawiło się ćpanie, pojawili się nowi znajomi, którzy sprowadzili go na drogę, po której kroczy do dzisiejszego dnia. A ja? Miałam zaledwie 15 lat, kiedy w sumie zaczęło. Nigdy nie podejrzewałam tego, że nasza historia może zmienić tak swój bieg, kiedy nasza rodzina była jedną z tych które nigdy nie miała problemów z prawem z policją, znajomymi, a nawet własną rodziną. Nagle z nastolatki musiałam stać się dorosłą kobietą, która pod opieką ma nie tylko młodszą siostrę, która nie rozumie co się dzieje, ale miała na głowie także cały dom, który musiała sama utrzymać. I nie było zmiłuj się ze strony ojca, kiedy zamiast się uczyć musiałam szukać jakiegoś zarobku, poprzez na przykład wyprowadzanie zwierząt, czy koszenie trawników. Nie pozostawił mi żadnego wyboru po prostu postawił mnie na drodze, po której musiałam kroczyć od tamtego momentu. Nigdy nie byłam w stanie wybaczyć mu tego co zrobił, mimo że na początku jeszcze się starał. Kiedy dotarło do niego, że zostało kompletnie sam, a u boku dwie córki, które są jedynie dla niego przeszkodą w życiu, nie chciał tak żyć. Zawaliłam wszystko, co się dało by tylko móc dać Sky wszystko to, aby jej życie nie było tak złe, jakby mogło się jej wydawać, że ono może takie być. Kiedy w końcu ktoś to zauważy, wcale nie będzie lepiej, na pewno chcieli by nas zabrać, chcieli by nas rozłączyć, ale nie dam się wmawiając wszystkim tym ludziom, że ojciec się kiedyś zmieni, że będzie inaczej, że nas pokocha. Teraz studiuję, dalej zajmuje się siostrą, pracuję po domach w chwilach, kiedy tylko mogę, by zapewnić jej wszystko, co dobre. A on? Dalej piję i nie zwraca na nas uwagi i domyślam się, że nawet gdyby zabrano by mu prawa rodzicielskie, nic by sobie z tego kompletnie nie zrobił. Dlatego to ja przejęłam kontrolę nad wszystkim, wchodząc w rolę mojej zmarłej matki. I trwa to już sześć lat.

TWO FACESWhere stories live. Discover now