VIII. Mitsuya

512 28 71
                                    

- Mitsuya! - w uszach siedzącego na jednej z ławek, w parku, chłopaka rozbrzmiał dobrze mu znany, donośny głos. Spokój, którym delektował się, czytając książkę, momentalnie zniknął, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie. Jego młodsze siostry, które aktualnie znajdowały się pod jego opieką, bezpiecznie bawimy się na placu zabaw, tuż przed nim, tak że miał on je ciągle w zasięgu swego opiekuńczego wzroku.
Po chwili poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu, a kiedy spojrzał kątem oka za siebie, dostrzegł znajomy uniform gangu Toman, który zresztą był jego własnym dziełem.
Nie zdążył on jednak jakkolwiek zareagować na obecność przyjaciela, gdyż w następnym momencie poczuł, jak ktoś wpada na jego drugie ramię, prawie spychając go z ławki, co spowodowało, że jego ciało przeszła fala ciepła, a serce przyspieszyło swój rytm. Jego zszokowany wzrok momentalnie powędrował w tamtą stronę, aby natrafić na blond czuprynę, należącą do dowódcy gangu, będącego również jego przyjacielem, Mikey'ego, który właśnie, z wielkim uśmiechem zajadał się swoimi ulubionymi łakociami, a jego oczy aż świeciły się z radości, gdy po jego ustach rozpływał się ukochanym smak.

- Zgniatasz moje ramię, Mikey. - odparł, wzdychając chłopak, w międzyczasie poprawiając się, aby choć trochę ulżyć obolałej kończynie. Blondyn spojrzał na niego, unosząc ze zdziwieniem jedną brew. Po chwili włożył ostatni kawałek ciastka do buzi i nie kłopocząc się dokończeniem przeżuwania, odpowiedział:
- To nie możliwe, nie jestem taki ciężki.
Mitsuya przewrócił oczami i odepchnął lekko ciało chłopaka, uważając przy tym, aby nie dostarczyć mu tych samych wrażeń, jakich on dostarczył mu jeszcze chwilę temu. - Jesteś.

Mikey, jednak zignorował słowa przyjaciela i odwrócił się do stojącego za nimi wysokiego, umięśnionego blondyna z czarnym tatuażem smoka na skroni.. umiejscawiając dłonie na oparciu ławki i siadając na kolanach, przez co przypominał teraz małego, uroczego szczeniaczka.
- Ken-chin, skończyły mi się Dorayaki. - zwrócił się do niego, robiąc smutne oczka, aby wpłynąć na przyjaciela i namówić na kolejny zakup słodyczy, którymi mógłby zajadać się do upadłego.
- Dosyć, Mitsuya ma rację. - skwitował Draken, czym wywołał chichot wspomnianego chłopaka oraz oburzenie drugiego, który ściągną brwi i szybko odwrócił się, zakładając ręce na piersi, w międzyczasie mamrocząc niezrozumiale pod nosem, czym jeszcze bardziej rozśmieszył pozostałą dwójkę.

- Co was tu, tak właściwie, sprowadza? - zapytał po chwili Takashi, wkładając wciąż trzymaną książkę do torby, która do tej pory leżała na ziemi, obok jego nogi, przechowując niezbędne rzeczy, pomocne mu podczas niańczenia sióstr.
- Mamy się spotkać z Emmą, a park jest najszybszą drogą. - wyjaśnił Draken, spoglądając z rezygnacją na Mikey'ego, który z jękiem zjechał po ławce, prawie z niej spadając. - O co zaś chodzi? - zapytał niziołka, który w tym momencie zachowywał się jak dziecko, któremu rodzice kazali iść odrobić lekcje.
- Pewnie zaś zaciągnie nas na zakupy. - jęknął Sano, a po chwili przeniósł błagalny wzrok na siedzącego obok niego chłopaka. - Zamień się.
- To twoja siostra, Mikey! - ryknął w jego stronę blondyn, co spowodowało cierpiętnicze westchnienie Sano, który znów zjechał z ławki, tym razem jednak na dobre, uderzając zaraz potem o twardy grunt. - No i masz za swoje.
- skwitował Ken, podchodząc do niego, po chwili nachylił się nad nim z wrednym uśmiechem.
- Mikey, jeśli zamiast jednej siostry wolisz dwie, to chętnie się zamienię. - stwierdził Mitsuya, wskazując kciukiem w stronę placu zabaw, z szerokim uśmiechem. Twarz Sano momentalnie ogarnął strach, gdy zrozumiał, o co chodzi jego przyjacielowi.
- Wiesz, my już chyba musimy się zbierać. - powiedział niziołek, podnosząc się szybko z ziemi, przy okazji potykając się o leżący obok kamień. - Emma będzie czekać. - dodał po chwili i zaczął pchać Drakena w stronę wyjścia z parku. - Do zobaczenia! - krzyknął na zakończenie, a posiadacz tatuażu dołączył się, śmiejąc się na głos.

One-shots | Tokyo RevengersOù les histoires vivent. Découvrez maintenant