XIII. Kakucho

302 12 63
                                    

Młoda kobieta już od dłuższego czasu próbowała się skupić na aktualnie czytanej książce. Nie było to jednak takie łatwe, zważywszy na emocje buzujące w niej oraz wspomnienia jej ostatniej rozmowy z ojcem.
Jeszcze przez chwilę męczyła się, jednak po przeczytaniu strony i niezrozumieniu z niej kompletnie niczego, ze złością zatrzasnęła niczemu winną książkę. Szybkim ruchem poprawiła opadające jej na oczy, średniej długości kasztanowe włosy, a ciche westchnienie opuściło jej usta. Po chwili lekko odchyliła głowę w tył i przymknęła oczy, próbując opanować natrętne myśli.

- Znowu to samo.. - mruknęła pod nosem, po czym odwróciła się w stronę okna, spoglądających przez nie na duży, zadbany podjazd. Spojrzenie jej szarych oczu momentalnie zatrzymało się na znajomym powozie, który właśnie odjeżdżał. Drobna zmarszczka przyozdobiła jej czoło.

Już miała zamiar udać się na dół, aby upewnić się, że pamięć oraz oczy jej nie zawodzą, gdy ciszę przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę. - odpowiedziała machinalnie, wychodząc na środek pokoju, by przywitać się przybyłą osobą.
- Panienko Victorio? Ma panienka gościa. - w drzwiach pojawił się wysoki mężczyzna, w podeszłym wieku. Mówią to, skłonił się, a następnie odsunął się nieznacznie, przepuszczając owego gościa przez drzwi. - Pragnę zaanonsować, panienkę Arię, z rodziny Wright.

W następnym momencie w drzwiach stanęła wspomniana kobieta, ze szczerym uśmiechem. Jej długie czarne włosy delikatnie opadały kaskadami na ramiona, a błękitne oczy, przepełnione szczęściem, wpatrywały się w kobietę naprzeciwko niej.
- Miło cię znów widzieć. - mówiąc to, Aria dygnęła, a widząc niepewną minę brunetki, puściła jej oczko.
Druga z nich momentalnie zrozumiała przekaz i poszła w jej ślady, powtarzając jej ruch.

- Dziękuję ci, Jakubie. Możesz już odejść. - Victoria zwróciła się do stojącego wciąż w drzwiach mężczyzny. On w odpowiedzi skinął głową i odszedł, uprzednio zamykając za sobą drzwi.

- Co ty tutaj robisz o tej godzinie? - zapytała zdziwiona brunetka, podchodząc do przyjaciółki, aby przytulić ją na powitanie.
- Wiesz.. nudziło mi się, więc stwierdziłam, że przyjadę trochę szybciej. - odpowiedziała czarnowłosa, odwzajemniając gest.
- Jak samopoczucie?

W odpowiedzi Victoria jedynie westchnęła, co spowodowało u drugiej z nich cichy chichot.
- Aż tak źle? - zapytała, odsuwając się nieznacznie, aby przyjrzeć się twarzy przyjaciółki.
- Tak. Jakbyś nie zauważyła, to za kilka godzin zaczyna się bal. Kolejny. - wyjaśniła brunetka, żywo gestykulując rękami z ogarniającej ją złości. - I znów ta sama śpiewka o szukaniu przyszłego męża!

Aria niewzruszona wybuchem przyjaciółki podeszła do stojącej przy ścianie komody, zauważając oczy na małej, srebrnej klepsydrze, wysadzanej szmaragdami.
- Nie martw się, zauważyłam. Między innymi po to tu jestem. - odparła spokojnie Aria, bawiąc się ową, błyszcząca w świetle, klepsydrą. - Jeśli jednak chodzi o szukanie nadętego, przemądrzałego, bogatego narcyza, którym najczęściej okazują się mężczyźni to.. no cóż, rób to, co zawsze. - po tych słowach czarnowłosa mrugnęła porozumiewawczo.

- Łatwo ci mówić, ty już masz swojego. - mruknęła kobieta, podchodząc do fotela przy małym, kawowym stoliczku, by po chwili opaść na niego.
- W sumie masz rację, ale równie dobrze wiesz, że nie było to takie proste.. przynajmniej dla niego. - mówiąc to, Wright zaśmiała się, a po chwili Victoria dołączyła do niej, przypominając sobie bal, na którym obie spotkały wspomnianego mężczyznę.

- Zmieniając temat, tym razem także pójdziesz w zieleń? Ostatnia suknia była piękna. - w głosie czarnowłosej dało się słyszeć ekscytację, a jej oczy, które wręcz błyszczały, tylko to potwierdzały.
- Pytasz, pomimo że dobrze wiesz. - zaśmiała się brunetka, a po chwili spojrzała z ciekawością na przyjaciółkę, dokładnie jej się przyglądając. - Ostatnio mówiłaś coś o czarnej sukni, wybrałaś na dzisiaj taką? - zapytała, jednak widząc spojrzenie kobiety, wiedziała, że i tym razem nic z tego nie wyszło.

One-shots | Tokyo RevengersWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu