~3~

108 22 7
                                    


~~~

W dzień koronacji, gdy wszystko było już gotowe, do zamku wreszcie zawitał Król Endeavor i jego córka, wraz z resztą rodzeństwa. Bakugou nie chciał tego dnia nawet wyjść ze swojej komnaty, jednak był do tego zmuszony.

Mimo że było to pierwsze spotkanie tych młodych ludzi, mieli tylko kilka godzin, by się poznać. Bakugou i Fuyumi udali się więc do ogrodu królewskiego, po którym chłopak oprowadził dziewczynę. Ich rozmowa przebiegała w miłej atmosferze. Fuyumi była trochę starsza od księcia, jednak zdawało się im to nie robić problemu. Nagle księżniczka powiedziała Bakugou coś, czego się absolutnie nie spodziewał.

- Jesteś już w kimś zakochany. Widzę to w twoich oczach. Bardzo cierpisz, nie mogąc jej teraz zobaczyć, prawda? - Bakugou stanął jak wryty... Jak ona to-.

- Spokojnie, rozumiem cię doskonale, ciężko jest być dziećmi władców w tych czasach. Mój ojciec nie pozwala mi i mojemu rodzeństwu o sobie decydować, matka przez niego oszalała, a jeden z braci uciekł z domu. - dziewczyna posmutniała na myśl o utraconych członkach rodziny.

- Przykro mi to słyszeć. Jak myślisz, co powinienem teraz zrobić? - Bakugou bez cienia zastanowienia rzucił pytanie.

- Nie wiem, to twoja decyzja. Wydajesz się dobrym człowiekiem i zasługujesz na prawdziwe szczęście i miłość. Cokolwiek postanowisz, będę ci kibicować! - Fuyumi uśmiechnęła się, kończąc swoją mowę.

Bakugou po tych słowach nie zastanawiał się ani chwili dłużej, rzucił się biegiem ku wyjściu z pałacu, biegnąc, krzyknął, dziękując dziewczynie, dzięki której przestał się wahać. W tej chwili to nie państwo było najważniejsze, ani też duma matki. Tym o kim teraz myślał był Eijirou. Minął strażników przy ogrodzie, jeszcze tylko kilka metrów dzieliło go od upragnionej wolności. Jednak wtedy poczuł zaciskającą się silną rękę na swoim ramieniu.

- A dokąd to się książę wybiera? - Bakugou odwrócił się w stronę głosu i ujrzał Króla Endeavora, który dalej zawzięcie ściskał jego ramię.

- To nie jest twoja sprawa - odpowiedział spokojnie Bakugou, próbując zachować spokój. Jednak czuł ogromną złość, gdyby nie on, udałoby mu się uciec.

- Może zapytajmy twoją matkę, co sądzi o twojej uciecze w dniu ślubu - powiedział, przybierając coraz groźniejszy wyraz twarzy Król Todoroki.

- Nie wiem, o czym Król mówi, ja tylko-.

- Zamilcz, natychmiast wracamy do środka, ceremonia odbędzie się za niecałe cztery godziny.

Bakugou był wściekły i załamany, od tego momentu wszędzie, gdzie by nie poszedł, śledzili go strażnicy, nie miał nawet chwili, aby wymyślić nowy plan ucieczki. Wpadł jednak na pewien pomysł, mijając Aizawe na korytarzu, pokazał mu gestem ręki, że ten ma iść za nim. Wtedy wszedł do swojej komnaty, uczynił to też jego nauczyciel. Strażników zostawili za drzwiami.

- Mam wielką prośbę! Pamiętasz, jak mówiłeś, że zawsze będziesz mnie wspierał? Potrzebuję twojej pomocy - powiedział zestresowany upływającym czasem Bakugou.

-Oczywiście, w czym mogę ci pomóc? - zapytał zmartwiony nauczyciel.

- Proszę, abyś jak najszybciej przyprowadził tu chłopaka, którego godność to Kirishima Eijirou, mieszka on poza murami. Wiem, że to mało informacji, jednak liczę, że uda ci się, zanim będzie za późno.

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy - Aizawa natychmiast wstał i bez zbędnych słów szybko ruszył w kierunku drzwi.

- Dziękuję za wszystko - szepnął cicho Bakugou, lecz Aizawa usłyszał to i wysłał uśmiech w stronę chłopaka, który miał nadzieję, że gdy czerwonowłosy się tu pojawi, uda mu się wszystko wyjaśnić.

~~~

Nadszedł ten moment. Bakugou przy eskorcie strażników udał się do sali, w której miał odbyć się ślub. Wchodząc na salę, ubrany był w śnieżnobiały garnitur. W oczy rzuciły mu się piękne stroje gości oraz jego przyszła żona, której oczy smutno spojrzały w te blondyna. Chłopak jednak wciąż miał minimalną nadzieję, że zostanie uratowany z tej okropnej sytuacji, w której się znalazł.

Nie miał wyjścia, ruszył w stronę głównego punktu komnaty, gdzie miał złożyć przysięgę miłości kobiecie, której nie kochał. Ostatni raz spojrzał w stronę matki, wydawało się, że wcale nie boli jej fakt, że niszczy życie jedynego syna. Obok niej stał Król Endeavor, zdecydowanie zadowolony z sytuacji. Wśród uśmiechów gości był on, Katsuki Bakugou, którego ani trochę nie cieszyło położenie, w jakim się aktualnie znajdował. Był załamany, przypominały mu się piękne oczy Kirishimy i jego wieczny uśmiech, który zawsze poprawiał humor wybuchowemu chłopakowi.

Nagle poczuł na sobie wzrok gości, który wcześniej skupiony był na Fuyumi. Nie rozumiał, co się dzieje, usłyszał skrzypnięcie wielkich drzwi od komnaty, w której obecnie przebywali. Wtedy właśnie ujrzał czerwonowłosego chłopaka w wejściu do sali, przy którym stał Mistrz Aizawa, widocznie dumny z tego, że zdążył. Kirishima powoli kierował się w stronę Bakugou, jednak straże próbowali mu to uniemożliwić. Wtem rozległ się krzyk samego księcia.

- Ktokolwiek go tknie, gorzko tego pożałuje! - strażnicy natychmiast się wycofali. Nagle z miejsca zerwała się Mitsuki.

- Co to ma znaczyć Katsuki?! Znasz tego chłopaka?! - Królowa była ewidentnie zdezorientowana i wściekła z powodu przerwania ceremonii.

Bakugou jednak zignorował pytanie matki i szybkim krokiem ruszył w stronę drugiego chłopaka. Sekundy zdawały się trwać wieczność. Obydwaj dobrze wiedzieli, czego naprawdę chcą. A gdy dzieliła ich już nikła odległość, Bakugou mocno chwycił za koszule Kirishimy, tym samym przyciągając go do pocałunku. Mimo że nie trwał długo, przekazał wszystkie emocje. Oboje nie mogli przestać się do siebie uśmiechać, lecz gdy przerwali kontakt wzrokowy, ujrzeli ludność w większości ogromnie zaskoczoną, lecz też szczęśliwie patrzących w ich stronę Pana Yamade i Aizawe oraz Fuyumi, która mimo początkowego zaskoczenia, że blondyn nie ma ukochanej a ukochanego, była zadowolona z ich szczęścia.

- To jest po prostu niewybaczalne! Królowo, rządam, abyś natychmiast nakazała zakończenie tej szopki! Toż to skandal! - Król Endeavor z obrzydzeniem patrząc na zakochanych, poderwał się z miejsca i ruszył w ich kierunku.

Bakugou stanął przed Kirishimą, instynktownie chcąc obronić go przed całym złem tego świata. Jednak zaufani strażnicy zatrzymali wściekłego Króla. Rozpoczęły się rozmowy, komentarze, a w tym całym zamieszaniu nikt nie zdołał dojrzeć dwójki młodzieńców szybko wymykających się z sali. Przy drzwiach jeszcze na chwilę Bakugou zatrzymał się, prosząc Aizawe o opiekę nad matką.

- Oczywiście, nie pozwolę, aby coś się jej stało. Spróbuję jej też wytłumaczyć, że kochasz tego chłopaka - na te słowa obaj chłopcy bardzo się zarumienili, co spowodowało wybuch śmiechu Fuyumi stojącej za drzwiami.

- Życzę wam szczęścia kochani i miło mi cię poznać złodzieju mężów - zażartowała dziewczyna, na co wszyscy wybuchli śmiechem.

- A teraz już uciekajcie, mimo całej tej awantury reszta w końcu zorientuje się, że was nie ma -
powiedział stanowczo Aizawa.

- Dziękujemy kochani, tak bardzo wam dziękuję! - mówiąc to, Kirishima pod wpływem emocji mocno uściskał całą trójkę, po czym razem z Bakugou ruszyli biegiem do wyjścia z zamku.

Tu właśnie rozpoczęła się ich nowa przygoda.

~~~ THE END ~~~

~~~

To była już ostatnia część

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i gwiazdki

To była moja pierwsza próba napisania czegoś takiego i mam nadzieję, że nie ma wielkiej tragedii. Chętnie przyjmę różne uwagi i rady

Jeszcze raz dziękuję 🧚🏻‍♀️

ᴏᴜʀ ᴅɪғғᴇʀᴇɴᴄᴇs | ᴋɪʀɪʙᴀᴋᴜ |Where stories live. Discover now