- ....wszyscy mają nadzieję, że się tam pojawisz, więc radziłabym już wybierać sukienkę - powiedziała siadając z impetem na moim łóżku. – Osobiście myślę, że powinnaś wybrać tą czerwoną którą kupiłaś ostatnio podczas wypadu na miasto. To będzie największe wydarzenie tego semestru, a może nawet roku! Wiesz, że...

- Anne, o czym ty mówisz?- zapytałam skołowana również siadając. 

- Czy mówiłam Ci już jak bardzo denerwuje mnie, kiedy ktoś mnie nie słucha? Sam, przecież rozmawiałyśmy o tym w zeszłym tygodniu...- Na twarzy długowłosej brunetki pojawiła się zmarszczka sugerująca frustracje moją wypowiedzią.

- Dobrze, dobrze już pamiętam. Impreza w domku bractwa Steve'a, tak?

- Dokładnie! - klasnęła jak małe dziecko manifestując swoją ekscytację - Więc...co z tą sukienka?

- Skoro nalegasz niech będzie czerwona, choć uważam, że będę wyglądać jak szczur na otwarciu kanałów.

To powiedziawszy wstałam z łóżka i domknęłam drzwi do naszego pokoju. Nie było to konieczne, gdyż w domku studenckim przebywała jedynie nasza dwójka, lecz zawsze ich niedomknięcie wprawiało mnie w dyskomfort. Zwróciłam się w kierunku szafy i ostrożnym ruchem wyjęłam szkarłatno-bordową satynową sukienkę bez ramion. Sukienka była nieprzyzwoicie krótka, ale ujęła moje serce w momencie, w którym ją ujrzałam. Jeszcze nie miała swojego wielkiego momentu, więc postanowiłam ofiarować jej tą nędzną imprezę, na którą zdecydowanie nie zasługiwała.

- Jesteś pewna, że chcesz tam pójść?- zapytałam z nutką wątpliwości i troski w głosie. Zdawałam sobie sprawę, że w wydarzeniu będzie uczestniczyć jej chłopak z którym ostatnio miała ostrą wymianę zdań dotyczącą jego zachowania względem młodszej licealistki z pobliskiej szkoły żeńskiej. Przez ostrą wymianę zdań mam na myśli, głośną na cały korytarz wydziału literatury kłótnię starego małżeństwa. Zasadne zatem były moje obawy dotyczące jej ekscytacji tą imprezą.

- Oczywiście! Słyszałam, że zaprosił tą klejącą się do niego pijawkę, aby mi dogryźć. Nie mogę się doczekać, kiedy teatralnie uderzę go w twarz, a następnie rzucę. Myli się jeśli sądzi, że może bawić się w taki teatrzyk będąc ze mną! To ważna impreza, a główny skandal zapewniam ja. –oświadczyła z lekką furią w oczach- Bądź gotowa jutro o osiemnastej. Pójdziemy tam razem.

- Brzmi dobrze.

Nie byłam przekonana co do metody zerwania mojej przyjaciółki, natomiast jej osobowość była zbyt wybuchowa i ekstrawagancka bym mogła się spodziewać czegokolwiek innego. Uwielbiałam w niej tą pewność siebie, wrodzoną odwagę do realizowania wszystkiego co poweźmie sobie za cel. To właśnie ja uczyniłam pierwszy krok na drodze do nawiązania relacji. Chciałam otaczać się ludźmi, z których mogę czerpać inspirację do dalszej zmiany, który pomogą mi zamaskować mój smutek. Już przy wejściu do sali wykładowej spostrzegłam otaczające ją surowe ciepło. Ta surowość dawała przestrzeń odwadze i jej nieobliczalności. Od razu wiedziałam, że jest kimś kogo potrzebuje w moim życiu. Ta relacja pomagała mi podejmować decyzję, które wątpliwościom poddawał smutek.

- Która godzina?

- Siedemnasta trzynaście, a co? - zapytała zbita z tropu Anne

- Cholera, za długo gapiłam się w przestrzeń, to łóżko jest zdecydowanie zbyt wygodne! Muszę uciekać do czytelni, może jeszcze złapie tam Steve'a i zapytam o materiały kolokwialne. Uciekam!

Posłałam Anne przepraszający uśmiech, chwyciłam pusty zeszyt, jabłko i pognałam ku mahoniowym schodom. W pośpiechu zakładałam kurtkę, gdy wychodziłam przed drzwi domku. Pewnie musiałam wyglądać niczym filmowa gwiazda po dwugodzinnej rozpaczy w łóżku. Nadal byłam zdenerwowana i zrozpaczona, ale wykopałam te uczucia na rzecz zmartwień egzaminowych. Istnieje prawdopodobieństwo, że uda mi się uniknąć tych niefortunnie sprowadzonych do mojego życia facetów. Muszę trzymać się tej myśli.

4 Grzechy GłówneWhere stories live. Discover now