7. To kto w końcu jest zabójcą?

Start from the beginning
                                    

"Ona nie wie..." — Przypomniała sobie Ola. To, że Zuzia ma wobec niej dobre intencje, nawet jeżeli to przez nią ona została bez przyjaciółki tylko jeszcze bardziej ją zdołowało.

— Przepraszam, po prostu... To moja wina... — Szepnęła szatynka.

— Nie no coś ty... Co ty wygadujesz...? — Zapytała niebieskooka.

— Nie zabiłam jej. Ale mogłam ją ochronić. — Ola pociągnęła nosem.

— Ola, wszystko okej? — Martyna podeszła do dwójki dziewczyn. — Chodź, napij się wody.

Najwyższa dziewczyna z całej trójki wstała i razem z Martyną powoli ruszyła w kierunku drzwi do sali gimnastycznej. Ich celem była kuchnia, a konkretniej zlew. W końcu... woda z kranu nie jest zła. Martyna nie chciała naciskać na drugą dziewczynę, chociaż właściwie już się domyślała, co mogło tak ją złamać i sama tego się spodziewała. Nie mniej jednak, kiedy tamta się uspokoi, zamierzała ją o to zapytać.

Weszły wspólnie do jadalni, po czym przeszły przez drzwi do kuchni. W pokoju nie było nikogo poza nimi. Martyna zapaliła światło, a Ola ospale podeszła do szafki z naczyniami. Była tu wczoraj, więc mniej więcej pamiętała, gdzie są szklanki. Nalała sobie trochę wody z kranu i napiła się. Odrobinę się uspokoiła, choć oczy wciąż piekły ją od łez, a oddech sprawiał większy trud niż zwykle.

— Ciii... — Uspokoiła ją blondynka. — Spokojnie. Co się stało?

Ola miała wrażenie, że ręce trzęsą jej się tak bardzo, że zaraz stłucze tą jebaną szklankę, ale jedynie głośno przełknęła ślinę i wydukała:

— Oliwia nie żyje.

Martyna zacisnęła usta w wąską kreskę, nie mówiąc nic. Znała Oliwię od przedszkola, więc praktycznie całe życie, ale w ostatnich latach ich kontakt trochę się pogorszył, bo albo działały sobie na nerwy, albo zadawały się z kimś innym — Oliwia z Olą, a Martyna z Maxem albo drugą Olą, która miała tyle szczęścia, że nie było jej w piątek w szkole. Przynajmniej to ocaliło ją od śmierci. Co nie zmienia faktu, że Martyna była w jakimś stopniu poruszona śmiercią Oliwii. Po prostu nie chciała tego pokazywać, poza tym nie przeżyła tego aż tak bardzo.

— No dobra, chodź tu... — Blondynka wyciągnęła ramiona w stronę drugiej dziewczyny. Nie cierpiała się przytulać, ale widziała, jak bardzo jest to potrzebne w tej sytuacji.

Ola spojrzała na nią wyraźnie zdziwiona. Nie wiedziała dokładnie, czy jest zaskoczona dlatego, że Martyna nie jest fanką wylewnych czułości, czy może dlatego, że nadal po tym wszystkim jest ktoś, kto chce dla niej dobrze. A może to przez obie te rzeczy? Nie zagłębiając się w to więcej, objęła swoją koleżankę. Szatynka odstawiła szybko szklankę z wodą na szafkę, a potem stały zamknięte w ciepłym uścisku. Było im ciepło, co było dość pozytywnym aspektem biorąc pod uwagę to, że w nocy było chłodniej.

Po chwili Ola i Martyna wyraźnie słyszały, jak ktoś wchodzi do jadalni. Odsunęły się od siebie, po czym spojrzały na siebie wymownie. Obie poszły w kierunku drzwi i wyszły z kuchni. No tak, Zuzia musiała zwołać spotkanie odnośnie morderstwa Oliwii. Wyższa dziewczyna na samą myśl o zmarłej przyjaciółce ponownie spochmurniała, ale wraz z Martyną zajęła miejsce przy stoliku, przy którym siedział już Max. Amelia, Albert, Gabryś i Sara usiedli razem, a przy stole kawałek dalej siedzieli Oliwer, Piotrek, Marcel i Franek. Ten ostatni był bardzo zestresowany. Jeśli teraz odkryją, że to on, to będzie koniec.

Zuzia stanęła na środku sali i odchrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę. Wszyscy niemal od razu obdarzyli ją swoim spojrzeniem.

— A więc... Zebrałam was tu, aby omówić zabójstwo na Oliwii. — Starała się brzmieć w miarę spokojnie, choć jej głos nadal delikatnie drżał.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 14, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wśród nas || Among Us fanfiction || ft. Moja klasaWhere stories live. Discover now