Chapter 5

106 6 0
                                    

Pov Sara

Dawn i Hank gdzieś wyszli tak samo jak Dick. Razem z Rachel siedziałam i oglądałam Gre o Tron. Młoda ciągle jak pojawiały się smoki zaczynała krzyczeć ze szczęścia. Widać było że je lubi. Ale wracając. Po obejrzeniu kolejnego sezonu znudziło nam się więc poszłyśmy trochę pomyszkować po ich mieszkaniu. Nagle Rachel znalazła jakąś paczkę. 

-Co tam znalazłaś?-Zapytałam spoglądając przez jej ramię czytając list, który trzymała.                       -Wiedziałam, że Grayson to dupek ale nie aż taki.-Szepnęłam do siebie i westchnęłam.

Rachel wybiegła na dach a ja martwiąca się o nią pobiegłam za nią. Stała przed klatką z gołębiami i obserwowała jak spokojnie latają po klatce. Stanęłam obok niej i w ciszy obserwowałam ptaki. 

Po chwili usłyszałam znajomy głos. Obróciłam się w stronę drzwi na dach a tam stał Dick. 

-Dziewczyny co się dzieje?-Zapytał a ja się powstrzymywałam aby nie prychnąć. Rachel stała nie wzruszona na te słowa nadal wpatrując się w klatkę z gołębiami.

-Chciałeś nas tu zostawić.-Powiedziała po krótkiej chwili fioletowo włosa i pokazała mu już otwartą przesyłkę. 

-O czym ona mówi?-Powiedział Hank wchodząc na dach z biało włosą. Rachel tylko podała mu list.

-Hank nie czytaj tego.-Zaprotestował brunet ale mężczyzna go zignorował. 

-Jest tu moje imię.-Powiedział jeszcze spokojnie zaczynając czytać treść listu-Co do chuja? Chciałeś je tu zostawić, i jeszcze nam zapłaciłeś. Miałeś ochotę porzucić tutaj dziewczynę, która Ci zaufała i swoją partnerkę z pracy!-Powiedział zły. Dawn chciała załagodzić sytuacje ale jej się nie udało. Podeszłam tylko do Rachel i złapałam ją za ramię. 

-Zamierzałem po was wrócić-Powiedział i położył ręce na naszych ramionach ale ja szybko ją zepchnęłam.  

-Kłamca.-Powiedziała Rachel po chwili i również zepchnęła rękę mężczyzny.

-Witajcie moi drodzy.-Spojrzałam na wejście od dachu a tam stała rudo włosa kobieta uśmiechając się do nas. Obok niej stał jak zgaduje jej mąż i dwójka dzieci, którzy również byli rudzi.   

Zmarszczyłam brwi gdy kobieta zaczęła atakować Hanka. Stanęłam gotowa do walki i pobiegłam zaatakować dziewczynkę, która chciała mnie zaatakować liną. Kątem oka widziałam jak Dick próbuję uciec z fioletowo włosą. Dziewczynka wykorzystała mój brak uwagi i wywróciła mnie za pomocą linki, którą oplątała mi nogę. Gdy tak leżałam wyciągnęłam szybko nóż, który nadal znajdował się w moim bucie. Przecięłam nim linę i odbiłam się od ziemi aby wylądować na takim jakby kucaku (Fani Marvela powinni wiedzieć o co chodzi a ten kto nie wie to patrzy media).

Szybko wstałam i zamachnęłam się nożem na dziewczynę. Po chwili udało mi się ją odepchnąć ale z drugiej strony zaatakował mnie jej brat ze śrubokrętem w ręce. Rzuciłam w niego nożem ale ten zrobił unik przez co mój nóż wylądował w ścianie. Zaczął mnie atakować śrubokrętem a ja próbowałam unikać jego broni jak najbardziej. Gdy próbowałam kopnąć chłopaka w brzuch ten złapał mnie za nogę i wbił w nią swoją broń. Wydałam z siebie lekki krzyk a on odrzucił mnie na ścianę gdzie był wbity mój nóż. Złapałam się odruchowo za nogę aby zobaczyć jak wygląda rana. Po chwili dziewczyna z, którą walczyłam wcześniej podeszła do mnie i wstrzyknęła mi coś w szyję. Moje oczy same się zamknęły a dalej co widziałam to ciemność. 

~~~~

*Sen Sary*

Ocknęłam się w jakieś ciemnej alejce. Co dziwne noga mnie już nie bolała. Spojrzałam na nią a tam nie było żadnego znaku po ranie. Wstałam i otrzepałam się. Postanowiłam się przejść ale nie mogłam się zbytnio ruszyć. Obróciłam się a za mną stała strasznie do mnie podobna kobieta. Mówiąc to miałam na myśli, że ma ona blond włosy i niebieskie oczy.

-Sara..?-Zapytała łamiącym się głosem.

-Przepraszam. Ale czy my się znamy?-Spytałam poważnie z lekką nutką zdziwienia w głosie.

-Jestem Alicja.. I jestem twoją mamą.-Powiedziała-Nie mamy za dużo czasu. Musisz mnie znaleźć!-Krzyknęła.

-Ja.. Nie rozumiem po co mam cię odnaleźć. Przecież mnie oddałaś do Red Roomu.-Powiedziałam.

-To nie był mój wybór słońce. A teraz proszę odnajdź mnie!-Krzyknęła a mnie oślepiło jasne światło. 

*Koniec snu*

 Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Dawn jest rzucana na klatkę z gołębiami przez mężczyznę. Wyjęłam śrubokręt z nogi i zdjęłam bluzę aby zawiązać ją sobie wokół nogi. Po wykonanej czynności z trudem wstałam i jak najszybciej zeszłam w miejsce gdzie spadła kobieta. Gdy doszłam zobaczyłam już tylko Dicka, który dzwoni po karetkę a ja sama podbiegłam do kobiety, która na szczęście jeszcze oddychała. Jedyne co zostało to tylko czekać na karetkę. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tadam! O to i kolejny rozdział! Jak myślicie Sara zacznie szukać swojej mamy? 

Miłego dzionka!

Mięta~~


Gotham's Black WidowWhere stories live. Discover now