Rozdział 6

326 12 5
                                    

Obudziłam się i poczułam pod sobą ciało. Czekaj co? Leżałam w ramionach Christiana. Leżeliśmy obok siebie , a nie wtuleni w siebie. Obudziły mnie hałasy na korytarzu. O nie....

- Christian, wstawaj. - lekko nim potrząsnełam. - Wrócili do hotelu.

- Co? - powoli otworzył oczy.- Aniołku, proszę daj mi jeszcze pospać. Nigdy tak dobrze nie spałem.-chłopak jedynie bardziej wtulił się w moje ciało.

- Wstawaj. Nikt nie może nas tak zobaczyć. Zaczną chodzić plotki po szkole.-lekko zdzieliłam go po twarzy, co zdawało się wreszcie go obudzić.
Wyczułam irytacje w jego oczach.

- Ale że jak nie mogą nas zobaczyć? Że niby tak? - podniósł się na tyle aby usiąść prosto, po czym chwycić mnie w talii i usadzić na swoich kolanach. - Nie mogą nas zobaczyć tak jak teraz? Ciebie siedzącej na moich kolanach?
Boże, trzymaj mnie bo nie wytrzymam.
Zatkało mnie na słowa które wypowiedział. Przełknęłam ślinę. Zamarłam w tej pozycji. Nasze usta były coraz bliżej. Z tego zamyślenia wyrwał mnie śmiech mojej przyjaciółki za drzwiami pokoju. Szybko wstałam i pociągnęłam Christiana za sobą. Ruszyłam w stronę drzwi balkonowych.

- Czekaj co ty robisz? - spytał się Christian, w tej samej chwili kiedy wypchnęłam go na balkon.

- Siedź cicho. - powiedziałam zamykając drzwi, po czym zasłaniając zasłony. Szybko wbiegłam pod pościel. Po chwili, do pokoju weszła Makayla.

- Jak się czujesz? Co powiedział lekarz? - nagle do pokoju wpadł nasz wychowawca.

- Kostka jest zwichnięta, ale ogólnie czuje się dobrze.

- Dobrze, pójdę zadzwonić po twoich rodziców żeby cię zabrali do domu. - mężczyzna wyszedł z pokoju.

- Chcesz iść na obiad?

- Nie, chyba zostanę i trochę odpocznę.

- Okej, to odpoczywaj. Zdrowia misia.- powiedziała po czym wyszła.

Przeczekałam chwile aby się upewnić że na pewno poszła wystarczająco daleko żeby już tu nie wracać. Wyszłam z łóżka, odsłoniłam zasłony po czym otworzyłam drzwi balkonowe, jednak zanim to zrobiłam widziałam wkurzoną minę Christiana. Chłopak zaczął iść w moją stronę, zbliżając się z każdym krokiem, w tej samej chwili kiedy ja się cofałam. Niestety w końcu natrafiłam na ścianę a on wciąż się zbliżał. Stał dwa centymetry ode mnie, a ręce miał oparte po obu stronach mojej głowy. Nie miałam jak się ruszyć.

- Kurwa wiesz jak tam jest zimno? Pożałujesz tego że mnie tam zamknęłaś. - powiedział.

Nagle, złapał mnie w talii i podniósł a ja nie mając innego wyboru, bo inaczej bym upadła owinęłam nogi wokół jego torsu, a ręce wokół jego karku. Chwile później jego usta znajdowały się już na moich. Całował mnie jak by zaraz świat miałby się skończyć. A ja nie wiem czemu, oddałam pocałunek. Coś zrozumiałam. Chciałam tego. Po chwili już leżałam na pościeli łóżka. Nadal mnie całował.

- Co jest, kurwa. - nagle usłyszeliśmy. Przestaliśmy się całować. Odwróciliśmy się w stronę osoby która stała w progu. O kurczaki. To Makayla. - CO SIĘ ODPIERDALA.

Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do niej. Orteza, którą dał mi lekarz, sprawiała, że lekko kulałam. Musiało to zabawnie wyglądać z boku, gdy spanikowana ja próbowałam biegać a nie mogłam.

- Spokojnie wszystko ci wytłumaczę. - złapałam ją za ramiona.

- Co tu tłumaczyć, jak bym nie weszła do pokoju byście się ze sobą przespali.

-Nie! Tak.- powiedziałam z chłopakiem w tej samej chwili. Odwróciłam się do chłopaka i  spojrzałam na niego zdziwiona. - O nie. Uwierz Christian, nie przespałbyś się ze mną.

- Mów co sobie chcesz, ale twoje ciało mówiło co innego.

- On ma rację. Oboje dyszeliście jakbyście dopiero co maraton przebiegli i było słychać ciche jęki. - powiedziała dziewczyna. Co za wstyd.

- To ja już lepiej pójdę, chyba musicie porozmawiać. - powiedział chłopak ruszając w stronę drzwi. Po drodze zatrzymał się przy mnie i pocałował mnie w czoło. - Do zobaczenia, Aniołku. - pożegnał się i wyszedł. Stałam tam, zdziwiona z otwartymi oczyma. Po tym jak wyszedł, Makayla mną potrząsnęła, bo stałam jak zahipnotyzowana.
- Aniołku?! Co ty się dzieje? Ty serio chyba jesteś chora. Od kiedy ty się tak zachowujesz? Jak to się stało, że najpierw go nie lubisz a teraz prawie z nim sex uprawiasz.
- Nie przesadzaj! Zagalopowałaś się z tym sexem.
- Nie zagalopowałam sie.
- Zagalopowałaś, nie uprawiałabym z nim sexu.
-Ale...-chyba muszę jej powiedzieć, bo do niej to jak do ściany.
- Nie i już.- westchnęłam po czym powiedziałam.- Parę lat temu, rozmawiałam z moimi rodzicami i chociaż mi tego nie powiedzieli wprost to wiem, że oczekują ode mnie bym swoje dziewictwo zachowała dla swojego męża.- dziewczyna z każdym słowem coraz bardziej wytrzeszczała oczy.
- Popierdolone. Ale ja już mogę ci jedną rzecz powiedzieć. Po tym co teraz widziałam, nie dotrzymasz obietnicy słońce. Widziałam te pożądanie w obojgu z was. I to nie tylko cielesne ale też intelektualne. Wpadłaś mu w oko.

***

Poprzedniego wieczoru myśłałam o tym co powiedziała mi Makayla. Nie chciałam złamać obietnicy. Zrozumiałam, że chyba musze zacząć go unikać. Ale czy było to możliwe? Wiedziałam, że dziewczyna miała trochę racji lecz nie chciałam się do tego przyznać. Przy chłopaku stawałam się zupełnie kimś innym. Gdy byłam przy nim, mój zdrowy rozsądek udawał się na spacer. Dzisiaj mieli przyjechać po mnie rodzice. Właśnie szłam na poranny posiłek. Była dziewiąta godzina. Dobrze że nie musimy na śniadanie iść wszyscy razem, bo chyba wcześniej bym nie wstała.

- Hailey, czekaj. - usłyszałam i spojrzałam za siebie. - Możemy chwile porozmawiać. - powiedział Christian.

- Jeśli chcesz rozmawiać o wczoraj to możesz od razu odejść. Nie mamy o czym rozmawiać stało się i nic więcej się nie wydarzy.- powiedziałam a on stanął na przeciwko.
- Stało się. I uwierz jeszcze wiele razy się stanie. Jeśli nie pamiętasz to mogę ci przypomnieć.- pochylił się, szeptając mi do ucha.
- Powinniśmy iść na śniadanie. - odparłam po chwili.
- Chodźmy. - ruszyliśmy korytarzem. Christian złapał mnie za rękę. Chciałam go za nią trzymać, ale wiedziałam, że nie powinnam. Szybko wyrwałam swoją rękę z jego, włożyłam ją do kieszeni. Po czym wyprzedziłam chłopaka wchodząc do jadalni.

***

Właśnie siedzę w aucie z rodzicami i odjeżdżamy z parkingu hotelu. Odwróciłam się do tyłu, w tylnej szybie ujrzałam Christiana machającego mi na pożegnanie. Po chwili na mój telefon przyszedł sms.

Dupek: Miłej podróży, do zobaczenia w szkole;)

Uśmiechnęłam się.
Dziwne jest kiedy jednocześnie, uznajesz kogoś za dupka, a jednocześnie za bratnią duszę. Tak się właśnie czułam gdy przebywałam w towarzystwie Christiana. Mimo, że dużo rozmawialiśmy, czułam, że wiele ukrywa. Chciałam go lepiej poznać. Naprawdę.

Forbidden fruitWhere stories live. Discover now