Rozdział 5

300 15 2
                                    




- Jesteś pewna że spakowałaś wszystko co ci potrzebne? - spytała mama, stojąca przy drzwiach wyjściowych.

Jest poniedziałek, dzień wyjazdu w góry. Stoję w pokoju, ostatni raz sprawdzając czy wszystko mam. Rozglądam się po pokoju i schodzę na dół.

- Tak. - mówię do mamy. - Możemy jechać.

Poszłyśmy do samochodu w którym czekał na nas już tata. Wsiadłyśmy do auta po czym ruszyliśmy w stronę szkoły. Gdy dojechaliśmy, pod szkołą stał już autokar i parę osób z walizkami. Tata zaparkował, wysiedliśmy i podeszliśmy do mojego nauczyciela. Rodzice mnie zameldowali, poczekaliśmy aż przyjedzie Makayla. Jak już była na miejscu pożegnałyśmy się i weszłyśmy do autokaru w którym powoli zaczęły zapełniać się miejsca. Usiadłyśmy na dwóch fotelach znajdujących się na końcu autokaru. Przed wyjazdem umówiłyśmy się, że będziemy oglądać Marvela. Wyjęłam swoje airpodsy i podałam jedną dla przyjaciółki.Gdy już wszystko było gotowe by zacząć oglądać, nauczyciel kończył podliczać osoby w autokarze. Po tym jak ruszyliśmy obejrzałam się za siebie na pięć miejsc znajdujących się za nami. Zajęte były przez Christiana i jego kolegów. Będzie ciekawie.
Od ostatniego naszego spotkania chłopak się nie odzywał. Nie wiedziałam o co mu chodziło, ale stwierdziłam, że nie będę sobie teraz tym zaprzątać głowy. Przez całą drogę było w miarę spokojnie. Siedziałyśmy i oglądałyśmy ''Niesamowity Spider-man'' którego grał aktor, Andrew Garfield. Później obejrzałyśmy drugą część i jeszcze parę innych filmów a zanim obejrzałyśmy, już byłyśmy na miejscu. Wszyscy wychodzili z pojazdu i odbierali swoje bagaże. Weszliśmy do hotelu. Był przepiękny, zbudowany z ciemnego drewna, dach był czarny. W środku, większość mebli była w kolorze czarnym lub szarym. Jak się wchodziło, po prawej stronie stała recepcja, była zrobiona z czarnego kamienia, onyksu. Za blatem i znajdowało się duże akwarium. Trochę dalej położony był mały salon. Były tam postawione trzy kanapy ułożone w kształt półkoła. Na przeciwko kanapy stojącej po środku wisiał telewizor. Po środku stał stolik na którym tak jak zawsze w hotel stała salaterka z cukierkami i kwiaty. Po chwili przyszła recepcjonistka. Nasz nauczyciel załatwił sprawy związane z pokojami. Usiedliśmy na kanapach, wychowawca rozdał dla każdego po karcie do pokoju, po tym jak już nas podzielił na osoby z którymi będziemy dzielić pokój. Na szczęście my z Makaylą miałyśmy pokój tylko we dwie. Ruszyliśmy korytarzem znajdującym się za recepcją, prowadzący do wind i schodów. Gdy Makayla otwierała drzwi do naszego pokoju, ja stałam za nią z walizkami, popatrzyłam się na drzwi obok, nagle się otworzyły a z nich wyszedł Christian. Świetnie po prostu świetnie...

***

Na następny dzień kiedy wstałam przebrałam się i razem z moja przyjaciółką wyszłyśmy z pokoju. Na śniadaniu pan Johnson wytłumaczył nam że dzisiaj mamy dzień wolny na wypakowywanie się i korzystania z atrakcji hotelu. Natomiast jutro wyruszamy na wyprawę w góry. Większość dnia rozpakowywałyśmy rzeczy. O dwunastej godzinie skończyłyśmy, po tym czasie leżałyśmy na swoich łóżkach, ja czytałam książkę a Makayla przeglądała coś w telefonie. O godzinie drugiej po południu przyszedł czas na obiad. Godzinę później wróciłyśmy do pokoju po paru minutach stwierdziłam że pójdę na basen. Pytałam się mojej współlokatorki czy zechciałaby pójść ze mną,
- Wiesz co chętnie. Ubierzesz ten strój co kupiłyśmy. - powiedziała a ja stwierdziłam że w sumie to tylko strój.
- Dobrze. - wybałuszyła na mnie oczy. - Pod warunkiem że ty założysz ten sam.
- Założę. Mam jednak do ciebie pytanie... - podeszła do mnie. - Czy ty się dobrze czujesz? Masz gorączkę? Od kiedy się zgadzasz z tym co mówię?- dramatycznie przyłożyła rękę do mojego czoła.  
- Czuję się dobrze. Dobra, chodź się ubierzemy.

Forbidden fruitWhere stories live. Discover now