-12-

562 40 36
                                    

Pov: George

  Przyjechaliśmy pod komisariat na który zabrali Dreama. Chciałem pobiec tam i go zobaczyć ale wiedziałem, że Nick i Karl mnie powstrzymają. Gdy Sap zaparkował i wyszedł razem z Jackobsem próbowałem wybiegnąć z samochodu ale drzwi były zamknięte. Zostało jedynie uchylone okno.

- Wypuście mnie - spojrzałem na nich błagalnie.

- Nie ma opcji bo uciekniesz - Cholera przejrzał mnie

- Ej no nie prawda będę grzeczny - Próbowałem go przekonać.

- George, nie przekonasz nas - Przybliżył się do szyby Karl.

  Przy okazji zobaczyłem jakaś kobietę idąca do nas. Szczupła blondynka w jeansach i chyba zielonej koszulce, a może żółta? Szła w naszą stronę.

- Przepraszam, Nick? - Klepnęła szatana a ten się odwrócił.

- Dzień dobry pani - Uśmiechnął się - Dawno się nie widzieliśmy.

- Przeszło dwa lata. - Westchnęła i spojrzała na Karla. - Ty jesteś Karl?

- Yyym.. Tak - On też chyba nie wie co się dzieje.

  Podała mu rękę.

- Miło poznać jestem mamą Clay'a - Uśmiechnęła się. - Przysłał mnie tu, żeby George mi coś wyjaśnił z jego miłością.

  Sapnap uśmiechnął się znacząco.

- Mogę najpierw wyjść? - Przypomniałem o sobie a kobieta lekko podskoczyła.

  Nick niechętnie otworzył drzwi. Szybko z niego wyskoczyłem, nie miałem ochoty teraz na tłumaczenie niczego. Zanim ktoś zareagował już mnie przy nich nie było. Stałem już z ogniem w oczach przy recepcji oparty rękoma.

- Muszę zobaczyć Claytona * - Mężczyzna spojrzał na mnie jak na debila.

- Nie ma opcji. - Miał poważny wyraz twarzy, takiego człowieka nie przekonasz.

  Szybko się rozejrzałem i zobaczyłem tabliczkę z napisem "cele przed przeniesieniem". Uśmiech spowrotem zawitał na mojej twarzy, zobaczę go. Odbiłem się od lady i pobiegłem do tamtych drzwi. Gdy przez nie przechodziłem słyszałem za sobą krzyk tamtego mężczyzny. Biegłem przez korytarz mijając jakieś drzwi. Szybko skręciłem i zobaczyłem podwójne drzwi. Usłyszałem też za sobą masywne kroki. Trzeba się pospieszyć. Wbiegłem przez drzwi do pokoju i upadłem na ziemię. Szybko wstałem otrzepując się.

- Gogy co ty robisz? - Usłyszałem zdziwiony głos swojego chłopaka.

  Spojrzałem w jego stronę, stał przy kratach trzymając je.

- Cześć - Przywiązałem się śmiejąc się nerwowo.

  Do pokoju wbiegł tamten mężczyzna. Cofnąłem się trochę w stronę Dreama.

- Nie można tu przebywać bez pozwolenia ani.. - Urwał bo do pomieszczenia ktoś wszedł.

  Wparowali Nick, Karl i mama Dreama.

- Znowu pani!? - Mężczyzna podniósł głos

  Kobieta prychnęła tylko, przechodząc obok niego.

- Clay - Patrzyła na niego z lekkim wkurzeniem.

- Yym.. To jest George - Powiedział i wyciągnął rękę przez kratę, żeby dotknąć mojego ramienia.

- Uwierz zdążyłam zauważyć, a teraz się tłumacz. - Pogroziła mu palcem.

  Usłyszałem szturchanie krat w drugiej celi. Spojrzałem w tamtym kierunku, zobaczyłem wychylający się kawałek głowy.

- To ten twój chłopak? - Spytał, no jasne.

  Kobieta spojrzała to na mnie to na Claya i w końcu na czarnowłosego.

- Czy naprawdę wiedzą o tym wszyscy oprócz mnie? - Spojrzała na wszystkich.

- Jest taka opcja - Powiedział Dream biorąc rękę z mojego ramienia na włosy.

- Super, ale tu nie można przebywać! - Zganił nas ochroniarz czy kim on jest. - Proszę tędy - Wskazał na drzwi.

  Clay mnie puścił, a Nick i Karl wyszli pierwsi. Podszedł do nas ten mężczyzna chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził. Mama Dreama sama wyszła.

-Skip Time-

Pov: Dream

  Była jedna rozprawa, przyznałem się do winy a mój obrońca złagodził trochę wyrok. Na nieszczęście w tamtym drugim aucie był mężczyzna i jego przyjaciel. Kierowca był tylko trochę poturbowany a jego przyjaciel może w każdym momencie zginąć. Teraz mogę mieć człowieka na sumieniu. Wyprowadzali mnie w kajdankach na moją półtora roczną odsiadkę. Wychodząc z budynku były jakieś media i ludzie. Wyszły informacje kto uczestniczył w wypadku a ludzie jakoś połączyli fakty i wiedząc, że ja to ja. Już się boję co ludzie piszą w internecie, znając życie twitter po tej informacji wybuchł.

  Szliśmy z policjantami przez mini tłum. Wybiegł George a za nim Nick próbujący go zatrzymać co mu się udało. Zatrzymałem się musiałem mu coś powiedzieć, to było naprawdę ważne a bałem się że już nie będzie okazji mu tego powiedzieć. Zatrzymałem się i powiedziałem coś jednemu z eskortujących mnie. Na szczęście pozwolili mu podejść.

- George.. - Powiedziałem cicho tak żeby nikt oprócz niego nie słyszał - Przepraszam cię za wszystko, to nie miało tak wyglądać. Przytul ode mnie Patches - Uśmiechnąłem się lekko - Tylko pamiętaj, nie rób nic głupiego. - Ktoś mnie pociągnął od tyłu - Dajcie mi jeszcze chwilę.

  Westchnąłem i przybliżyłem się bliżej jego twarzy.

- Pojedź na komisariat i zapytaj o moje listy. - Zaśmiałem się - Wszystkie do ciebie - Praktycznie niezauważalnie pocałowałem go w czoło.

  Odszedłem od niego i moja "obstawa" mnie odprowadziła do radiowozu. Gdy już mnie wpychali do niego rozległ się ogłuszający huk. Odruchowo odwróciłem głowę w stronę dźwięku. Tłum też się zastanawiał co się dzieję. Chyba tylko Gogiego to nie obchodziło i przepychał się przez ludzi. Wyszedł przed wszystkich, patrząc na mnie ze łzami w oczach. Było mi smutno jak go widziałem, Sap też się wyłonił zza ludzi. Kolejny huk, George złapał się za serce, zaczął odsuwać się na ziemię. Nick go szybko złapał zanim opadł. Został postrzelony, prosto w serce. Chciałem do niego podbiec cokolwiek zrobić ale ktoś mnie trzymał. Poczułem ciepłą ciecz na moich, chciałem się wyrwać. Wtedy ją zobaczyłem, Brooke na dachu sądu z bronią.

~~~~~

Oto koniec tej książki, przynajmniej tej części. Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze<333. Szczerze mówiąc jest to pierwsza książka jaką kiedykolwiek skończyłam -w-

Kocham was, do zobaczenia w innych książkach <333

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału :<


Miłego dnia/nocy czy kiedykolwiek to czytasz :33


881 słów

- Listy - DNF -Where stories live. Discover now