Somi również poszła w ślady przyjaciela, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Sięgnęła po torebkę, a następnie skierowała się do wyjścia. Była bardzo zaskoczona słowami, które padły z jego ust. Zdezorientowanie było główną emocją, która towarzyszyła ich trójce. Każdy z nich skupiał myśli tylko i wyłącznie na jednym - na ich wspólnej relacji.

Blondynka jeszcze kilkanaście minut temu była pewna, że Jeon wciąż bawi się Taehyungiem i miała mu to za złe, jednakże teraz jej zdanie zmieniło się diametralnie. Widziała, że te słowa były szczere, poznała ten ton głosu, ten smutny, błagalny ton, który słyszała niejednokrotnie podczas spędzenia czasu w jego towarzystwie. Niejednokrotnie była świadkiem tego, jak chłopak żalił się i właśnie w takich momentach jego głos brzmiał wręcz identycznie.

Głos z tyłu głowy podpowiadał jej, że Taehyung nie siedział spokojnie w sali, a od razu po usłyszeniu komunikatu opuścił ją, dlatego też zmierzyła w jego poszukiwaniu. Jeon również to zrobił, przemierzając korytarz z zdecydowanie za szybko bijącym sercem, które udowadniało go z każdą sekundą, że zależy mu coraz bardziej, że to jest jego ostatnia szansa, okazja do rozmowy.

Dłonie oparte zostały o jedną ze ścian, głową opuszczona w dół, a oddech znacznie przyspieszył. Chłopak postanowił dać sobie chwilę, pozwolić na głębszy oddech, opanowanie serca, które zachowywało się niespokojnie. Był w dużym szoku, tak bardzo bezradny w tym całym chaosie, zamieszaniu. Potrzebował teraz mieć kogoś przy sobie, kogoś, kto obejmie go i zapewni, że wszystko będzie dobrze, tylko trzeba czasu.

Jego myśli zostały spełnione, gdyż już po chwili cudze dłonie zostały ułożone na jego brzuchu, a po chwili poczuł lekki uścisk. Palce wysunęły się w szczeliny, a ramiona objęły drobne ciało. Osoba, która właśnie dotknęła go, przyległa torsem do jego pleców, a broda oparta została o kościste, drobne ramię.

Ciężki oddech wypuszczony został z jego warg, a on sam już wiedział do kogo należą dłonie. Nie protestował, nie wyrywał się. Po prostu trwał w spokoju, wciąż mając zamknięte oczy.

- Dziękuję...- wyszeptał mu do ucha, będąc ucieszony, że chłopak nie zdecydował się go odsunąć, nie zaczął uciekać, a wręcz przeciwnie, był przy nim, był tak bardzo blisko. - Taehyung...Tak bardzo mi wstyd za moje wcześniejsze zachowanie. Nie chcę, aby moja głupota przekreśliła nas. Wiem, że tobie też choć w małym stopniu zależy na mnie. Mi na tobie również, daję ci słowo, że tym razem nie kłamię - dodał po chwili namysłu, natomiast towarzysz nie dał mu odzewu od razu. Odczekał chwilę, jak co najmniej układał w myślach odpowiednie zdanie, dobierał słowa, które byłby najbardziej odpowiednie.

- Wiem. W końcu udowodniłeś mi to to w tym momencie. Nie spodziewałem się tego, szczególnie, że jesteś tutaj popularny, więc poświęciłeś wiele - odpowiedział, swoje małe dłonie przesuwając na te znacznie większe. Ułożył je na nich, a głowę skierował w bok, żeby móc na niego spojrzeć. Niepewnie uchylił powieki, żeby być w stanie nawiązać kontakt wzrokowy, co nie było takim łatwym zadaniem po wszystkich minionych wydarzeniach.

Kobieta w tym czasie skręciła w stronę sali Taehyunga, a wtedy od razu zatrzymała się. Spojrzała zaskoczona na ich dwójkę, która trwała w objęciach. Spojrzała w dół, a wtedy poczuła uścisk w sercu. Z jednej strony była doprawdy szczęśliwa, ponieważ zobaczyła szansę na szczęście chłopaka, lecz z drugiej strony bardzo cierpiała wewnętrznie. Serce nie było sługą, a jej nie było dane zapomnieć o swoim uczuciu od tak.

Jej wargi rozciągnął lekki uśmiech, a kąciki warg powędrowały w górę. Skinęła głową i zaczęła się cofać, wiedząc, że nie musi już interweniować, a przynajmniej nie tym razem. Wierzyła w dobre intencje Jungkooka. Dała mu szansę i sama zaczęła budować fundament zaufania względem niego. Odeszła, nie chcąc przeszkadzać w z pewnością poważnej rozmowie, która miała być znacząca, zmienić wiele.

- Ufasz mi? Taehyung, czy ty powiedziałeś, że mi ufasz? - od razu odwrócił go w swoją stronę, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech, którego nie był w stanie powstrzymać. Taehyung naprawdę niepewnie uniósł ręce, a dłonie ułożył na jego ramionach. Wzrok ulokowany został w jego oczach, w tęczówkach których rozbłysł się płomień ogromnej nadziei. Blondyn od razu dostrzegał te płomyki, co dodatkowo utwierdziło go w tym, że naprawdę mu zależy. Ciężko było podjąć mu decyzję tak naprawdę na szybko, ponieważ dosłownie kilka minut temu miał inne zdanie na jego temat, lecz w tym przypadku potrzebował więcej czasu?

Bardzo dużo rozmyślał o ich relacji, a działo się to w momentach, gdy żywił do niego urazę. Wtedy też zrozumiał, że zależy mu na nim, a uczucie te nie jest tylko przelotnym zauroczeniem. W trakcie zaledwie godziny jego myślenie zmieniło się, podobnie jak i nastawienie. Postanowił zadziałać chwilą, kierować się zmylnym sercem, które zawsze podpowiadało inaczej niż mówił rozum.

- Taehyung, błagam cię. Daj mi szansę. Ja teraz jestem skończony, nie mam do czego wracać i zostałeś mi tylko ty. Razem damy radę przezwyciężyć zło, nienawiść. Już nie musisz być z tym sam. Chcę być obok, towarzyszyć ci - poprosił, mając nadzieję, że ten się zgodzi, bo jeśli nie miałaby takich zamiarów, on miał już w zanadrzu plan awaryjny. Postanowił wypisać się ze szkoły i złożyć podanie do innej szkoły. Nie miałby już po co tutaj wracać. Bo tak naprawdę jaki miałby cel? Przychodziłby tylko po to, aby być ciągle na językach uczniów, którzy jeszcze do niedawna byli jego znajomymi, fanami, wielbicielkami oraz przyjaciółmi.

Mniejszy nie dawał odpowiedzi. Przyglądał się jego twarzy, chcąc zaobserwować każdą malującą się na niej emocję. Dla niego nie była to łatwa do podjęcia decyzja, lecz dlaczego miałby nie spróbować stworzyć coś z nim, posłuchać swego serca. W końcu jego oczy miały istny dowód na to, że słowa, każde zapewnienie nie jest puste.

- Wiesz, że będziesz gnębiony za orientację? Tak samo jak ja jestem. Nie dadzą ci ulgi. To bardzo przykre, ale...tak jest żyć w nietolerancyjnym społeczeństwie. Po za tym... Jungkook, od kiedy ty czujesz się być biseksualny? - zapytał, musząc to widzieć, aby być pewny podjętej na szybko decyzji. Siatkarz uśmiechnął się, łapiąc za jego dłonie w uścisk swoich. Pogłaskał je kciukami, a następnie odpowiedział.

- Od samego początku spodobałeś mi się, ale dopiero zrozumiałem to po tym, jak poraz pierwszy sięgnąłem twoich ust. Ten pocałunek być magiczny i z pewnością zaważył nad wszystkim. Wzbudził we mnie wiele emocji, które były dla mnie zupełnie nowe - wyznał szczerze, chcąc, aby uwierzył w każde jego słowo, ponieważ mówił prawdę.

- Czyli...to ja sprawiłem, że poczułeś to coś, odkryłeś to w sobie? - po tych słowach Jeon skinął głową, po czym pochylił się do niego, żeby oprzeć czoło o te jego, aby móc patrzeć mu z bliska w ciemne tęczówki, rozbiegane, pełne niepewności.

- Spraw, abym czuł ten magiczny czar każdego dnia, bardzo cię proszę. Nie chcę być już sam. Chciałabym w końcu być sobą, cały ja, nikt kto udaje kogoś kim nie jest - poprosił, gdyż na tym bardzo mu zależało. Pragnął być w końcu sobą, nie musieć odgrywać rolę, byleby tylko dostosować się do towarzystwa.

- Nie rań mnie. Nie zrań mnie chociaż ty...ja chciałabym być jedynie szczęśliwy - wyszeptał, a tu po tym wargi starszego sięgnęły tych pulchniejszych, jak gdyby chciał tym gestem przypieczętować swoje słowa, niemo złożyć obietnicę. Nagle dzwonek rozbrzmiał na wszystkich korytarzach, a uczniowie zaczęli wychodzić z sal. Ci w pobliżu ich dwójki zatrzymywali się, aby przyjrzeć się nietypowej sytuacji, jednakże jego to nie obchodziło. Był to kolejny dowód na to, że nie wstydził się go, że nie miał zamiaru się chować z obawy.

Świat zdawał się wirować, a ich wargi wzajemnie ocierały się o siebie. Taehyung stanął na palcach, chcąc być bliżej niego i już nic nie liczyło się dla nich w tym momencie. Zupełnie nic. Czuli się tak, jakby nagle wszystko dookoła zniknęło, a w tej pustce była tylko i wyłącznie ich dwójka.

Gay challenge  》✦ Taekook Where stories live. Discover now