P. XXVI / OBOJE WIEMY, ŻE TO KŁAMSTWO

Start from the beginning
                                    

- Doskonale wiesz, że nie o tym mówię - potwierdziła jego przypuszczenia kobieta na co Nakahara westchnął ciężko i zapatrując się w wino nalane do kieliszka odchylił nieznacznie, by oprzeć się plecami o słup.

- Wiem, ale chyba chciałem przeciągnąć tę miła atmosferę troszkę dłużej - przyznał się szczerze z miną dziecka przyłapanego na czekaniu na Świętego Mikołaja. - Tak po prostu posiedzieć z tobą, pożartować. Poczuć to ciepło domowego ogniska. Wiesz, nasza dwójka z kubkami parującej herbaty w dłoniach pod ciepłymi kocami, oglądająca jakiś durny film w telewizji i wcinająca niezdrowe żarcie. Piękny widok.

- Taki maraton może zrobimy sobie jak jesień zagości tu na dobre. Może. Bo jak u was będzie zimno to wolałabym żebyś to jednak ty ruszył się do nas. Na chłodniejsze dni najlepsze są włoskie trunki - obiecała mu Rose, nie chcąc się do tego otwarcie przyznać, ale w głębi duszy czując to samo. Sama nie wiedziała, ile oddałaby za możliwość przeżycia ponownego obiadu z Dazaiem i Nakaharą, którzy przyjechaliby po prostu w odwiedziny i Chuuya odpadłby zdecydowanie wcześniej, więc Dai delikatnie zaniósłby go do łóżka po czym wyszedł posiedzieć z nią i porozmawiać o rzeczach małych i dużych. O awansie w pracy, o tym, co u dzieciaków. O najnowszych serialach, które oglądają.

- Macie wy w ogóle chłodniejsze dni? - spytał z lekką kpiną Chuuya.

- Mamy i są bardzo uciążliwe. Na szczęście śniegu nie uświadczysz, ale i tak zimno jest irytujące - mruknęła niezadowolona dziewczyna wzdrygając się nieznacznie na samą myśl. - Adsy będzie gdzieś chciała jechać zimą. Ten wasz knypek ją przekonał, że może ją nauczyć jeździć na snowboardzie i że romantyczne wieczory są bardziej pamiętliwe, gdy poprzedzone są chłodem dnia. Czy coś takiego. Miał na tę okazję całą przemowę i mówię ci szczerze, jestem prawie pewna, że miał ją przygotowaną wcześniej i tylko czekał na odpowieni moment. Tylko udawał, że to było wymyślone tak na biegu. Nie mogło być. Było zbyt przejęte emocjami, ale zbyt spójne jednocześnie.

- Po nauce jazdy to młoda będzie spocona, zmęczona i zaśnie jak tylko rzuci się na łóżko. Kija z romantyczności - zauważył szczerze Chuuya "jestem od dzisiaj realistą" Nakahara, doskonale zdając sobie sprawę, że ani jemu, ani Dazaiowi by to nijak nie przeszkodziło.

- Ja to wiem, ty to wiesz, a ona i tak zrobi swoje - odpowiedziała na to Rose dość wymownie podstawiając Nakaharze swój pusty kieliszek i uśmiechając się szeroko, gdy dolał jej kolejną lampkę. - To chyba cecha każdego w tej rodzinie. Nie słuchać bliskich, a potem narzekać, że coś poszło nie tak. O ile zakład, że wrócą szybciej, niż planują, bo ona złapie przeziębienie?

- Myślę, że zostaną dłużej. Szczerze - uznał Chuuya, przyjmując zakład i rozwijając swoją myśl. - Myślę, że jak Adsy uparła się na to żeby mieć romantyczną scenerię to będzie ją miała choćby miała uwięzić ich w pensjonacie za pomocą lawiny. I nawet nie pytaj mnie, jakim cudem młoda miałaby dać radę wytrzasnąć w górach przypadkową lawinę, ale jeśli miałbym uwierzyć, że ktoś da radę to uwierzyłbym w nią.

- Pewnie masz rację. Aczkolwiek brzmi jak to historia z doświadczenia, a nie wymyślona na biegu - zauważyła Rose ze śmiechem potrafiąc wyobrazić sobie tak Dazaia i Chuuyę, jak Adelaide i jej męża w wyżej opisanej sytuacji.

- Przecież wiesz, że nie zdążyliśmy z gnidą pojechać nigdzie na wakacje zimą. Byliśmy na jednych. W środku lata w Stanach. Tak szczerze to nawet nie wiem, czy on potrafiłby utrzymać się na czymkolwiek na śniegu - odparł Nakahara uśmiechając się smutno i zaciskając szczękę w ten typowy dla siebie sposób, gdy próbuje nie pokazać po sobie bólu. - Czekaj, co zrobiłem, że zarobiłem takie pełne zdziwienia spojrzenie? - spytał, gdy poczuł się nagle zupełnie nagi pod nieco zbyt uważnym spojrzeniem rozmówczyni.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now