→ angst

1.2K 92 34
                                    


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.





MIŁOŚĆ DILUCA przypominała ogień. 

Tak jak jego płonąca wizja, rude loki i krwiste oczy, wręcz paliła się przed oczami tych, którzy byli w stanie na niego zerknąć. Jakże irytujące było porównywanie go do czegoś, co towarzyszyło mu od momentu uzyskania błogosławieństwa od Celestii w postaci niewielkiego kryształu, kiedy znajdowało się tyle pięknych i jakże pasujących do niego rzeczy. A jednak ostatecznie pierwszą myślą, która nasuwała się w głowie, był ogień. 

W końcu jak inaczej można było określić emanujące z niego ciepło oraz wypełnione takim wielkim uczuciem gesty? To jak w jego tęczówkach lśniły promienie, a włosy jakby same tliły się w słońcu, rozchodząc się niesfornie na różne strony. Wszystko wracało do tego jednego wyrazu, tak obrzydliwie prostego i zarazem tak bardzo skomplikowanego, jak największa enigma świata. Być może problem leżał w samym aspekcie płomieni i zmienności jego stopnia. 

Bowiem Diluc kochał różnie, a czas coraz bardziej zmieniał jego wyobrażenie.

Z początku był tylko niewielką zapałką, leżącą z dala od ciebie. Niewielki płomień na kruchej, cienkiej podstawie, powoli połykał sam siebie, niszcząc się przez swój żar. A przecież każdy widział, jak rudowłosy chowa w sobie wszystkie emocje i zamyka się we własnych sprawach, ukazując się na ulicach Mondstadtu tak rzadko, jak tylko mógł. Wraz z beznamiętną twarzą oraz świecącą się wizją przy boku, kontynuował swoje życie tak, jakby nic się nie działo. 

Ale kimże byś byłx, gdybyś zignorowałx bijące gorącą prośbą serce? Mimo że myśl przejścia obok bez słowa przeszła ci przez głowę, i to nie jeden raz, to twoje nogi samoistnie prowadziły cię w jego stronę. A Diluc z chłodną, ale nadzwyczaj przychylną postawą zaakceptował prośbę o wstąpienie do życia. W końcu po tylu próbach rozmowy oraz przyjaznych gestach, płomień nie był w stanie się oprzeć. 

 — Masz bardzo ciepłą skórę, wiesz? — zagadnxłxś go dawien dawna, tuż po tym kiedy wreszcie przyjął ciebie do grona swoich zażyłości. Mondstadt jak zwykle rozbrzmiewał wesołą melodią oraz śmiechem mieszkańców, nie bacząc na późną porę. 

— Hm? — odparł, zerkając na ciebie z zainteresowaniem. Był to tylko niewinny, spokojny spacer dla waszej dwójki. Mimo ciekawskich spojrzeń innych oraz okazjonalnych śmiechów tych, którzy znali osobowość Diluca, cały świat niknął, pozostawiając was samych. — Możliwe...

— W porównaniu do mojej jest taka przyjemna w dotyku... — Cichy mruk prawie że nie doszedł do jego uszu, niknąc przy chwili kiedy zdał sobie sprawę z tego, że między schowanymi za rękawiczką palcami pojawiły się drugie, ściskające je delikatnie i tak powoli, jakby bały się, że rozkruszą się pod wpływem uścisku. — Oh... Przepraszam.

❝CLIMAX❞ genshin impact x reader oneshotsWhere stories live. Discover now