P. XVII / OPTYMIZM IZAKIEGO

Start from the beginning
                                    

- Wiem skarbie, wiem. I nie wierzę, że to mówię, ale rzeczywiście musisz być dzisiaj z kimś. Rozumiem, że matka i Shuuji odpadają, bo to jeszcze nie ten etap odbudowy zaufania. Ja nie będę miała jak z tobą zostać jeśli muszę ogarnąć wszystko tu, na miejscu - zaczęła wymieniać Akiko, delikatnie gładząc Nakaharę po włosach. -  Nawet jeśli zadzwonisz do Rose, co w sumie powinienieś zrobić, przylot tutaj w najlepszym wypadku zajmie jej kilkanaście godzin, a i to zakładając, że ma jak wyrwać się ze swojego życia. Bogowie, ja naprawdę to powiem i doceńmy ten moment, bo sama nie wierzę, że przejdzie mi to przez gardło, ale... Moim zdaniem powinieneś zadzwonić do Rina. 

- Przecież nie znosisz tego typa - zauważył Chuuya spinając się nagle i zamierając na myśl o tym, że przecież pokłócił się z własnym chłopakiem tak dawno temu, a teraz miałby tak z konopii zwalić mu się na głowę? Przecież pocałuje klamkę w najlepszym przypadku. Nie potrzebował kolejnego ciosu w serce jednego wieczoru.

- Nie zamierzam temu zaprzeczać - przyznała szczerze Yos, na co Nakahara uśmiechnął się nieznacznie. - Ale potrzebujesz na chwilę odsunąć się od mafijnych spraw. Potrzebujesz złapać kilka godzin względnie porządnego snu. Potrzebujesz czyjejś obecności obok żeby się uspokoić i być w stanie funkcjonować z poczuciem winy, a nie dać się mu przygniatać. Więc idź do domu. Złap lepszą perspektywę. Jutro musisz wrócić spokojniejszy.

- Yos? Dziękuję. Za wszystko. Nie dałbym bez ciebie rady, wiesz? - spytał chłopak, gdy przyjaciółka najpierw pocałowała go w czubek głowy a potem machnęła na niego ręką, jakby odganiała komara, by popchnąć go wreszcie delikatnie w stronę drzwi.

- Jasne, że wiem. Jestem niezastąpiona. A teraz leć i pamiętaj żeby zgarnąć mi kawę jak będziesz wracał - zaznaczyła dziewczyna, teatralnie ciężko wzdychając.

- Mogę mieć ostatnią prośbę? - spytał Chuuya dosłownie stojąc w drzwiach.

- To zależy. Telefon wykonać mogę, ale nalotu na Pentagon ci teraz nie zorganizuję - zaznaczyła z miejsca lekarka i zaplotła ręce na klatce piersiowej czekając na najnowszy pomysł własnego szefa.

- Raczej chodziło mi o to pierwsze - uspokoił ją z miejsca rudzielec, drapiąc się po karku w wyrazie zakłopotania. - Nie chcę dać Rose zawału. Wystarczająco się dziewczyna przeze mnie nastresowała. Dałabyś jej znać, że jej obecność tutaj mogłaby mieć pozytywny wpływ na sytuację? Ona czyta ze mnie jak z otwartej księgi. Dosłownie spojrzy na mnie raz i ogarnie, jak tragicznie jest.

- Załatwię to. Napiszę ci później wiadomość, kiedy zgodziła się wpaść. Dobranoc Chuu - dodała wybitnie sugestywnie Akiko

- Kocham Cię Yos - krzyknął na odchodne Chuuya machając przyjaciółce, gdy ta tylko z niedowierzaniem patrzyła przez chwilę na jego plecy zastanawiając się, czy są poziomy załamania, których da się przy Chuuyi nie osiągnąć.

- Wiem, wiem. Idź zanim się rozmyślę i zaciągnę cię do tej konferencyjnej - odkrzyknęła tylko dziewczyna i uśmiechnęła się nieznacznie, kierując własne kroki ku spotkaniu Cuppoli.

Nakahara długo zastanawiał się nad słowami przyjaciółki. Jasne, odskoczenie od wszystkich tematów, które tak bardzo ciążyły mu na sercu, na pewno dobrze by mu zrobiło. Tak, jak spokojny, nieprzerwany sen. Tylko, że Rin też miał prawo do swoich uczuć. Miał prawo być na niego wściekły za ostatnią sytuację między nimi. Chuuya zdawał sobie sprawę z tego, że kiedyś będzie musiał za to wszystko przeprosić. Wytłumaczyć się, jednocześnie nie zdradzając żadnego sekretu Portówki. Cywile powinni pozostać cywilami. I tak, Nakahara wiedział, że najchętniej spędziłby całą noc rozmawiając z Dazaiem, śpiąc w jego ramionach w ich mieszkaniu. Nawet przez te parę lat jego miłość do bruneta nie zmniejszyła się ani o jotę. Tylko, że chwilowo nie było to możliwe. I być może w ogóle nie miało być. I tak, zdawał sobie sprawę z tego, że traktuje Rina jak gorszy zamiennik, który nigdy nie będzie oryginałem. Tylko to wszystko nie były problemy na ten jeden, konkretny wieczór. To nie były problemy na raptem jedną, nieważne jak długą, rozmowę. Rudzielec nie wiedział, czego ma się spodziewać, gdy nacisnął dzwonek stojąc przed drzwiami Rina. A najmniej chyba spodziewał się tego, że chłopak realnie, i to dość szybko, mu otworzy.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now