❦ Dwadzieścia-cztery

3.9K 266 321
                                    

Przygwoździłem go do łóżka, całując jego szyję od góry do dołu. Każdy skrawek odsłoniętej skóry, aż zacznie skomleć moje imię przez zaciśnięte zęby. Przez zasłonięte żaluzje nie wpada zbyt wiele światła z zewnątrz, więc wolną ręką włączam ledy, nie przejmując się ich kolorem.

Rozbieram go w mgnieniu oka, zbyt napędzany żądzą, by dłużej czekać. Wygląda tak ładnie, gdy leży w moim łóżku, na czystej, białej pościeli. Wiem, że po tym nie będzie już taka świeża i czysta. Plamy z jego nasienia zabarwią pościel, wyschną i staną się skorupiaste, jeśli nie zmienię ich wystarczająco szybko.

Normalnie brzydziłbym się nawet na samą myśl o tym, ale nic w George'u nie jest w stanie mnie obrzydzić.

Jest dla mnie jak anioł, tak zapierający dech w piersiach, gdy się wije i drzy. Gdy tylko moja koszula została rzucona na ziemię, jego kościste palce chwytają mnie za plecy, zaokrąglone paznokcie wbijają się w skórę. Widzieć go tak wyluzowanego, zanim jeszcze się rozebrałem, to prawie magiczne. Świadomość, że on chce mnie i tylko mnie, podsyca ogień, który od tygodni płonie w moim ciele.

Zaczęło się od małej iskry, nic dramatycznego. Było to subtelne, ale na tyle zauważalne, że mogłem to poczuć. I za każdym razem, gdy go widzę, jest coraz większe i gorętsze. Jego spojrzenia są jak spróchniałe kupki siana wrzucane do ognistego żaru, tworzące przytulne ognisko. A kiedy mnie dotyka, dodaje się całą kłodę. Dwie kłody. Trzy kłody.

Ognisko. Ogień w krzakach. Zanim się zorientuję rozprzestrzenił się jeszcze bardziej. Płomienie wystrzeliwują w niebo, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Nagle to jest pożar lasu. Tak niebezpieczny, tak nieznośnie gorący. I nic nie jest w stanie tego zatrzymać, żadna ilość wody nie jest w stanie ugasić szalejącego ciepła.

A kiedy otwieram oczy zaledwie kilka sekund później, cały świat staje w płomieniach. Ja też płonę, tańcząc na spalonych szczątkach ziemi, jakie znam. Ale to nie boli i nie zabija mnie. Mogę być oślepiony przez unoszące się popioły, uwięziony przez żar, ale wciąż żyję.

Kiedy moje zapłakane oczy oczyściły się na tyle, że mogłem widzieć, dostrzegłem zbliżającą się nieśmiałą istotę. Idzie przez żywe płomienie. tak samo niezrażony jak ja. Rozpoznaję jego brązowe włosy i szczupłą sylwetkę aż za dobrze. Uśmiechamy się do siebie, nasze serca trzepoczą jak jedno.

Stoi tam z pustym bakiem benzyny w rękach, bo w końcu to on go podpalił.

Jego twarz jest oświetlona przez pomarańcze, żółcie i czerwienie. Błyszczy się w intensywnym świetle. Jego policzki są ciepłe i zarumienione, czekoladowe oczy podrażnione i mokre od łez, ale wciąż błyszczące. Pot zbiera mu się na czole, spływa po bokach twarzy.

Wygląda tak samo na plecach w moim łóżku, gdy go pieprzę. Te głęboko brązowe kosmyki włosów są splątane i niechlujne, przylegają do jego wilgotnej skóry. jego rzęsy są mokre i skleiły się.

Przykrywam jego policzek, żeby go pocałować; całuję go po raz milionowy dzisiejszego wieczoru, ale to nigdy nie może być wystarczające. Chciałbym, żebyśmy nie musieli oddychać żebyśmy mogli się całować na zawsze. Chciałbym, żebyśmy nie musieli jeść ani spać żebyśmy mogli się pieprzyć bez końca.

Jego serce bije razem z moim, czuję je w dłoni. Opuszki moich palców muskają subtelne kontury jego żeber. Pompuje mocno i szybko, by nadążyć za wysiłkiem fizycznym, za przyjemnością.

Nasze oczy się spotykają, a ja na chwilę przestaję robić to, co robię. On sapie z powodu utraty stymulacji, ale wkrótce to akceptuje. Pochylam się, by musnąć ustami miękką plamę skóry na jego piersi. potem całuję je w kółko, całuję jego serce, aż się uspokoi. Dopóki jego uderzenia nie staną się powolne i rytmiczne.

Po tym przytulamy się, przytulamy się tak długo, jakby czas się zatrzymał. Już jestem przyciśnięty do niego ale chcę się tylko zbliżyć. muskam ustami jego nos, skronie, brodę, linię szczęki. Zasysam wibrujące siniaki w jego wrażliwą szyję, jakby już nie było ich wystarczająco dużo. Z jego ust wydobywają się małe odgłosy zadowolenia.

Kochamy się do wschodu porannego słońca, a potem jeszcze przez wiele godzin. Daję mu wiele przerw na złapanie oddechu. Całujemy się, przytulamy, śmiejemy. Ale bez względu na to, jak długo to potrwa, nigdy nie będzie wystarczająco długo. Moja miłość do niego jest nieskończona, godziny nie wystarczą, by podzielić się tym wszystkim.

Pozwalam mu mnie ujeżdżać, żeby nie musiał czuć się uwięziony. Z głową odrzuconą do tyłu jest ładniejszy niż kiedykolwiek. Jest ładniejszy niż kiedykolwiek, kiedy jęczy moje imię, przygryzając wargę, kiedy się szamocze. Kiedy jego ręce drżą i jego nogi się trzęsą, zanim po raz drugi spuszcza się na mnie.

"Jesteś tak kurewsko wspaniały, kochanie", oddycham, "tak kurwa wspaniały... "

Rumieni się, gdy wtulam twarz w jego miękkie uda, znacząc je tak, jak szyję. są ciepłe i miłe, mogłabym je przytulać bez końca.

"Mm, kocham je tak bardzo... i twoje biodra, twoją talię, twoje ręce, twoje ramiona, twoją twarz... "

Nigdy wcześniej nie był tak rozchichotany.

"Jesteś taki piękny, kochanie. wszystko w tobie. kocham to wszystko. "

Uwielbiam, jak smakuje jak wiśnie i cukier. Uwielbiam, jak jego język tańczy z moim. Uwielbiam, jak jego palce ciągną mnie za włosy. Uwielbiam jak nasze dusze się splatają.

To nie jest już tylko bezmyślny seks, ale to o wiele więcej. To wykracza poza zwykłe pożądanie i pragnienie. Teraz nie chodzi o zapomnienie, odrętwienie. Zamiast tego łączymy się, wpuszczamy siebie nawzajem. Otwiera przede mną swoje serce, pozwala mi zobaczyć swoje wady i wszystkie niepewności. Ja robię to samo. Chcę, żebyśmy się dzielili, żebyśmy byli jednością.

A kiedy znów zejdziemy na dół, zaczniemy rundę drugą. Pokój wydaje się rozmywać wokół nas. Meble się wypaczają i zlepiają. To jak coś, czego jeszcze nie czułem. jestem zagubiony gdzieś w mojej głowie, daleko stąd, z nim. Śnimy, unosimy się. Pobłogosławiłem go tak bardzo, że oślepł z rozkoszy. Mnie też wkrótce spotka ten sam los.

Ponownie dochodzi, tym razem zabierając mnie ze sobą. To jest tak potężne, że kręci mi się w głowie. Wszystko się kręci. Moje ciało zapada się w materac, zbyt spętane, by się poruszyć.

George pada obok mnie, wyczerpany. Kąpiemy się razem w czystości, tonąc w odrętwieniu. Jego wątłe ciało zwija się w kłębek, a moje ramiona oplatają je. Gnieździ się tam jak mały kotek, wzdychając z zadowoleniem. Po raz pierwszy w życiu nie ma gdzie się podziać, nie ma się czym martwić. Tylko ja tu jestem. Jestem jego światem.

A on jest moim. Jest teraz cały mój, cały do kochania. Nie mogę się nim nacieszyć.

love, sex, dreams - dreamnotfound (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz