— Nate — westchnęła, zaciskając mocniej swoje palce na moim ramieniu.

Odwróciłem wzrok od zamkniętych drewnianych drzwi przede mną i spojrzałem w jej niespokojne oczy, którymi lustrowała z uwagą moją beznamiętną twarz.

— A co z Hope? — zapytałem zrezygnowany. — Vivan odesłałaś do Nowego Jorku.

— Zadzwonię po moją mamę. Zajmie się nią przez jakiś czas w hotelu.

— Nicole...

Nie byłem przekonany do jej pomysłu, nie widziałem sensu wciągać ją w moje interesy, od których uciekała. Kiedy to jej ojciec się tym zajmował, nie chciała znać szczegółów, nie chciała się w to mieszać. Nie chciałem zmieniać jej życia, bo kierowały nią uczucia do mnie. Nie chciałem, by się zmieniała bo kochałem ją taką, jaka była.

— Pozwól mi być przy sobie, jeżeli dzieje się coś, co może mieć związek z nami — wyszeptała, a następnie lekko i leniwie musnęła moje usta, rozluźniając tym jednym gestem całe moje spięte ciało.

— Jeżeli Marissa się zgodzi zostać z Hope to przyjedź, ale nie wcześniej jak za dwie godziny. Proszę cię, nie przyjeżdżaj do klubu wcześniej — odparłem, czując nadal ciepło jej ust na swoich.


***


Zaparkowałem czarnego Mustanga na tyłach lokalu, wiedząc doskonale, kto na mnie czeka. Co więcej domyślałem się nawet powodów przybycia swojego niezapowiedzianego gościa, a to tylko upewniało mnie w przekonaniu, że mam szczura wśród ludzi.

Zatrzasnąłem drzwi od samochodu i wsuwając telefon do kieszeni spodni, ruszyłem pewnym krokiem w stronę głównego wejścia do lokalu. Przy wejściu nie stał żaden z moich pracowników, co powinno mnie zaniepokoić, ale domyśliłem się, że pewnie Anthony ich oddelegował, by w razie rozlewu krwi nie było zbyt wielu świadków. Każdy świadek to kolejny trup, a liczby musiały się zgadzać.

Blaszane drzwi z hukiem się za mną zatrzasnęły, a siedzący mężczyzna przy barze w moim klubie nawet nie drgnął. Siedział odwrócony do mnie tyłem i popijał powoli swoją szkocką. U jego boku poruszył się niespokojnie wysoki blondyn, który zmierzył mnie nieufnie wzrokiem, ale nie zareagował na moją obecność.

— Usiądź Nathanielu — zażądał pewnym, ale opanowanym tonem mężczyzna, nie odwracając się w moim kierunku.

— Czym sobie zasłużyłem na twoją osobistą wizytę? — zapytałem, obchodząc ladę dookoła.

Stanąłem za barem i chwyciłem w dłoń otwartą butelkę whisky, którą moi pracownicy musieli zostawić na barze, gdy w pośpiechu opuszczali lokal.

— Doszły mnie niepokojące wieści — odchrząknął, unosząc na mnie wzrok.

— A jaki związek z tym mam ja i moje miasto? — zapytałem, unosząc w zaciekawieniu jedną brew do góry.

— Twoje miasto? — parsknął, jednak w jego śmiechu nie było odrobiny rozbawienia. — To jest moje miasto — oznajmił, odstawiając z hukiem szklankę. — Riverside należy do mnie, tak samo jak cała Kalifornia.

— Jeżeli dowartościowałeś już swoje ego, to może przejdziesz do sedna sprawy i powiesz mi Anthony, po jaką kurwa cholerę przyjechałeś do mojego miasta? — zapytałem i tracąc cierpliwość, położyłem nacisk na przed ostatnie słowo w swojej wypowiedzi.

Zacisnąłem dłoń na szklanej butelce i gwałtownie upiłem z niej kilka łyków, a następnie podobnie jak mężczyzna, odstawiłem ją z hukiem na ladę baru.

MEMORIES ON FIRE / ZOSTANIE WYDANE 2024Where stories live. Discover now