Rozdział 17

126 19 0
                                    

Z dedykacją dla W.O.

Głośne okrzyki i ogólne poruszenie rozległo się w lokalu, gdy w jego progu pojawiła się wysoka sylwetka przystojnego blondyna. Stojąca tuż obok niego nieco niższa postać wtórowała radosnym głosom przyjaciół, wprowadzając Ash'a w jeszcze większe osłupienie i szok. Spojrzenia wszystkich klientów z zaciekawieniem ulokowały się na tym jakże wyróżniającym się i pięknym i z całkowitym niezrozumieniem czekały na dalszy ciąg wydarzeń.

- Eiji - odezwał się, uciekając do niego spojrzeniem - co to ma być?

- Świętowanie twojego sukcesu - odpowiedział wesoło, prowadząc go w stronę hałaśliwej grupki.

Podstępem wyciągnięty z wygodnego łóżka, w którym to w błogim spokoju czytał wypożyczoną dwa dni temu książkę uległ niemożliwym do zignorowania namowom Eijiego by wyjść z domu i zjeść na mieście. I teraz oto stoi w klimatyzowanym, ekskluzywnie wyglądającym lokalu z rzędem krzeseł wzdłuż długiego blatu, gdzie na gorącej płycie mistrz kuchni prezentował swoje niezwykłe umiejętności. Hałaśliwa grupka zajmowała osobne, nieco bardziej prywatne miejsca rozmieszczone w kształcie litery L, gdzie w centralnym ich punkcie bardzo wysoki jak na Japończyka mężczyzna z szerokim uśmiechem na ustach czekał na rozpoczęcie pokazu.

- Gratulacje, Ash! - pierwsza zbliżyła się Mayumi i zarzuciwszy mu ręce za szyję sprawiła, że poziom szoku osiągnął kolejny, wyższy poziom.

- Dzięki... Mayumi - odparł zaskoczony, po raz kolejny zerkając błagalnym wzrokiem na swojego chłopaka. Kontakt fizyczny z kimkolwiek poza Eijim był dla niego dość dużym wyzwaniem, nawet pomimo oczywistych intencji, a raczej ich braku ze strony inicjującego to całkiem niegroźne zbliżenie.

Nieme wołanie Ash'a dotarło do niego natychmiast. Rozumieli się bez słów, wystarczyło spojrzenie, wystarczył gest by wiedzieć jaki powinien być ich następny krok. Wspierająca dłoń Eijiego wylądowała na jego plecach i delikatnie poruszyła się w cudowny sposób rozluźniając jego napięte mięśnie.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, Ash - kolejna była Junko. Słodki zapach szamponu dotarł do zmysłów Ash'a, gdy objąwszy go jej gęste włosy znalazły się tuż przy jego twarzy.

- Dzięki Junko... w zasadzie jestem twoim dłużnikiem.

- Spoko, nie będę tak zachłanna jak mój brat. Wystarczy że postawisz mi piwo - zaśmiała się, klepiąc go w ramię.

- Ok, da się zrobić - rzucił, odwzajemniając uśmiech.

- Gratuluję, Ash - usłyszał stojącego obok Jamie'go. Uścisnąwszy jego dłoń pochylił się i dodał ciszej - cieszę się nie tylko ze względu na ciebie, ale również ze względu na Eijiego.

W odpowiedzi Ash porozumiewawczo skinął głową, a kąciki jego ust delikatnie powędrowały w górę i całkowicie akceptując swój los, skierował wzrok na roześmianą twarz Ryosuke, która była ostatnią, z którą przyszło mu się zmierzyć.

- Akihiko mówił, że nie dałeś najmniejszych szans konkurencji - odezwał się wesoło i bez najmniejszych oporów objął go ramieniem.

- No cóż bywam bezwzględny - wyznał z dzikim błyskiem w oczach.

- Zapamiętam - rzucił ze śmiechem i odsunąwszy krzesło wskazał mu miejsce by usiadł.

Sam zająwszy sąsiednie zwrócił się po japońsku do cierpliwie czekającego mistrza kuchni i zgrabnie przełączywszy się na angielski ponownie zwrócił się do Ash'a.

- Ash, nie miałeś jeszcze okazji poznać najwspanialszego mistrza rozgrzanej płyty w całej Japonii - oznajmił, w ostatniej chwili unikając ciosu od samego bohatera owego komunikatu i kontynuując, oparł się dłońmi o blat stołu - no więc Ash, dzisiaj o twoje kubki smakowe zadba sam mistrz Furo.

Zburzyć ciąg FibonacciegoWhere stories live. Discover now