Rozdział 11

9 1 0
                                    

Ambar w nocy miała koszmary, nie umiała spać. Jeff nie potrafił jej obudzić, po jakimś czasie się udało, obudziła się cała rostrzęsiona. Jeff bardzo się o nią martwił, więc przytulił ją i pocałował w czoło i głaskał ją po policzku, mówiąc jej że to tylko zły sen, nic się nie stało, będzie dobrze. Ambar trochę się uspokoiła i wtluliła się w chłopaka. Był wściekły na matkę Ambar. Uśpił dziewczynę na spokojnie dalej głaskając po głowie, gdy już był pewny że dziewczyna śpi to ubrał się, wziął nóż, i gdy chciał już wyjść dziewczyna się zapytała
- Gdzie idziesz?
- Idę do kuchni nalać sobie coś do picia, idź dalej spać kochanie
- Dobrze- mówiła ziewając
Wyszedł z pokoju, zszedł po schodach, i szybkim biegiem kierował się do drzwi frontowych. Wyszedł z domu i biegł przed siebie w stronę psychiatryka. Chciał zabić mamę Ambar, za to wszystko co chciała zrobić, ale wiedział że ją to wszystko przerasta. Musiał za wszelką cenę chronić swoją żonę. Nie pozwoli by ktoś ją skrzywdził.
Ambar się obudziła i poczuła że Jeffa dalej nie ma. Ubrała szlafrok i zeszła na dół do kuchni, jego tam nie było, sprawdziła czy nie ma go w salonie, tam go też nie było, poszła więc do pokoju Slendera.
- Slender nie ma nigdzie Jeffa, wiesz gdzie może być?
- Ach to ty Ambar, a co się stało? Pokłóciliście się?
- Nie skądże, powiedział że idzie do kuchni się tylko napić, i potem poczułam że nie ma go obok mnie, więc myślałam że wiesz gdzie może być.
Nagle wparowała Jane do pokoju Slendera
- Wiem gdzie jest Jeff, mówił Benowi że w nocy zamorduje twoją matkę
- Więc poszedł do psychiatryka- powiedziała przerażona
- Szybko Jane obudź resztę, ty zostajesz, my się tym zajmiemy. Możesz być spokojna, chodź zaprowadzę Cię do biblioteki. Tam na nas poczekasz, będziesz miała widok na nas jak będziemy szli po niego i jak wrócimy. Dobrze?
- Tak, dobrze
Jane poszła wszystkich budzić, a Slender zaprowadził zasmuconą dziewczynę do biblioteki.
- Możesz każdą książkę przeczytać, mam wszystkie książki, które weszły do wydawnictw. Więc na pewno będziesz miała jakieś swoje ulubione.
- Dziękuję
Wyszli, Ambar zobaczyła jak wszyscy biegli w stronę lasu, gdy znikli z jej pola widzenia. Zrezygnowana poszła do pierwszej lepszej półki i chwyciła książkę. A tytuł brzmi Rywalki od Kierry Cass. Usiadła na fotelu i zaczęła czytać. Minęło pół godziny i dalej ich nie było. Już powoli zaczęła się martwić, gdy ktoś stuknął w szybę. Tym kimś była Zero. Wystraszona pobiegła w stronę okna i otworzyła je.
- Ambar musisz nam pomóc
- W czym?
- Słuchaj twoja matka jest jakaś chora, ona grozi że zrobi coś Jeffreyowi. Ona chce go zabić
- Jak zabić!?!?!? Boże, trzeba ją powstrzymać
Zero pokazała jej gdzie ma się kierować, więc biegła a jej towarzyszka za nią. Zobaczyły jak mama Ambar mierzyła pistoletem w głowę Jeffa
- Zostaw jego ty wariatko
- Patrzcie moja ,,córeczka" przyszła. Co o niego Ci chodzi prawda?
- Zostaw go on ci nic kurwa nie zrobił, ty szmato zostaw go.
- Jak śmiesz mówić tak do swojej matki
- Ja nie mam mamy, mam w Ciebie tak wyjebane że żałuję, że Ciebie wtedy odwiedziłam. Jesteś wstrętna
Nagle ktoś oddał strzał w kierunku Mirandy, to był Lucas strzelił od tyłu. Kulka trafiła w jej głowę. Upadła na ziemię, a Jeff uciekł w stronę Ambar i kazał jej biec do domu razem z nim. Gdy tak biegli, Jeff nagle stanął
- Słuchaj mnie teraz uważnie. Idź do pokoju i nie wychodź z niego aż ktoś nie przyjdzie po Ciebie, rozumiesz
- Co nie, nie zostawię ciebie
- Musisz, skarbie niestety musisz, sprawa się za bardzo pokomplikowała. Kocham Cię i nigdy Ciebie nie opuszczę pamiętaj
- Jeff nie!!!!!- zniknął w głąb lasu, miała ochotę biec za nim, więc po cichu biegła w innym kierunku niż on. Schowała się za drzewem i widziała wojskowych. Jej matka zawiadomiła gdzie się ukrywają i przyszli
- I co teraz zrobicie, nie jesteście aż tak cwani jak się wydaję. Slender, Slender jak miło Cię widzieć ponownie
- No Andres nie spodziewałbym się Ciebie tutaj, co Cię tak wzięło. Ile to lat minęło?
- Nawet mnie nie denerwuj Slender, te twoje karteczki są bezużyteczne i do bani
- Bynajmniej się nie nudzę, jak ty. Kiedy ci się to znudzi szukanie nas, i tak nie wygracie
- Zdziwiłbyś się
Chwycili Jeffa i Maskiego oraz Toby'iego. Skuli ich kajdankami i zniżyli do parteru, czyli żeby kucneli. Ambar była tak wściekła że wyszła z kryjówki, Jeff był przerażony
- Uciekaj kochanie
Ambar go nie posłuchała poszła w kierunku wojskowych i rzuciła w nich mocami. Wszyscy się przestraszyli. Ambar nadal cisnęła ich mocami mówiąc
- Odpierdolcie się od nich!!!! - Krzyknęła rzucając ich mocą wiatru, nagle wszystko stało się jasne, to oni ją szukali nie ich. To było już za wiele jak na jeden dzień.

Ostatnia minutaWhere stories live. Discover now