21. My live is a mess

Start from the beginning
                                    

Zaczął wzrokiem szukać już pieska, który zaczął dobierać się do jednej z paczek w komodzie. Chłopak sięgnął ją, zauważając etykietę z jakimiś plastrami wieprzowiny i spojrzał na pupila.

- Ostatnia szansa. Idziesz ze mną czy zostajesz?

Pies jednak nadal patrzył na paczkę w jego rękach, więc Jeongguk bez zahamowań rozerwał całą paczkę przysmaków, rozrzucając je niemal po całym pokoju, chcąc mieć pewność, że psu trochę zajmie zjedzenie ich.

Spojrzał na drzwi, zastanawiając się po raz ostatni, czy to dobry pomysł. Wiedział, że jakaś chora część Kima chciała trzymać go zdrowego i żywego, ale nie potrafił pogodzić się z tym, że nie mógł znać prawdy, która dotyczyła JEGO, nie Kima. Do tego jeśli jego rodzinie groziło niebezpieczeństwo to nikt inny nie powinien tego wiedzieć bardziej niż on! Kim był hipokrytą. Chciał ochronić swoich bliskich przed cierpieniem - Jeona przed Layem, nie pozwalając na to samo Jeonggukowi, zabraniając mu ruszać się z mieszkania, ba, zamykając go w nim!

Trudno, Tae. Sam mnie do tego zmusiłeś.

Jakieś było wielkie zdziwienie Namjoona, kiedy wracając do mieszkania nie zastał Jeongguka. Myślał, że jest w łazience, ale po upływie kolejnych dziesięciu minut przeklął swoją głupotę, stojąc przed ostatnimi otwartymi drzwiami w mieszkaniu - łazience i patrzył na puste pomieszczenie i notatkę zostawioną na szybie chwilę przed wyjściem Guka.

Jadę do Tae.

I tym bardziej - jak bardzo wkurzony był Taehyung, kiedy siedząc na wprost matki Jeona z otwartymi oczami i ustami słuchał historii kobiety. Chyba powoli zaczynał rozumieć jej zaniepokojenie, ale i tak czuł wściekłość, kiedy zasłaniała się strachem przed powiedzeniem prawdy, mimo że minęło już dobre kilka lat. Przedłużanie tego nie załatwi problemów i on i ona o tym wiedzieli. Sam ciemnowłosy otworzył już swoje usta, aby poradzić coś kobiecie, ale wtedy zauważył, jak jego telefon rozświetla półmrok w pokoju. Widząc imię swojego przyjaciela wiedział już, że wydarzyło się coś złego. Nie bez powodu w końcu miałby do niego dzwonić.

- Nam?

- Zgubiłem go.

Tae zmarszczył brwi, odrywając spojrzenie od Dee. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, kładąc mu rękę na ramieniu, po czym wstała i udała się najprawdopodobniej do łazienki.

- Yeontana?- spytał, śledząc ją oczyma.- Jeongguka - wymamrotał Joon.

- Kurwa, jak mogłeś zgubić całego człowieka?!

Jego puls podskoczył do nienaturalnych wartości, a jego ciało spięło się. Cholera, nie wierzył w to, że Jeon  jakimś cudem uciekł z jego mieszkania. Poczuł niemal paraliżujący strach, którego już dawno nie czuł.

- Uciekł!

- Jak?! Miałeś by- do cholery!- warknął Kim, wstając z kanapy.- Pewnie jedzie tutaj.

- Mam dołączyć?

- Nie. Zostań z Yeontanem. Chociaż na dzisiaj. Przepraszam - jęknął, czując okropny ucisk w klatce piersiowej. Nie wiedział czy te słowa były skierowane do Nama, czy do samego Jeongguka. Cholera, gdyby zabrał go ze sobą może inaczej by się to wszystko potoczyło, ale nie mógł tego zrobić inaczej.- Kurwa.

- Nie martw się Tae.

- Tae, co się dzieje?- odezwał się głos za nim.

- Jeongguk zwiał - szepnął, nadal trzymając telefon przy uchu.- Założę się, że złoży nam niedługo wizytę.

Seven Secrets | TaekookWhere stories live. Discover now