Rozdział 5. Co ja zrobiłem...

1.1K 81 22
                                    

[POV Naruto]

— Tu masz podanie Shino o pracę w akademii — mruknął Shikamaru podając mi kartkę.

Poderwałem głowę do góry w zdziwieniu.

— Znowu twoje wymysły? — zapytałem.

— Już od dwóch tygodni nie wymyślałem dla ciebie wniosków — Odparł. — Ja też jestem w szoku.

— Trzeba pomyśleć potem, czy to dobry pomysł — powiedziałem przeglądając dokument.

— Jasne, za godzinę będę wolny — odparł i ruszył do wyjścia.

Zająłem się innymi dokumentami. Nie robiłem już tego tak maniakalnie, więc zdążyły się one uzbierać. Na szczęście moje ogólne samopoczucie się już poprawiło. Wspólnie z Shikamaru przedyskutowaliśmy najlepsze rozwiązanie kwestii Sasuke i byłem już w tym upewniony. Chociaż dalej martwiłem się jaki będzie rezultat.

Usłyszałem jak drzwi się otwierają bez pukania i poderwałem głowę by zwrócić temu komuś uwagę, ale gdy ujrzałem przybysza zamarłem.

— Wróciłem — oznajmił Sasuke i wszedł do gabinetu.

Szybko ogarnąłem swoje zdziwienie i przybrałem kamienną twarz. W środku dosłownie wszystkie emocje we mnie eksplodowały. Opuściłem głowę i zacząłem udawać, że przeglądam kartki, ale tak naprawdę mimo, że na patrzyłem, to ich nie widziałem. On podszedł do biurka i położył na nim zwój.

— Tu masz raport — oznajmił.

Nie okazałem żadnej reakcji. Czekałem na jego następny krok dalej udając, że pracuję.

— Nie przywitasz się? — zapytał po chwili.

Nie patrząc na niego, sięgnąłem powoli do szuflady i wyciągnąłem przygotowany dokument. Wręczyłem mu go bez słowa i wróciłem do kartek. W napięciu czekałem na jego reakcje. Czułem, że ręce zaczynają mi się trząść z nerwów. Po dosyć długiej chwili oczekiwania powiedział krótkie i zdawkowe:

— Rozumiem.

Zaczynałem tracić kontakt z rzeczywistością i poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Czyli jednak... Nie chciałem zdradzać swoich emocji, więc odparłem krótko:

— Możesz odejść.

Bez słowa opuścił gabinet. W momencie zamknięcia się drzwi rzuciłem trzymanym przeze mnie długopisem przed siebie i opadłem głową na blat. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy.

— Naruto! — zawołał Shikamaru wchodząc do Gabinetu. — Co się stało?

— Przyjął to bez sprzeciwu — załkałem.

— Nie wierzę w tego gościa.. — odparł Nara.

— A ja dalej się łudziłem... — powiedziałem przez łzy.

— Widać, nie warto marnować na niego czasu — powiedział po chwili Shikamaru.

— Mogę wziąć sobie już dziś wolne? — zapytałem patrząc na niego.

— Jasne. Ale Naruto... Nie wracaj do picia... — powiedział z obawą.

— Nie będę pić — mruknąłem wstając. — Ale muszę odsapnąć...

[POV Sasuke]

Otworzyłem drzwi do jego gabinetu. Poderwał głowę do góry i zawiesił się.

— Wróciłem — odparłem wchodząc do gabinetu.

Jakby nigdy nic wrócił do papierów. Co mu się stało? Nie przywita się nawet ze mną? A może będzie się teraz na mnie dąsać za naszą ostatnią kłótnie? Ehh.. Będzie go trzeba udobruchać...

SasuNaru - RozwódWhere stories live. Discover now