Rozdział 4. Muszę wytoczyć ciężkie działa

802 56 12
                                    

[POV Naruto]

Jęknąłem przebudzając się. Głowa mnie bolała, a na światło padające na mnie przymrużyłem oczy. Znów miałem kaca i słabo kontaktowałem z rzeczywistością. Podniosłem się powoli przecierając oczy i dalej je mrużąc na światło. Nieprzytomny usiadłem na brzegu łóżka i westchnąłem kierując głowę w dół. Wstałem z zamiarem udania się do łazienki, ale zszokowany tym co zobaczyłem, otworzyłem szeroko oczy.

— Miałeś nie pić — powiedział spokojnie Kakashi siedzący na stole z nogami na krześle.

— Co ty tutaj robisz?! — zapytałem ostro.

— Pilnuje byś poszedł do biura — odparł.

— Przecież i tak wyrobiłem normę na najbliższy tydzień — rzuciłem.

— A innych problemów picia nie widzisz? — zapytał.

— No kaca mam, ale mi przejdzie.. — odparłem łapiąc się za bolącą głowę.

— A nie przypominasz sobie co robiłeś wieczorem? — zapytał.

— Co? — Zdziwiłem się.

Próbowałem sobie przypomnieć wydarzenia z wieczora. Pamiętałem wszystko jak przez mgłe. Na pewno był Alkohol, ale nie wiem, czy to pamiętam, czy wnioskuję po swoim stanie. Nie, na pewno pamiętam jak nalewałem... sobie i Gaarze. Tak, piłem z Gaarą. Ale co było potem? I nagle przypomniałem sobie moją próbę pocałowania go... Otworzyłem z przerażenia oczy.

— Nie spodziewałbym się tego po tobie — oznajmił.

— Ja... ja... — zacząłem jąkać.

— Gaara był, ładnie mówiąc, zniesmaczony — powiedział Kakashi.

— Co ja zrobiłem... — szepnąłem.

— Co ty w ogóle ze sobą robisz? — zapytał ostro. — Zaczynasz wyczerpywać cierpliwość wszystkich...

— Muszę go przeprosić — powiedziałem pewnie.

— To się lepiej pospiesz — oznajmił. — Zaraz opuszcza wioskę.

Zerwałem się szybko z miejsca ignorując objawy kaca i zmęczenia. Pognałem do łazienki i ogarnąłem się w kilka minut. Wyskoczyłem z mieszkania zostawiając tam Kakashiego i pognałem do rezydencji w której ulokowano Kazekage.

— Właśnie poszedł — oznajmił zarządca.

— Szlag — rzuciłem i pobiegłem do bramy.

— Gaara! — krzyknąłem, gdy zauważyłem go opuszczającego Konohę.

On się odwrócił i stanął czekając na mnie. Wraz z nim, jak to dla Kage, było dwóch ochroniarzy. Dobiegłem do niego zdyszany i oparłem ręce o kolana.

— Prze-pra-szam — powiedziałem urywanym głosem. — Nie wiem co we mnie wstąpiło..

Gaara patrzył na mnie uważnie nic nie mówiąc.

— Jestem idiotą... — kontynuowałem po chwili. — Nie chcę by to popsuło naszą relację... Nie wybaczyłbym sobie...

— Byłeś pijany — odparł. — Rozumiem, że przez twój stan nie byłeś w pełni sobą.

— Nie. To ja i tylko moja wina — powiedziałem ostro. — To ja piłem i ja doprowadziłem do tego. Jestem kretynem...

— No nie powiem, że twoje picie jest mądre — powiedział. — Dlatego musisz to rzucić.

— Obiecuję — odparłem szybko. — Ale niech nie zepsuje to naszej relacji... wybacz mi...

Gaara znów chwilę milczał, po czym lekko się uśmiechnął.

SasuNaru - RozwódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz