I'm here, don't be afraid

9 1 0
                                    

Chwyciłam za dwie rączki wózka i delikatnie zapierając się nogami o ziemię, pchnęłam go do przodu. Ustawiłam go przed windą i zacisnęłam przycisk przywołujący tę blaszaną puszkę. Wprowadziłam wózek do pomieszczenia i będąc już w środku wybrałam piętro 30. Jadąc wciąż w górę zaczęłam się zastanawiać. Pracuję tu dopiero drugi dzień, a już przydzielono mi gabinet szefa... Ale zaczynając od początku - jestem sprzątaczką. Tak wiem, to nie jest praca marzeń, ale cóż do żadnej innej by mnie nie przyjęli. Dlaczego? Bo nie mam doświadczenia. Gdyby nie tamto wydarzenie na pewno bym tu nie stała. Około pół roku temu mój starszy brat miał wypadek. Śmiertelny... Po tym moja mama załamała się i wpadła w alkoholizm. Z każdym dniem coraz bardziej wpędzała się w nałóg. Po około miesiącu moja rodzicielka została wyrzucona z pracy i tym samym straciliśmy jedyne źródło dochodu. Po jakimś czasie komornik stał się bardzo częstym bywalcem w naszym domu. Po kolei zabierał nam wszystkie wartościowe rzeczy. Mieszkanie pustoszało, a ja musiałam zrezygnować ze studiów, na które nie było pieniędzy. Tak właściwie środków nie było na nic. Po 3 miesiącach straciliśmy mieszkanie. Liczyłam na jakąś pomoc od mojej matki, ale ona zniknęła tak samo jak dach nad głową. Obecnie mieszkam u mojej ciotki. Jest już starsza i potrzebuje pomocy w obowiązkach domowych, ale przede wszystkim towarzysza. W związku z tym z ogromną radością zgodziła się na mój pobyt u niej. Choć tyle, ale z pracą nie było tak łatwo. Przez porzucenie studiów, nie zdobyłam żadnego doświadczenia i moje rekrutacje nie przechodziły zbyt pomyślnie. Tu z pomocą znów przyszła ciocia Chloe. Jej koleżanka pracuje jako sprzątaczka w dużej firmie. Jeśli wydaje wam się, że praca sprzątaczki jest bezsensowna to muszę się z wami zgodzić, aczkolwiek w takiej firmie jak ta jest naprawdę niezła. Obecnie stoję w windzie holdingu EvansCompany i dojeżdżam na 30 piętro. Znajduje się tu tylko gabinet szefa szefów i recepcja. Pomyślałam, aby zacząć od biura. Ustawiłam wózek na korytarzu i chwytając za klamkę otworzyłam gabinet. Oniemiała weszłam do środka. Pomieszczenie było przestronne i przytulne. W centrum znajdowało się potężne machoniowe biurko z krzesłem. Po lewo znajdowała się sofa z małym stoliczkiem. Praktycznie całą ścianę po prawo od wejścia zajmował regał. Jedynie co się wyróżniało to drzwi, które prowadziły zapewne do toalety.  Odwróciłam się z powrotem do wyjścia z gabinetu i chwyciłam szmatkę i płyn do czyszczenia mebli. Wracając do mojego wcześniejszego zdziwienia o zlecenie mi sprzątania tego piętra. Chodzi o to, że to jest gabinet szefa całej firmy, więc wymaga on ogromnej dokładności w pracy i zazwyczaj sprzątały tu pracownice wykwalifikowane z większym doświadczeniem. Ale cóż z tego co wiem nikt nie był dziś w stanie zająć się tym piętrem, więc pozostałam ja. Ale koniec już tych rozmyśleń. Trzeba wziąść się do pracy. Zaczęłam od mebla zajmującego największą część pomieszczenia, czyli biurka. Używając szmatki przetarłam blat. Ułożyłam wszelkie papiery na jeden stos, a długopisy wrzuciłam do koszyczka. Wsunęłam krzesło pod biurko. Kolejno umyłam stoliczek i delikatnie przetarłam  oparcie sofy. Zerknęłam na biblioteczkę, ale stwierdziłam, że raczej nie wymaga czyszczenia. Popatrzyłam przez okna, które stanowiły wiekszą część ścian i zobaczyłam, że niedługo będzie zachód słońca. Wróciłam do wózka z moim sprzętem i wyjęłam gumowe rękawice, oddzielną ściereczkę i płyn do lustra. Przydadzą się przy myciu łazienki.  Otworzyłam drugie drzwi i tak jak myślałam znajdowała się tam toaleta. Dostrzegłam ubikację, umywalkę, szafkę i lustro.  Włożyłam rękawice i zaczęłam myć WC. Po tym umyłam umywalkę i psikając na lustro, przetarłam je szmatką. Chwyciłam za kosz i wymieniłam worek na nowy. Postanowiłam to samo zrobić z pojemnikiem znajdującym się w gabinecie. Jednak to co tam zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Wśród papierów znajdowała się bomba. Poznałam po ogromnej ilości kabli i cyferblacie, na którym dostrzegłam 40 minut do detonacji. Natychmiast puściłam się biegiem w stronę wyjścia. Będąc na korytarzu potrąciłam wózek, który w tamtej chwili był najmniej istotny. Ruszyłam długim korytarzem prowadzącym do windy. Już chciałam naciskać na przycisk, kiedy drzwi windy rozsunęły się. Byłam tak przerażona, że nie stanęłam i wbiegłam w tę osobę. Zamknęłam oczy, obawiając się upadku. Nie stało się to jednak. Otworzyłam oczy i odsunęłam się deliaktnie, czując dłonie na mojej talii. 

"To love and to be loved"Where stories live. Discover now