Lost among the plants

6 1 0
                                    

Otworzyłam drzwi od ogromnej szklarni i weszłam do środka. Konstrukcja była zbudowana w większości ze szkła, aby promienie słońca mogły swobodnie wpadać do wnętrza. Rozejrzałam się wokół. Wszędzie była różnoraka roślinność. Aby można było się do niej dostać, stworzono niezbyt szerokie korytarze. Ruszyłam przed siebie, wchodząc w pierwszy rządek. Po swojej prawie dostrzegłam krzaczki pomidorów, a po lewej paprykę. Kiedy dotarłam do końca przejścia, stanęłam przed długim blatem, gdzie znajdowały się wszelkie potrzebne przybory do dbania o rośliny. Odwracając się weszłam w drugą alejkę. Tam znajdowała się sałata i ogórki. Z tego co się zorientowałam to w tej szklarni znajdują się głównie warzywa. Owoce i inne rośliny są w kolejnych. Podążałam zapatrzona w te wszystkie uprawy, aż nie zderzyłam się z kimś. Uniosłam do góry wzrok i przed sobą zobaczyłam dosyć wysokiego blondyna z ciemnymi odrostami.

-Hej, przepraszam zamyśliłam się. Nic ci się nie stało?- spojrzałam na nieznajomego.

-Nie, a tobie?- roześmiał się lekko.

-Też, Zoe jestem- podałam chłopakowi rękę. 

-Leondre, ale możesz mówić mi Leo.- uścisnął moją dłoń.

-W takim razie wychodzi na to, że to ciebie szukałem i mam ci mniej więcej wytłumaczyć co i jak.- odparł Leo, prowadząc mnie na zewnątrz. 

Skoro już mowa o wytłumaczeniach to może ja wam wyjaśnię, co tu robię. Otóż mamy wakacje, a ja chciałam spędzić jakoś cały ten czas. Przechadzając się, dostrzegłam ulotkę o pracy polegającą na dbaniu o rośliny. Tak właśnie trafiłam tutaj, ówcześnie przeprowadzając rozmowę w szefową. Dostrzegłam, że Leo kieruje się do niewielkiego budynku, więc przyspieszyłam kroku. Weszliśmy do środka. W pomieszczeniu były dwie kanapy, stół, blat i lodówka. 

-Jak widzisz jest to miejsce dla wszystkich pracowników. Tu spędzamy przerwy. Możesz tu podgrzać sobie jedzenie, czy zrobić sobie coś ciepłego do picia.- wyjaśnił blondyn.

Delikatnie przytaknęłam, więc chłopak oprowadził mnie po reszcie terenu. Pokazał inne budynki, toaletę  czy też pokój szefowej. Po tym wróciliśmy do szklarni, w której byłam na początku. Leo wytłumaczył mi, że na początku będzie pracował ze mną, żeby w razie potrzeby mi pomóc, ale później dam sobie radę już sama. Skierowaliśmy się do blatu z narzędziami i wzięliśmy gracki, łopatki i spryskiwacze,w których jak powiedział Leo są specjalne minerały rozpuszczone w wodzie. Zaczęliśmy od rzodkiewek. Wyrywaliśmy chwasty i pryskaliśmy warzywa płynem. Podczas wykonywania tego zajęcia, dużo rozmawialiśmy. Sporo dowiedziałam się o Leo, na przykład to, że od października zaczyna studia teatralne, ma młodszą siostrę i brata i mieszka kilka kilometrów stąd. Ja też mu co nieco o sobie opowiedziałam. Około godziny 10:30 poszliśmy na przerwę śniadaniową. Leo zaparzył nam herbaty,a ja wyjęłam sałatkę z kurczakiem. Po posiłku wróciliśmy do pracy. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy, więc na przerwie obiadowej wymieniliśmy się numerami, żeby umówić się na kawę. Około godziny 17 już zbierałam się do domu, więc pożegnałam się z Leo i zmęczona, ale szczęśliwa pognałam do domu.


Witam wszystkich!

Jak dzionek? U mnie jak na razie okej, więc mam nadzieję, że u Was podobnie.

Życzę Wam już miłego weekendu!😇

Do następnego, Olaasmilee💞

"To love and to be loved"Where stories live. Discover now