🌿Rozdział 93 🌿

Start from the beginning
                                    

- No w sumie tak- westchnęłam, nie byłam pewna, czy o to mu chodziło, czy ma coś do ukrycia, ale z drugiej strony, czemu miałabym mu nie wierzyć.- mogę już wracać na lekcje ?- wskazałam palcem na drzwi

- Poczekaj chwilę- zatrzymał mnie, gdy chciałam wstać

Tym razem to ja zmieszałam, od początku miałam wrażenie że pan Marek coś chce mi powiedzieć, ale nie ma pojęcia jak. Usiadłam z powrotem na krześle i czekałam z uwagą.

Dyrektor otworzył jedną ze swoich szuflad w biurku, schował coś w ręce i zamknął szufladę. Śledziłam wzrokiem każdy jego ruch. Pan Marek popatrzył na mnie, a potem położył przede mną bransoletkę. 

- Co to ?- odruchowo spytałam

- Prezent dla Ciebie- odpowiedział pewnie

Kolejny raz w tym gabinecie mnie zatkało

- Ale ja nie mogę tego przyjąć- zakłopotałam się

- Proszę weź- dyrektor wziął bransoletkę do ręki i szybkim ruchem włożył mi ją do mojej dłoni

Przyjrzałam się tej bransoletce. Wydawała się trochę stara, ale zarazem bardzo piękna. Musiała być zrobiona ze srebra, zdobiły ją małe, różowe kryształki. Nie zdążyłam o nic zapytać, bo pan Marek zaczął sam mówić.

- To bransoletka Konstancji- gdy to usłyszałam wytrzeszczyłam oczy i byłam jeszcze bardziej pewna, niż wcześniej że nawet nie mam prawa przyjąć tak ważnej dla niego rzeczy. Od razu mu przerwałam:

- O nie, nie, to teraz to w ogóle nie mogę tego przyjąć. To bardzo sentymentalna dla pana rzecz, dużo znaczy, ma pan wiele wspomnień z nią. Naprawdę dziękuję, doceniam, ale nie mogę- odłożyłam bransoletkę na biurko

- Wysłuchaj mnie- na twarzy dyrektora zagościł uśmiech- to była bransoletka Konstancji, która zawsze przynosiła jej szczęście. Pamiętam, jak miała ważny sprawdzian, bardzo się go bała, ale miała tę bransoletkę i wszystko poszło dobrze, zdała śpiewająco.

- Dostała ją od Pana ?- wzruszenie pana Marka przeniosło się na mnie, co było słyszalne w moim głosie

- Tak- odchrząknął, bo chyba poczuł że kontrolę nad jego głosem przejęło poruszenie wspomnieniami. Nie umiem sobie wyobrazić co czuł, gdy ta dziewczyna zmarła i to jeszcze będąc w ciąży. Ogromny ból, rozrywający serce.- dałem jej kiedyś w prezencie na urodziny, kosztowała mnie całe moje miesięczne wynagrodzenie- pan Marek się zaśmiał- była dla niej amuletem na szczęście. Mnie się na nic nie przyda, już jestem szczęśliwy, mam wspaniałą żonę, syna, wnuczkę. Chcę, żebyś Ty ją miała, przyniesie Ci szczęście na maturze, a potem w życiu. Proszę, weź ją, to prezent. 

- Mogę o coś zapytać ?- jedno pytanie nie chciało opuścić mojej głowy

- Oczywiście

- Pan bardzo kochał Konstancję, czy..- zawahałam się, czy powinnam o to pytać- czy kocha pan swoją żonę tak samo, czy jakoś inaczej ? - nie chciałam użyć słowa mniej..

- Konstancja była czymś dla mnie bardzo poważnym, bardzo ją kochałem, a moją żonę też bardzo kocham, ale są to różne miłości dla mnie, ale to nie znaczy, że którąś z nich kocham mniej- odpowiedział mi, a ja już dłużej nie chciałam ciągnąć tego tematu

- Rozumiem, przyjmę prezent, bardzo dziękuję, obiecuję że będę jej pilnować jak oka w głowie

- Jestem tego pewien. Jesteś podobna do Konstancji.

- W jakim sensie ?

- Jak tak na Ciebie patrzę, przypomina mi się temperament Konstancji, podobne spojrzenie, wybacz wzięło mnie na wspomnienia. Cieszę się, że Mikołaj Cię poznał, życzę wam wszystkiego dobrego

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now