Jak żyją wilki?

Start from the beginning
                                    

   Czarodziej wstał z fotela, a Tiana zmarszczyła brwi.

– Już pan idzie?-zdziwiła się.
– Mam niestety jeszcze kilka obowiązków, które muszę wykonać. A skoro dobrze się pani czuje, panno Black, nie widzę powodu bym siedział tu dłużej. Myślę, że wszystko wytłumaczyłem-ostatnie zdanie powiedział z lekkim zawahaniem, a Tiana niepewnie skinęła głową.-Cieszy mnie to. Miłego popołudnia-dodał, wychodząc z kamienicy i deportując się na chodniku.

   Tiana wróciła do salonu, siadając na kanapie i przetwarzając wszystkie informacje. Dyrektor był i zniknął, informując o hybrydach i wychodząc. Najprawdopodobniej nie minęło nawet pięć minut, w ciągu których siedziałby na Grimmauld Place. Postanowiła zostawić te przemyślenia na inny czas, a by zająć myśli czymś innym, wykonała ruch na szachownicy. Królowa wstała ze swojego tronu, łapiąc za jego oparcie i uderzając w konia, którym grał Stworek.

– Wpuściła do mojego domu wielbiciela szlam! Traktuje skrzata, który ma jej służyć jak przyjaciela! Hybryda! Niszczy nasz ród!-zaczęła wydzierać się Walburga, a głos słyszany z korytarza rozniósł się po całym domu.

   Brunetka wstała z fotela, zamykając drzwi salonu i słysząc głuchą ciszę. Uśmiechnęła się do skrzata i wróciła na kanapę.

– Twój ruch.

*'*

   Remus czuł się strasznie obolały. Pełnia była jedną z gorszych. Zrobił sobie trzy nowe blizny, jedną na szyi, jedną na łopatce i jedną, która przecinała lewą część jego ust. Do południa siedział w swoim drewnianym domku, opatrując rany bandażami i przebierając się w nowe ubrania, bo poprzednie zdążył rozerwać na kawałeczki. Im więcej czasu miłało od północy, tym lepiej się czuł. Gdy ból stał się tępy i pozwalał mu wrócić do Londynu, chwycił za różdżkę, którą schował w szafie i aportował się na Grimmauld Place.

– Jak się czujesz?-usłyszał na wejściu, gdy podparł się o drewnianą barierkę od schodów.
– Nie jest źle, Wilczku-odparł, uśmiechając się delikatnie i powstrzymując się przed syknięciem, gdy poczuł pieczenie pod plastrami na twarzy.
– Musisz odpocząć-zadecydowała Tiana.

   Widziała jak jej ojciec próbuje ukryć przed nią swój słaby stan, a ona nie mogła pozwolić by po pełni męczył się jeszcze bardziej.

– Nic mi nie jest, Ti-odparł miodowłosy czarodziej.
– Jest. Masz plastry na twarzy i jesteś blady, tato. Idź się połóż i odpocznij-zadecydowała.

   Remus pociągnął nosem, czując znany mu, ale równocześnie nieco obcy w tym domu, zapach.

– Dumbledore tu był?-spytał.
– Mówił o hybrydach-odparła brunetka, pomagając ojcu wejść na piętro do jego sypialni.
– Reagujesz na pełnie?-spytał, wiedząc że będzie się czuł winny, jeśli otrzyma odpowiedź twierdzącą.
– Nawet tego nie zauważam. Nie musisz się martwić-odparła jedenastolatka, otwierając drzwi do sypialni wilkołaka.

   Ślizgonka pomogła ojcu usiąść na jego łóżku, a ten położył się na pościeli, marszcząc twarz z bólu. Obserwował co robi jego córka, która kręciła się po pomieszczeniu na paluszkach i zasłaniała zasłony, by nie wpuszczały tyle słońca do pokoju. Remus poczuł ulgę, gdy wszystkie okna były zasłonięte. Miał morderczą migrenę, która wyraźnie nie chciała go opuścić.

– Spróbuj zasnąć, dobrze? Postaram się nie hałasować-powiedziała nastolatka, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi.

PANNA BLACK I era Golden TrioWhere stories live. Discover now