Prolog ✔

421 12 16
                                    


Will obudził się z krzykiem. Znowu miał koszmar. Nie lubił o tym nikomu mówić i liczył, że nikt go nie usłyszał. Miał przecież 15 lat. Odkąd przyjechał do nowego miasta wszystko było trudne. Chociaż mieszkali tu już od 2 miesięcy nie miał jeszcze żadnych przyjaciół, albo chociaż znajomych.

Tym razem w sennym koszmarze odwiedził go demogorgon. Wielki stwór otwierał okropną, przerażającą paszczę centralnie nad nim. Bardzo się bał. Nadal. Dzisiaj mijały 4 lata od jego porwania. Te wspomnienia, jednak nie odchodziły.

-Wszystko dobrze?- do pokoju weszła Nastka.

-Tak- odpowiedział jeszcze drżącym głosem- Wszystko dobrze.

-Krzyczałeś- zauważyła dziewczyna.

-Śnił mi się koszmar- odparł szczerze z niechęcią. 

-Mi też- przyznała Jedenastka. 

-Za czym najbardziej tęsknisz?- zapytał w końcu po chwili ciszy.

-Za Mike'em- popatrzyła mu prosto w oczy- I za resztą. A ty?

-Za wszystkim- oboje potem zamilkli.

Ciszę przerwał wesoły głos Joyce:

-Dzieciaki śniadanie!

Wstali i poszli do kuchni. Jonathan także właśnie pojawił się w pomieszczeniu.

-Mmm- powiedział- Naleśniki.

-Joyce?- zapytała Jedenastka.

-Tak kochanie?'

-Kiedy zobaczymy się z Mike'em?- drążyła- I z resztą?

-Niedawno rozmawiałam z Karen- powiedziała Joyce- Zapraszają was za tydzień na urodziny Nancy.

-A na ile?- rozbudził się Willl.

-Tego jeszcze nie wiem. Karen proponowała dwa tygodnie, ale macie szkołę.

-Mamo proszę- błagał chłopiec.

-Pomyśle skarbie

-Pojedziesz z nami?- zaczynał się prawdziwy wywiad, tym razem pytanie zadała Jedenastka.

-Nie, jak już byście na te dwa tygodnie pojechali- powiedziała Joyce przeżuwając jedzenie- To ja  zostałabym z Timem.

Will nie lubił Tima. Był to nowy przyjaciel Joyce. Nie lubił go, po prostu. Nie znał powodu, ale go nie lubił. Zresztą Nastka i Jonathan też za nim nie przepadali.

-Czyli pojedziemy? - nie odpuszczał chłopak.

Joyce tylko pokręciła nerwowo głową i powiedziała, aby uciekali już do szkoły. Tak więc ruszyli....

Tymczasem w Hawkins

Mike dzwonił do Nastki już piąty raz. Nie odbierała. Musiała wiedzieć. Nerwowo poprawiając włosy wybrał numer po raz kolejny. Nadal nic. Próbował jeszcze pięć razy. O dziwo za jedenastym się udało. Usłyszał miły głos Joyce.

-Kto dzwoni?- spytała.

-Czy Nastka jest w domu?- wyjąkał.

-Nie, przed chwilą wyszła- odpowiedziała- Coś ważnego?

-W zasadzie to tak- oznajmił sfrustrowany.

-A co? Przekażę jej- powiedziała kobieta trochę się niecierpliwiąc.

-To ja muszę jej to powiedzieć- odparł - Will też wyszedł?

-Tak razem z Jane- odchrząknęła.

-A Jonathan?

𝑆𝑡𝑟𝑎𝑛𝑔𝑒𝑟 𝑇ℎ𝑖𝑛𝑔𝑠 4  Where stories live. Discover now