2.

7 2 0
                                    

-Baran czy wilk? – to było moje pierwsze pytanie. Nie: ‘Ty tak na serio?’ albo inne tego typu racjonalne reakcje. Ja zapytałam czy ten zaginiony Stefan, to waleczny baran czy głodny, przerażony i ostro poobijany wilk. W każdym innym wypadku wyszłabym na wariatkę. Zważając na obecny stan rzeczy Milena potraktowała mnie całkowicie poważnie.
-Baran – Milena mruknęła niechętnie, po czym zaczęła czegoś szukać po swoich torebeczkach przywiązanych do paska. Po chwili przestała i z poirytowanym spojrzeniem pacnęła się w głowę dolną częścią dłoni. Kucnęła. Z boku lewego buta ostrożnie wyjęła mały rozkładany nożyk myśliwski. Wstała z powrotem i wręczyła go mi.
-Zacznij rozcinać linę – zakomenderowała. Ze smutkiem popatrzyła na moje splątane nadgarstki. Obróciła się w stronę polany.
-Znowu będę musiała napleść więcej – wymamrotała pod nosem. Odpięła swój topór i ruszyła naprzód, zostawiając mnie w tyle.
Otworzyłam ostrze jedną ręką i podbiegłam do niej, tnąc sploty lin w międzyczasie. Sugeruję nie biegać, nawet wolno, z jakimkolwiek ostrym narzędziem. Ja jednak nie miałam dużego wyboru. Liny pękały szybko pod lśniącym ostrzem. Podniosłam głowę i o mało nie wpadłam na moją towarzyszkę, czyhającą z naszej strony krzaków. Znowu kucnęłam obok niej. Dokończyłam rozcinanie lin i oddałam je Milenie. Chciałam jej oddać też nożyk, ale ta pokręciła tylko głową.
Walka między wilkiem a Stefanem powoli stawała się jednostronna. Wilk był bardzo poraniony od zawziętych ataków, natomiast zaginiony baran był w świetnym stanie. Całe starcie wyglądało wręcz komicznie – potężny drapieżnik nie mogący dopaść zwierzyny. Po paru chwilach czekania stało się jasne, że jeśli czegoś nie zrobimy wilk polegnie. Szarpanina przeniosła się na lewy skraj polany, kiedy Milena podniosła się i wkroczyła na nią dzierżąc topór. Wzięłam to za znak, że czas interweniować i poszłam za nią.
Kiedy weszłyśmy na polankę, walka ustała i oba zwierzęta popatrzyły się na nas odrobinę zaskoczone. Baran ucieszył się wsparciem, wilk patrzył przerażony na broń Mileny. Byłam zdolna do ataku moją pożyczoną bronią, ale zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie umiem się nią posługiwać.
Wspólnie z Mileną zrobiłyśmy jeszcze parę kroków w stronę walczących. Wilk osadził się nisko na nogach. Baran przestał zwracać na nas uwagę.
Chciałabym wam powiedzieć, że drapieżnik nas zaatakował a ja postąpiłam heroicznie i razem z moją towarzyszką pokonałyśmy bestię. To nie byłaby prawda. Wilk podwinął ogon pod siebie i powoli zaczął się wycofywać. Zbiło mnie to z tropu. Baran wykorzystał sytuację, zaczął szarżować w stronę przeciwnika. Wilk nie zdążył zareagować wystarczająco szybko i zawył z bólu, kiedy Stefan wbił mu swoje rogi w bok. Resztkami sił wyrwał się i zniknął w lesie.
Stałyśmy z Mileną nieruchomo jeszcze przez chwilę. Jak tylko przedzieranie się przez krzaki ucichło, moja towarzyszka rzuciła się w stronę Stefana. Baran dumny swojej wygranej lekko zirytował, kiedy Milena zawiązała mu krótką smycz z resztek porozcinanej liny.
- To dla twojego własnego dobra – wymruczała Milena wyraźnie rozluźniona brakiem wilka.
Wstała i zakomenderowała, że czas najwyższy wracać do Zagajnika.

Las BogówWhere stories live. Discover now