8.

81 12 1
                                    

Morderca jednak od tak nie przestanie mordować, skoro to było jego celem już tyle lat. Nie podobało mi się jak się wymykał w nocy, a rano siedział zmasakrowany na kanapie jak gdyby nigdy nic. Dzisiaj musiało być oczywiście tak samo. Tyle że tym razem nie zauważył że już nie śpię. Stałam w drzwiach do mojego pokoju i patrzyłam jak sobie zawija bandaż na ręce. A gdy już zrobił co miał podniósł się. Zobaczyłam jego plecy całe w szramach po walkach.
Wtedy też spojrzał na mnie kątem oka. Nie miał maski, więc od razu odwróciłam wzrok czując że nie powinnam tego widzieć.
-Nie chcesz na mnie patrzeć?- Zapytał, a ja wtedy zwróciłam się do niego plecami.
-To przykre. Nie powinieneś dawać się tak ranić.- Stwierdziłam.
-Czasem nie da się inaczej. Jestem za słaby. Nie mogę się obronić przed wszystkim. A mam blizn bardzo wiele... to świadczy o tym że jestem bardzo, bardzo słaby.- Wyjaśnił znowu siadając na kanapie.
-Nie jesteś słaby.- Stwierdziłam spoglądając już na niego.
-Dlaczego tak uważasz?- Spojrzał na mnie. Wtedy wyraźnie zobaczyłam jego bliznę na twarzy, której zawsze tak bardzo się bał że ją zobaczę. Jego oczy tym razem wydawały się pełne nadziei i wyczekiwał ode mnie jakiegoś dobrego słowa pocieszenia.
-Te blizny. One pokazują, że ile razy nie oberwiesz. Ile razy cię ktoś zrani. Ty się nie poddajesz. Nadal kontynuujesz to co zacząłeś i wygrywasz.- Usiadłam obok niego by przyjrzeć się mu lepiej gdy nie ma maski.
-Wygrywam? Nie... taka wygrana mnie nie satysfakcjonuje.- Zamknął oczy, a ja wtedy położyłam dłoń na jego rozległą bliznę. On wyraźnie się spiął gdy tak zrobiłam ale nie powiedział żebym przestała czy go zostawiła.
-Chizome. Poddaj się zanim będzie za późno. Nie chciałabym cię stracić.- Poprosiłam cofając rękę.
-Nie... ja tak po prostu nie mogę. Wybacz.- Powiedział odwracając wzrok.
-Do twarzy ci z tą blizną.- Uśmiechnęłam się.
-Wyglądam jak potwór.- Stwierdził, a ja pokręciłam głową.
-Wyglądasz cudnie. Naprawdę.- Zaprzeczyłam jego słowom.
-Tak uważasz?- Zapytał niepewnie.
-Jasne. Jak dla mnie możesz chodzić bez tej maski.- Oparłam się o niego.
-Ja... ale...- Zaczął po czym się zastanowił chwilę. -Dziękuję ci. Myślałem że zrobi ci się nie dobrze na mój widok.- Zaśmiałam się na jego słowa.
-Nie głuptasie. Jak miałoby mi się zrobić nie dobrze jak widzę takiego przystojniaka?- On tylko mruknął coś niewyraźnie w odpowiedzi po czym siedzieliśmy w ciszy, ale nie takiej niekomfortowej tylko przyjemnej.

Niedoceniony (Stain x Reader)Where stories live. Discover now