5.

97 11 0
                                    

I tak zabójca wybiegł pierwszy na złoczyńców gdy ci sparaliżowani ze strachu ledwie potrafili się ruszyć. Ten który mnie trzymał popchnął mnie na ziemię i uciekł jako pierwszy, a za nim kilkoro innych jak zobaczyli determinację zabójcy bohaterów. Jednak nie wszyscy mieli zamiar uciekać. Gdy zabójca rzucił się z pięściami na jednego z nich reszta rzuciła się na niego. Walka wydawała się nie równa bo ich było więcej i korzystali z broni, ale zabójca miał znacznie więcej doświadczenia. Strącił ze swoich pleców tych co na niego wskoczyli i kilku powalił samymi kopnięciami -a zakończenia butów miał wyposażone w kolce co musiało boleć- a gdy ci co zostali jeszcze w pionie zamierzali go skrzywdzić on bez większego wysiłku łapał ich za nadgarstki tak by sami swoich sprzymierzeńców dźgali broniami. Widok był przerażający, ale zobaczenie jak jeden człowiek i to bez broni tak walczy dawało pewnego rodzaju satysfakcję. Podniosłam się z ziemi i mimo że byłam mu wdzięczna postanowiłam uciec. Nie widzi mi się wizja tego że przechodzę z rąk grupy złoczyńców do rąk innego złoczyńcy i to znacznie groźniejszego. Skręciłam za rogiem biegnąc w dalszą część ciemnych uliczek prowadzących na tyły blokowisk, jednak nie zdołałam, bo usłyszałam że ktoś za mną biegnie, odwróciłam się i zatrzymałam. Zabójca okazał się zbyt szybki, nie miałam jak uciec.
-Nie zrobię ci krzywdy.- Powiedział z powagą.
-Tak? Mówi to morderca Stain.- Odsunęłam się w tył po tych słowach.
-Ale nie zabijam takich jak ty.- Odparł, lecz już do mnie nie podszedł po tym jak się odsunęłam, najwyraźniej nie chciał mnie wystraszyć. Przyjrzałam mu się bliżej. Czerwone błyszczące oczy, czarne bujne włosy, wysoka, lecz przygarbiona postura już rozpoznałam kto to jest.
-Chizome?- Zapytałam otwierając szerzej oczy. Nie mogłam uwierzyć że to ten sam człowiek któremu pomogłam tydzień temu. Pomogłam mordercy?!
-Cii. Bo ktoś usłyszy. Teraz działam jako Stain. Ale tak, to ja.- Uśmiechnął się do mnie. -Jednak się spotkaliśmy Y/N.- Rzadko miał w zwyczaju się uśmiechać z tego co zdołałam zauważyć.
-Dziękuję za ratunek.- Zbliżyłam się jednak trochę pewniej.
-To nic. W końcu zapłaciłem za twoją pomoc.- Dodał.
-A ja myślałam że całus w policzek był zapłatą.- Zaśmiałam się cicho, on odwrócił głowę w bok.
-Tak... możesz o tym zapomnieć. Ratunek wystarczy jesteśmy kwita.- Stwierdził.
-Ktoś tu się zawstydził?- Zapytałam rozbawiona, a on się odwrócił tak że patrzyłam na jego plecy.
-Nie.- Powiedział twardo. Ja zbliżyłam się i oparłam dłoń na jego ramieniu.
-Dlaczego jesteś zabójcą?- Zapytałam a on westchnął.
-Wytłumaczę ci, ale może nie tutaj. Chodź za mną.- Ruszył przed siebie szybkim krokiem jakby miał na celu zgubienie mnie za sobą, ja jednak podbiegłam by iść z nim na równi.

Niedoceniony (Stain x Reader)Where stories live. Discover now