~~Rozdział 5~~

35 3 0
                                    


Siedziałam znów w towarzystwie jednookiej i bliźniaków. Panowała niezręczna cisza, którą niektórzy chcieli przerwać, ale nie bardzo wiedzieli co powiedzieć, więc po prostu zamykali usta. Klepnęłam się mocno w policzki.-Cholera, nie powinnam się tak nad sobą użalać. – walnęłam pięścią w stół.

-Co masz na myśli Di-chan?- zapytał wróż.

Odetchnęłam i spojrzałam gniewnie na swoje pięści.

-Wiem, że szlochaniem nie przywrócę jej życia. Nie wiem co we mnie wstąpiło, nigdy tak nie reagowałam. Powiedzcie, dałoby się jakoś zobaczyć gdzie jest Harlequin?-nie powiedziałam im, że wiem jak to zrobić, ale użyłabym techniki demonów.

-Próbowaliśmy, ale nie wyszło.-odrzekła smutno Mithe.- Do jasnej, nie było go 700 lat temu, kilkanaście lat temu gdy umarła Elaine i teraz też go nie ma.

Nie chciałam im mówić tego, że może się to powtórzyć. Nie chciałam, by niepotrzebnie się martwili. Tylko przygryzłam wargę.

-Kiedy jedziesz Dia-chan? – Mithe wydawała się już wytrzeźwieć.

Nie wyglądało na to, żeby mnie zatrzymywali. Chciałam jeszcze pozwiedzać, ale znowu zaczęłabym się rozklejać.

-Za dwie godziny będę lecieć.-uśmiechnęłam się słabo.-Gdy będzie tu King powiedzcie mu, że dupek z niego.

Poprawiłam kitelek, a te dwie godziny upłynęły nam na śmiechu i zabawach. Xiollo i Mithe chcieli, bym opowiedziała im o sobie, lecz mówiłam tylko, że jestem nieśmiertelna i mam trzech starszych braci.

Po drodze do Liones zauważyłam wielką zieloną świnię z domem na sobie. Szyld głosił „Boar hat", więc zapewne to była jakaś karczma. Postanowiłam, że pójdę za świnią i zobaczę, gdzie stanie.

Świnia zakopała się w ziemi nieopodal lasu Białych Snów. Wtedy to postanowiłam wejść.

-Dzień dobry! – w środku było pusto, więc postanowiłam zaczekać przy wybranym stoliku, a po chwili klientów było coraz więcej.

-Przyniosłem menu, hm! Tylko radzę wybierać coś do picia, właściciel nie umie gotować!-rozejrzałam się, aż w końcu mój wzrok spoczął na świni.

-EE...okej, to ja poproszę kufel piwa...-pierwszy raz widziałam gadającą świnię.

Po pięciu minutach doczekałam się mojego upragnionego piwa. Zamówiłam też ryż, ale świniak miał rację, było ohydne.

-Nie smakuje, hm? – spytał się, po czym wskoczył na stół.

-Też pytanie...-powstrzymywałam odruch wymiotny.-Jeśli chcesz to to zjedz.

Prosiak ochoczo zamerdał ogonkiem i zaczął łapczywie jeść. Nie powiem, był słodziutki.

-Jak ci na imię? – spytał się z pełnym pyskiem.

-Jestem Diaz. A ty świnko? – założyłam włosy za ucho rozglądając się po knajpie.

-Jestem Hawk, rycerz i przywódca Zakonu Zjadających Resztki, hm! – (cholera, ale Hawk jest rozczulający przyp. Aut.).

Zakładając ręce na piersi patrzyłam się rozbawiona jak Hawk je obryzgując klientów naokoło. Zaczęła się kłótnia między nimi, a świnią.

-Sate sate sate, Hawk mówiłem, żebyś czasem przestał jeść ochlapując wszystkich naokoło.-powiedział znany mi głos. Nie docierało do mnie kto to, póki nie zobaczyłam jego twarzy. Znajome blond włosy. Znajome zielone oczy. A więc to jest mój braciak.

-Dobra tam, dobra, Meliodas nie przesadzaj. Zakon Rycerzy Zjadających Resztki nie dba o takie pierdoły. O, Diaz-chan to wszystko co zamawiasz? – blondyn spojrzał na mnie.

Jego twarz wyrażała szczęście i zdziwienie. Fakt, przez te kilka tysięcy lat uchodziłam za nieżywą. Ale nie myślałam, że tęsknili, czy coś. Nie odwzajemniłam spojrzenia. Patrzyłam na stół tnąc go wzrokiem.

-Diaz? – Roztoczyła się wokół mnie aura zażenowania, chociaż nie wiem z jakiego powodu.

-Hej. – wygonił świniaka ze stołu i usiadł naprzeciwko mnie. – Meliodas...Zgaduję, że nie spodziewałeś się tego, że żyję.

Uśmiechnęłam się lekko zdobywając się, by spojrzeć demonowi w oczy. Hawk spoglądał na nas zdezorientowany. Zielonooki wstał i uścisnął mnie prawie mnie dusząc, na co prosiak jeszcze bardziej się zdezorientował.

-Znacie się, hm?

-To moja młodsza siostra, Diaz. Nie widzieliśmy się przez bardzo długi czas. – Starszy puścił mnie, a ja mogłam złapać powietrze.

-Przynajmniej nie będziesz jej obmacywał, zboczeńcu. - Odsunęłam się natychmiast od blondyna.

-Sate sate Diaz. Chyba musimy sobie nawzajem poopowiadać co nieco. – zielonooki spojrzał na mnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 23, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Niezwykły chłopiec|| 𝔸𝕣𝕥𝕙𝕦𝕣 ℙ𝕖𝕟𝕕𝕣𝕒𝕘𝕠𝕟 𝕩 𝕆ℂ 𝓩𝓐𝓦𝓘𝓔𝓢𝓩𝓞𝓝𝓔Where stories live. Discover now