~~Rozdział 4~~

28 3 0
                                    


Gomennasai minna za to, że rozdziałów nie było tak długo, ale straciłam motywację i miałam dużo nauki. W sumie to nadal mam, więc będą one pojawiać się troszkę rzadziej, ale będą się pojawiać, obiecuję.

Arigatou i zapraszam ^^

Po dwóch dniach podróży dotarłam na miejsce. Królestwo wróżek rosło w siłę, i dało się to zauważyć bez wypatrywania szczegółów. Było dużo bardziej okazałe i większe.

Zawiał silny wiatr, a drzewa zaczęły się kiwać na boki i szumić. Było jasne, że drzewa i rośliny nie chciały mojej obecności, ze względu na moją rasę. Rasiści, będę musiała pogadać o tym z Gerharde.

Weszłam do lasu uprzednio okrywając się moim kitlem doktorka, którego zwinęłam z laboratorium jakiegoś czarownika, gdy Merlin wysłała mnie na poszukiwanie ziół. Włosy spięłam zwykły kucyk wymieniając spojrzenia z wróżkami. Nie spodziewałam się spotkać nikogo znajomego, bo w końcu minęło 17 lat.

-Czegoś pani szuka? – usłyszałam za sobą cienki głosik. Mały wróż. Miał bordowe włosy i fioletowe włosy. Wyglądał na może tylko 50 lat (mam na myśli, że 4 lata ludzkie, mówię tu o wróżkach przyp. Aut) Kawai.

-Szukam pani Gerharde, to moja stara przyjaciółka, znasz ją?- spytałam się.

-Pani Gerharde jest teraz przy ciele Elaine, strażniczki kielicha. -odpowiedział mały.

-E-Elaine? Ciele Elaine?- zaczęła mi drżeć dolna warga. Elaine i Gerharde pierwszy raz spotkałam 600 lat temu. Elaine była sama, więc dotrzymałam jej towarzystwa. Była naprawdę przeuroczą i przemiłą wróżką. Szybko stała się moją przyjaciółką, a przynajmniej tak myślę. Dwie godziny później przyszła Gerharde i dosiadła się do nas. Opowiedziały mi wiele o sobie, że Elaine ma brata, który ją opuścił w poszukiwaniu najlepszego przyjaciela, a Gerharde jest doradczynią Króla Wróżek od czasu pierwszego władcy.

-Elaine zginęła 14 lat temu, zabita przez czerwonego demona. Był z nią wtedy król Ban, jej ukochany jak to określiła pani Gerharde, za którego oddała życie.- łzy zaczęły się lać po moich policzkach. Przyklękłam i zakryłam usta dłonią.- A-ale proszę nie płakać! – Krzyknął mały wróż i sam wybuchnął płaczem.

Więc tak siedzieliśmy wylewając łzy. On nade mną, a ja nad Elaine. Gdy się uspokoiłam zaczęłam pocieszać małego mówiąc, żeby nie płakał i opowiedziałam mu skąd ta powódź z moich oczu.

Usłyszeliśmy krzyki. To była dorosła wróżka i wróż identyczny jak ona, uderzająco podobni z twarzy do młodego przede mną. Mieli zielone włosy i fioletowe oczy.

-Cruatias! Co tak uciekasz? – krzyknęła do małego jak mniemam po imieniu.

-Martwiliśmy się. – powiedział on. – Przepraszamy za niego, nasz brat ma tylko 47 lat.- wytłumaczył chłopak.

-N-nic się nie stało. – otarłam policzki – On mi wytłumaczył co się stało z moją przyjaciółką, a poza tym jest przeuroczy. – wróż się uśmiechnął, a zaraz dołączyła jego bliźniaczka.

-Płakałaś? Co się stało? I czemu Crua-chan płakał? – wykrzykiwała wróżka, narażając się na zawód ze strony, z całym szacunkiem, mądrzejszego wróża.

-No, więc Cruatias powiedział mi co się stało z Elaine, moją przyjaciółką, bardzo bliską, więc się rozpłakałam, a on był najwyraźniej zaskoczony moją reakcją, więc płakał ze mną. – Dziewczyna spochmurniała. – Możecie mnie zaprowadzić do Gerharde?

Dziewczyna posadziła małego na rękach brata i wzięła mnie za rękę, by zaraz wznieść się w powietrze wypluwając morze słów. Jedyne co zrozumiałam to „ten dupek, Harlequin..." i „Gerharde uważa go za...". Spojrzałam na Xiollo, bo tak nazywał się bliźniak rozgadanej wróżki, spojrzeniem mówiącym „o czym ona mówi, i ile to będzie trwało?" na co on tylko wzruszył ramionami. Muszę przyznać, że był przystojny. Jego bliźniaczka, Mithe po swoim monologu zapytała się mnie:

Niezwykły chłopiec|| 𝔸𝕣𝕥𝕙𝕦𝕣 ℙ𝕖𝕟𝕕𝕣𝕒𝕘𝕠𝕟 𝕩 𝕆ℂ 𝓩𝓐𝓦𝓘𝓔𝓢𝓩𝓞𝓝𝓔जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें