Rozdział 3

602 59 35
                                    

"MIETKU, MIETKUUuuu"
Głos papieża stawał się coraz bardziej niewyraźny i cichy. Obraz zaczął rozmazywać mu przed oczami i megaśnie kręciło mu się w głowie. Mietek patrzył na tą sytuację nie wzruszony, podczas gdy papież myślał już tylko o zadaniu i powrotu do nieba.

"Ahhhh, cóż za okropna podróż"
Pomyślał ojciec święty. Z kieszeni wyjął kremówkę, zaczął ją jeść, niestety nie smakowała mu tak dobrze jak wcześniej. Jan Paweł posmutniał i przesunął ręką po pojemnej kieszeni jego togi. Wyczuł tam kanciaste pudełeczko i wtedy przypomniał sobie dlaczego tu jest.
"Sprzedać pudełko i wrócić do nieba"
Sprzedać pudełko i wrócić do nieba"
Powtarzał sobie cały czasu w myślach.

Rozejrzał się by zorientować się gdzie się znajduje. Była to spora dziura w ziemi przypominającej jaskinie. Obok papież znajdował się fioletowy portal, z którego przed chwilą wyleciał. Był ciekawy czy portal działa w obie strony, ale teraz musiał dokończyć swoją misję.
Wstał ostrożnie, nadal kręciło mu się w głowie. Wszystko dookoła był zrobione jakby z dużych sześcianów.
"To na pewno przez ten upadek" pomyślał papież
"Zaraz wszystko wróci do normalności"
Przeszedł kawałek i wyszedł z jaskini. Dookoła otaczała go zielona łąka. Zbliżał się już wieczór i niebo zaczęło robić się pomarańczowe. Zachodzące słońce też wydawało się być wielkim sześcianem.
"Dobra, teraz muszę znaleźć kogoś kto chciał by kupić tą paczkę..."
Papież zastanowił się chwilę i zrozumiał, że nawet nie wie co znajduje się w paczce. Sięgną do kieszeni i wyją z niej pudełko.
"Ehhh.. Mietek dał mi paczkę tanich szlugów" pomyślał.
Zaczęło się ściemniać coraz bardziej, bo chwili papież nie mógł praktycznie nic zobaczyć. "To chyba czas by rozpalić ognisko, albo jakkolwiek oświetlić teren" papież desperacko szukał rozwiązana.

Nagle w krzakach obok usłyszał cichy szelest. Gwałtownie się odwrócił i to prawdopodobnie uratowało mu życie. Obrócił się za siebie i zobaczył wbitą w ziemię strzałę. Obrócił się jeszcze raz i ujrzał szkielet z łukiem idący w jego stronę. Papież musiał się bronić. Wyjął z kieszeni kawałek niedojedzonej kremówki i rzucił ją w stronę przeciwnika. Niestety, mało to pomogło. Ojciec święty zdecydował się użyć ostatecznej broni. Szybkim ruchem wyjął z kieszeni krzyż i zaczął odprawiać egzorcyzmy.

Nie wyszło mu.
Zdesperowany papież zaczął uciekać. Wbiegł do jakiegoś lasu, a przynajmniej przypominało to las. Kolejna strzała utkwiła w drzewie tuż przed twarzą Jana Pawła II.

Bo  kolejnych minutach chowania się i uciekania przed różnymi stworami i potworami, w końcu zaczęło wschodzić słońce.
Papież na chwilę mógł odetchnąć i poczuć się bezpiecznie. Przez to wszystko już bardzo zgłodniał.
Szedł chwilę przed siebie w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, gdy nagle poczuł czyjś dotyk na ramieniu.

Kolejny rozdział jej. Pijcie wodę jakby jutra miało nie być, dobranoc :D

Jan Paweł II na DSMPWhere stories live. Discover now