33 - Może to nie nienawiść

434 48 18
                                    

Tak jak Wooyoung planował, po powrocie do domu przede wszystkim odpoczywał. Podczas gdy Minho wstawał wcześnie, by pójść poćwiczyć, on leżał przez pół dnia nie mając ochoty na cokolwiek innego. Teraz siedział w salonie z Lee, pijąc kakao i oglądając jakąś nudną dramę. Minho już kilka razy chciał z nim porozmawiać i upewnić się, że wszystko z nim już w porządku. Cały czas jednak coś mówiło mu, że lepiej na razie o nic nie pytać. Jung musiał dać sobie odpocząć, a on nie chciał go denerwować.

- Kiedy wracasz do treningów? - spytał.

- Nie wiem. Trochę głupio mi siedzieć w domu, kiedy inni trenują, ale nie czuję się jeszcze na siłach. Może przyjście do tego programu to był głupi pomysł.

- Nawet tak nie mów! Dobrze wiesz, że nic by się nie stało, gdybyś nam powiedział, że nie dajesz rady. Nie musisz wymagać od siebie niewiadomo czego!

- Wiem... Ale kiedy widzę, że inni dają radę, a ja nie, to nie potrafię się poddać i przyznać, że ja nie dam rady.

- Ale ty jesteś uparty. W tym tempie nabawisz się jakiejś kontuzji i tyle z tego będzie. A co jeśli w następnym etapie przydzielą cię z Sanem? Może też będzie wymagający, ale on nie jest nami.

- Skąd masz pewność, że przejdę do następnego etapu? 

- Po prostu w to uwierz. Wiem, że mamy małe szanse, ale zawsze jakieś są. Z dwóch drużyn, które przejdą dalej, na pewno jedną z nich będzie zespół Sana. Może drugą będziemy my?

- Nie sądzę.

Minho nie miał siły, by się z nim kłócić. Wooyoung był w kiepskim humorze już od kilku dni i nie sądził, by miało się to zmienić w czasie, gdy ten siedzi w domu i nic nie robi. Potrzebował tańca, żeby się odstresować.

Czwartkowym popołudniem Jung zjawił się w studiu. Wciąż nie był do końca pewien, czy to dobry pomysł i czy jest on dziś w stanie ćwiczyć. Jego biodro nie ustępowało i zaczynało boleć przy pierwszej lepszej okazji. Nawet przy chodzeniu odczuwał lekkie kłucie. Nie było to jednak aż tak uciążliwe.

Skierował się do korytarza, gdzie znajdowały się sale treningowe. Nie spodziewał się dziś znowu natknąć na Sana, ale bardzo chciał mu podziękować. Mimo wszystko sam uśmiech chłopaka wiele dla niego znaczył w momencie, gdy czuł się okropnie. Nigdy nie widział go szczęśliwego poza programem i nie zdawał sobie nawet sprawy, jak dobrze wygląda, gdy zamiast wiecznej powagi, na jego twarzy pojawia się uśmiech. Chciałby widzieć go takiego częściej.

- Uważaj - usłyszał głos chłopaka, na którego prawie że wpadł. Znowu się zamyślił.

- Przepraszam - odparł, spoglądając na niego - Oh, San. Cześć.

- Cześć.

- Słuchaj, pewnie wyda ci się to trochę dziwnie, ale chciałem ci podziękować, skoro już na ciebie wpadłem.

- Mnie? Za co?

- Wtedy w sobotę - zaczął niepewnie, wciąż nie będąc zadowolonym z występu, jak i tego co stało się potem. W końcu wszędzie były kamery, a on tak po prostu się rozpłakał - Podniosłeś mnie na duchu.

San uniósł jedną brew.

- Nie zrozum mnie źle. Po prostu nigdy nie widziałem, jak się uśmiechasz. To była miła odmiana. No i jeszcze ten komentarz. To małe rzeczy, ale chcę, żebyś wiedział, że dla mnie znaczyły dużo, bo miałem naprawde fatalny humor.

- Jasne. Rozumiem.

- Wychodzisz już?

- Ta, właśnie skończyłem.

2 Souls • Woosan ✓Where stories live. Discover now