26 - Miesiąc miodowy

471 46 13
                                    

Maraton 2/7

Zebranie kilku najbliższych osób nie zajęło im wiele. Mieli naprawdę wielkie szczęście, że każda ich grupa przeszła. Dlatego też postanowili to uczcić. Może nieco mniej hucznie, jak zrobili to za pierwszym razem. Myśląc o tym, Wooyoung wciąż zastanawiał się, co miał na myśli San. Próbował sobie przypomnieć cokolwiek, ale z każdą chwilą tylko bardziej się denerwował. Zaprzestał już wpytywania przyjaciół o wydarzenia z imprezy, bo zdawał sobie sprawę, że jest to irytujące. Cały czas powtarzali mu, że w środku imprezy gdzieś zniknął, ale nie mieli pojęcia, gdzie był, ani co robił.

Nie chciał zaprzątać sobie tym głowy. Musiał się teraz skupić na sobie i swojej nowej drużynie, która utworzy się w trzecim etapie. Biorąc pod uwagę jak niewiele ich zostało, będzie to zapewne zaledwie sześć osób.

Teraz całą piątką skierowali się do najbliższego baru. Nie chcieli zbierać niewiadomo ile osób. Wiadomo, że każdy ma swoje życie i niekoniecznie musiał chcieć iść z nimi, a też woleli spotkać się w mniejszym gronie, jako przyjaciele. W drużynie było wiele osób, którym ufali, ale wiadomym było, że nie z wszystkimi będą się dogadywać tak dobrze jak między sobą.

- Nie sądziłem, że zajdziemy tak daleko - stwierdził Hyunjin.

- W twoim przypadku to nie zdziwił bym się, gdybyś wygrał - odparł Jihoon.

- Podobnie jak wszyscy, którzy przeszli - kontynuował Hyunjin - I nie tylko. Wśród wyeliminowanych również było mnóstwo świetnych tancerzy.

- Ale na to już nic nie poradzimy. Cieszmy się po prostu, że możemy kontynuować nasza przygodę w tym programie razem.

- Nawet gdyby któryś z nas nie przeszedł, spotkalibyśmy się tak czy inaczej. Dlatego zaraz po zakończeniu programu musimy się umówić na jakieś większe wyjście - zaproponował Hwanwoong.

- Pojedźmy na wakacje! - krzyknął Jihoon.

- Bardzo śmieszne - odpowiedział mu Wooyoung.

- Dlaczego? To świetny pomysł! - stwierdził Hyunjin.

- Do wakacji wszyscy będziemy mieć już inne plany, zobaczycie.

- Coś sugerujesz? - wtrącił Minho - Jakiś miesiąc miodowy?

- Głupi jesteś? Niby z kim? Poza tym, pilnuj własnego nosa!

- Serio dalej będziesz się bronił? Przecież wszyscy to widzą. I uwierz, żadnemu z nas to nie przeszkadza - powiedział Minho.

- Nie podoba mi się! Naprawdę! Nawet nie rozmawiamy. Gdy tylko mnie widzi, ucieka.

- Widzisz? Jest ci przykro, bo cię unika.

- Nie jest mi przykro!

- Więc co to była za mina? - Wooyoung miał naprawdę dość ich docinek. Westchnął zirytowany.

- Nie podoba mi się - spróbował jeszcze raz.

- Dobra, wierzę ci.

- Co?

- Widzisz?!

- Ahhh odczepcie się ode mnie - podirytowany wstał od stolika i ruszył z zamiarem wyjścia z baru.

Słyszał jeszcze jak przyjaciele za nim wołali, ale nie oglądnął się. Uznał, że właśnie tego mu potrzeba. Chwili ciszy i spokoju.

Od razu pomyślał o studiu i wolnych w tym momencie salach. Większość uczestników rezygnowało dziś z treningów, bo dopiero co zakończył się drugi etap. Nie powinien mieć więc problemów z wolnymi salami.

Robiło się już późno, więc słońce chowało się powoli za horyzontem, a lampy uliczne zaczynały świecić. Dookoła wciąż było pełno ludzi - jak to w stolicy. Zaczynał tęsknić za domem, gdzie nie musiał codziennie myśleć o wszystkim sam. Budził się sam, robił sobie śniadanie i pilnował godzin treningów, jak i nagrywek. Zaczął też pracować dorywczo na czas trwania programu, by mógł jakoś się utrzymać, przebywając w Seoulu. Co prawda kuzynka Minho udostępniła im trochę miejsca w swoim mieszkaniu, ale wciąż myślał o tym, by znaleźć coś swojego. Nie było to dla niego wygodne. Problemem jednak stawało się to, co miało być po programie. Jeżeli odpadnie, na co mu będzie mieszkanie, jeśli będzie mógł wrócić do domu?

Może podobało mu się takie życie, gdzie wszystko robił sam i był poniekąd niezależny. Nie sprawiało to jednak, że czuł się gotowy, by zostawić rzeczy tak, jak są. Wolał się do tego bardziej przygotować. Znaleźć drugą połówkę i z nią szukać swojego miejsca w świecie. Na samą myśl uśmiechnął się pod nosem. Nigdy nie wybiegał tak bardzo w przyszłość. Ostatnio robił to jednak coraz częściej.

Budynek o tej godzinie wydawał się ciemny i pusty pomimo doskonale oświetlonych pomieszczeń i chodzących po nich ludzi. Doskonale znając drogę, poszedł szukać wolnej sali, choć jak miał nadzieję, było ich tutaj sporo. Niestety nie wszystkie były otwarte, co też go zdziwiło. W końcu znalazł się pod salą, gdzie ćwiczył po raz pierwszy - miał wrażenie, że od tego czasu minęło już z pół wieku.

Nie planował dziś ćwiczyć, ale sytuacja sprzed kilkunastu minut sprawiła, że myślał bardzo spontanicznie, a jego nogi same zaniosły go pod drzwi studia. Nim zdążył nacisnąć klamkę, by sprawdzić, czy drzwi w ogóle są otwarte, usłyszał muzykę. Skorzystał z szyby w drzwiach, by zajrzeć do środka. Sala była słabo oświetlona, ale mógł doskonale zobaczyć poruszającą się wewnątrz sylwetkę.

- Chyba sobie żartujecie - mruknął do siebie, lecz nie odsunął się od drzwi. Został na miejscu i patrzył.

Oglądał, jak San tańczy.

Widać było, że pomimo dopiero co zakończonego drugiego etapu, chłopak ciężko pracował. Być może tak jak jemu, taniec pozwalał oczyścić umysł. Kiedykolwiek Wooyoung nie miałby jakichś problemów, lub czuł się zagubiony, szedł na salę, lub gdziekolwiek indziej i po prostu tańczył. Tak było zawsze.

Ruchy chłopaka były takie jak zawsze - energiczne, płynne, sprawiające, że miało się ochotę wciąż na niego patrzeć, tak jak robił to w tym momencie Wooyoung. To musiał przyznać - San miał coś w sobie, co powodowało, że wszyscy na niego patrzyli i go podziwiali. A jednak nie potrafił przyznać przed innymi, że sam podziwiał go na tyle, że aż stawał się jego cichym wielbicielem.

No może z tym cichym to nie do końca prawda.

Jednak coś w środku niego zaczynało się zmieniać i z każdym kolejnym spotkaniem ze starszym, rosło w nim poczucie, że nie powinien patrzeć na niego w sposób, jaki na niego patrzy.

Gdyby San się o tym dowiedział, prawdopodobnie znienawidził by go jeszcze bardziej.

Podniósł wzrok, gdy nagle muzyka ucichła. San stał teraz odwrócony przodem do drzwi z nieodgadnionym wyrazem twarzy i spojrzeniem utkwionym w osobie Junga, stojącego za drzwiami.

Poczuł się dość niezręcznie, że tak go przyłapano, ale nie zamierzał uciekać. Uznał to za idealną okazję do dowiedzenia się prawdy o tamtym dniu. Wszedł więc do środka.

- Co ty tu robisz? - usłyszał chłodny ton starszego.

- Chyba musimy porozmawiać, San.

°°°

a/ Czy tylko ja mam teraz taka wielką fazę na ateez, że wystarczy mi jakiekolwiek zdjęcie, żeby brzmieć jak umierajaca mewa?

2 Souls • Woosan ✓Where stories live. Discover now