Niespodzianka?

54 3 4
                                    

Od naszego pogodzenia minęło kilka tygodni, Paul dalej zachowuje się tak jak wcześniej, chyba nie posłuchał moich rad. Aktualnie siedzimy na łące gramy na gitarach i oglądamy zachód słońca, czas nam leci tak dobrze. Uwielbiam z nim spędzać czas, to najlepsze co mogło mnie spotkać. Paulie trzymał w jednej ręce gitare a drugą trzymał na kocu, spojrzałem na jego buraczkowatą twarz, wygląda ślicznie z tymi rumieńcami, jego brązowe oczy patrzyły w strone zachodzącego słońca. Chcialbym pocałować jego piękne lekko uchylone duże usta, chwila o czym ja myśle. Stop! Jesteśmy tylko przyjaciółmi, choć coś mnie skusiło żebym położył ręke na jego ręke.
-John co ty robisz?! - powiedział trochę przestraszony Paul. Zdziwiła mnie jego reakcja.
-Nic - powiedziałem jakoś dziwnie zadowolony z tego co zrobiłem a twarz Mccartneya stała sie jeszcze bardziej czerwona.
-Zostaw moją ręke - powiedział już spokojniej ciemnowłosy. Puściłem jego ręke a on skulił nogi i schował swoją twarz w nich.
-Ej co jest? Nawet dotknąć cie nie mogę? - powiedział również lekko czerwony, bo trochę sie zawstydziłem zaistniałą sytuacją.
-Nie spoko, jest wszystko okej - Paul wyjął twarz i zapatrzył sie w moje oczy, popatrzyłem na jego usta tak jakbym miał zaraz go pocałować lecz on odwrócił głowe i zaczął nucić piosenke pod nosem.

Love of my life, you've hurt me
You've broken my heart, and now you leave me
Love of my life, can't you see?

Zacząłem grać to na gitarze a chłopak patrzył na mnie uważnie i z zaciekawieniem. Gdy odłożyłem gitare było już ciemno. Postanowiłem zaprowadzić Paula pod dom.
-To widzimy sie jutro w barze? - zapytałem patrząc sie dziwnie zawstydzony w czubki butow.
-Tak tak, do zobaczenia! - usmiechnął się i wszedł do domu.

PAUL MCCARTNEY
Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi, pobiegłem szybko sprawdzić kto to i zastałem tam szczerzącego się jak głupka Johna. Uśmiechnąłem się pod nosem dalej zaspany i cały rozczochrany.
-Cześć co tu robisz tak rano? Wszyscy śpią - powiedziałem ledwo widząc na oczy.
-No jak to co słodziaku? Obudzić cię! - powiedział i zakrył buzie jakby mu sie coś wymckneło i sam wiem co. Zarumieniłem się i spojrzałem w podłoge. Lennon zaśmiał się jakby to było coś śmiesznego i wszedł do domu.
-Jedz śniadanie i wychodzimy Paulie - powiedział chłopak i usiadł na krześle w kuchni. Zacząłem się szykować a John zaczął coś nucić i grać na pianinie.
-Co o tym myślisz? - Lennon spojrzał na mnie i podał kartke z tekstem.
-Jest naprawdę dobre ale trzeba tu trochę zmienić 
Wziąłem długopis i zacząłem bazgrolić po kartce.

,,Come on and work it on out
You know you twist, little girl
You know you twist so fine
Come on and twist a little closer now
And let me know that you're mine, woo''

Podśpiewywałem cicho a Johny na mnie patrzył.
-Idealny - powiedział patrząc na mnie, nie wiedziałem o co chodzi bo chyba mu się pomyliły słowa, wiec popatrzyłem na niego, oddałem kartke i poszedłem się dalej szykować.
-Gotowy do wyjścia? - powiedział chłopak wstając gdy zauważył, że stoje koło niego.
Odpowiedziałem mu a on otworzył mi drzwi.
-Tak właściwie...gdzie idziemy? - zapytałem idąc za Johnem.
-Zobaczysz - uśmiechnął się głupkowato ale bardzo słodko Lennon. Zrobiło mi sie strasznie miło patrząc jak jest szczęśliwy.

Mclennon StoryWhere stories live. Discover now