~Wang Fu~ ~2 miesiące temu~
Siedziałem na ławce, w mieście Kair. Było gorąco, jednak znajdywałem się nad rzeką. Nad którą było przyjemnie chłodno. Nagle z mojej kieszeni wyleciało moje Kwami.
-Mistrzu!- Zawołał Wayzz- Czuje moc miraculum pawia!
-to niemożliwe- Odparłem- Miraculum spoczywa w szkatułce
-To nie samo miraculum- Sprostował- To sentimonster!
-W takim razie...- Odparłem- Wracamy do Paryża.
***
~Nathalie~ ~Teraz~
Razem z malutką Emilii szłyśmy ulicą w stronę przedszkola.
-Mamo...- Marudziła dziewczynka- Ja nie ce iść do przeszkola...
-Musisz- Odparłam
-Ale ja nie ce!- Moja córeczka zaparła się nogami o chodnik- Nie pódę!
-Dlaczego?- spytałam
-Bo nie!
-Tam będzie Katy- Powiedziałam mając na myśli siostrę Chloé.
-Bedzie?
-tak!- odparłam siląc się na spokojny ton- A teraz choć, proszę
-No dobla...
Wzięłam ją na rączki i zaprowadziłam ją do przedszkola.
***
~Lila~
Przypatrywałam się rysunkowi który zrobiłam wczorajszego dnia. Były to miracula biedronki i czarnego kota. Nie wiedziałam w jaki sposób je narysowałam. Podniosłam wzrok. Na moim łóżku siedziała Miss. Sentimonster Emilii. Podskoczyłam.
-Matko!- zawołałam- Mało zawału nie dostałam!
-Aha
-Dobra. czego chcesz?- Spytałam
-Strażnik- Odparła
-Co z nim?
-Wrócił- Oznajmiła- Musisz iść na lotnisko i odebrać mu szkatułkę!
Wstałam szybko i pobiegłam do przedpokoju. Ubrałam kurtkę i porwałam kluczyki. Wybiegłam z kamienicy i podbiegłam do auta. Ruszyłam w stronę lotniska.
***
Stałam przed budynkiem lotniska i marzłam. Dzień miał być ciepły więc ubrałam wiatrówkę. Okazało się jednak że zamiast obiecanych przez pogodynkę 5 stopni Celsjusza powyżej zera było -5 stopni. Nagle zobaczyłam niskiego staruszka w czerwonej kurtce, trzymającego małą, okrągłą walizkę. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry!-Powiedziałam
-Witaj panienko- Odparł tamten
-Mogę pana gdzieś zawieźć?- Spytałam- Jestem z grupy ludzi która pomaga emerytom!
-Hmm- Zastanowił się strażnik- Było by miło!
Zaprowadziłam go do auta. Usiadł na tylnym siedzeniu, a jego walizkę wrzuciłam na fotel obok niego.
-Dokąd pan zawieść?- Spytałam Podał mi adres, a ja udałam że wprowadzam go do mapy. Ustawiłam telefon i ruszyłam. Chwile później byłam już w rzadko uczęszczanej uliczce. Wysiadłam a potem otworzyłam drzwi staruszkowi. Rozejrzał się i zmarszczył brwi.
-To nie moja ulica- Powiedział z niepokojem
-Nie- Uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam z auta jego walizkę i otworzyłam ją wyrzuciłam ciasno złożone ubrania i w tym momencie zobaczyłam to czego szukałam. Szkatułkę. Staruszek rzucił się na mnie ale odtrąciłam jego rękę. Wyjęłam szkatułkę i wróciłam do auta.
-Hasta la vista, starcze!- Zawołałam i odjechałam.
-Ferrari się przydaje- Mruknęłam do siebie
-Może- Odparł kpiący głos obok mnie Odwróciłam się i prychnęłam.
-Tak... A ty skąd możesz o tym wiedzieć, co?- zapytałam Emilii
-Ja? Wiem dużo- Uśmiechnęła się- Między innymi jak składać życzenia za pomocą mocy absolutnej...
***
~Marinette~ Razem z Adrienem siedzieliśmy w salonie ucząc się na test z historii. Naglę zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz i zdziwiona odebrałam. ON nie dzwonił do mnie odkąd przestałam być biedronką. Mistrz Fu postanowił dać znak życia.
-Halo?- zapytałam z wachaniem
-Marinette?- Usłyszałam- Marinette! Stało się coś strasznego! I... to moja wina.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~No! nareszcie! Skończyłam! Sorry że tak długo nie było rozdziałów, ale jak pisałam wcześniej musiałam dokończyć inną książkę, potem byłam u babci, no i tak jakoś nie miałam czasu na pisanie. Autorką nowej okładki jest Klancia (Śliczna jest ta okładka od ciebie. Dziękuje)
Dzięki za przeczytanie tego rozdziału!
Wasza Autorka~~
YOU ARE READING
Ulotne Szczęście [W TRAKCIE KOREKTY]
FanfictionA co jeśli podczas odcinka ,,Imprezowicz" sam złoczyńca się nie pojawi? Jeśli Emilie umrze? Jeśli Gabriel zrozumie jakie uczucia żywi do niego Nathalie? Jeśli je odwzajemni? Akcja książki trwa 4 lata po odcinku ,,Imprezowicz" Gabriel zrozumiał że E...