Korony z głów - kolejny wirusek świrusek

60 8 2
                                    

Bonjour po raz trzeci! A może raczej hola!

Bo to właśnie w Hiszpani rozpoczęła się epidemia... Foka, czekaj. Jaka epidemia? Jaki wirus? Korona?

Tym razem moi drodzy nikt korony na głowie nie ma. W lutym tego roku na zawodach w Walencji (Hiszpania) wybuchło ognisko wirusa EHV typu 1. Mogłabym rzucać skrótowcami. A pewnie znajdzie się garstka koniarzy, którzy coś tam słyszeli, ale się nie przejęli. Już tłumaczę.

EHV czyli Equine Herpes Virus, czy też może Herpeswirus, mówiąc bardziej po polsku. Występuje on w dziewięciu typach, które, cóż za zaskoczenie, oznaczamy liczbami od 1 do 9. Przenosi się on drogą kropelkową – czyli poprzez kaszel i kichanie. Brzmi znajomo, prawda?

Przez to wirus może osiadać na różnych powierzchniach. Jak widać, kocha on więc nasze bryczesy, szczotki, a tym bardziej rękawiczki. Ale to nie wszystko! Także kochane przez wszystkich koniarzy czapraki przenoszą wirusa. A tak w skrócie – wszystko co miało kontakt z zakażonym koniem. Więc albo używamy na jednym koniu, albo dezynfekujemy i pierzemy, albo nie używamy. Proste? Jak marchewka! Bay, to tyle? Wystarczy dezynfekować sprzęt?

Otóż nie. Koń może zarazić się także podczas krycia naturalnego bądź inseminacji, co może mieć poważne skutki. O tym za chwilę.

Objawy

Skoro zarażamy się przez kichanie i kaszel, zaskoczeniem nie powinno być dla Was, że są to objawy EHV. A jak kichanie, to i wydzielina z nosa. Katar to zdecydowanie nie jest dobra rzecz. Oprócz tego wysoka jak w letni dzień temperatura jest niepokojącym sygnałem.

O tym niewiele osób wspomina, a warto. Zapalenie oskrzeli, tchawicy, jamy nosowej, gardła czy Posejdon wie jeszcze czego, także może wskazywać na zakażenie.

Bardzo, powtarzam, BARDZO niepokojącym sygnałem jest zaburzenie równowagi, próba wspierania się przez konia o ściany, trudności w poruszaniu się czy inne problemy z mięśniami i aparatem ruchu. Problemy neurologiczne wywoływane przez Herpesa nie dają spać jeźdźcom po nocach, spędzając sen z powiek.

Czym więc grozi zakażenie?

Czasem jest bezobjawowe, a czasem konie przez nie padają. Jest to niestety loteria. Warto dodać, że klacze zakażone ronią źrebaki. Przez kontakt z poronionym płodem także możemy przenieść wirusa.

Szczepionki – czy można się uchronić?

Od razu zburzę mur nadziei – nie. Szczepionka nie ochroni Waszego wierzchowca. Może ona jedynie zminimalizować skutki. Nie ma jednak nadal wpływu na objawy neurologiczne.

Ale jeśli już zdecydujecie się zaszczepić kopytnego, do czego zachęcam, to musicie wiedzieć kiedy jest to zalecane.

Przede wszystkim najpierw najmłodsi –nasze źrebaczki. Zalecane jest zaszczepienie ich w wieku 5 lub 6 miesięcy. Należy jednak powtórzyć dawkę po 4-6 tygodniach.

Niejeden właściciel pewnie w panice już obdzwonił wszystkich weterynarzy w województwie, chcąc zaszczepić swoją kobyłkę, która czeka na swojego malucha. Jak to więc wygląda u klaczy źrebnych? Szczepionkę należy podać w 5, 7 i 9 miesiącu ciąży, tak więc trzy razy.

Jak zabezpieczać?

Pewnie po przeczytaniu tego jesteście już pewni, że Herpesa spotkać nie chcecie. Co więc zrobić, by go unikać jak koń szkółkowy wykonywania Waszych poleceń?

Dezynfekujcie sprzęt. Nie tylko, gdy grozi nam EHV, bo możecie w ten sposób zapobiec wielu chorobom, choćby dermatologicznym.

Zrezygnujcie z wyjazdów, które nie są konieczne. Naprawdę, nie warto.

Obserwujcie swoje konie i sprawdzajcie regularnie ich parametry życiowe. I to także warto robić, gdy ponad ramieniem nie spogląda Herpes.

I, jak pisałam, zachęcam do zaszczepienia konia.

Źródła dorzucę na dniach w komentarzu, tak samo na Instagramie, na którego Was zapraszam, bo tam także jest o Herpesie, ale w formie graficznej!

Au revoir, do kolejnego artykułu!

Foka aka Bay

KONIEcznik - marzec 2021Où les histoires vivent. Découvrez maintenant