Środowisko jeździeckie okiem wolontariuszki

66 12 2
                                    

Przez nieco ponad dwa lata byłam bardzo zaangażowana z społeczność koniarzy w mojej stajni jako wolontariuszka. Hubertusy, stajenne zawody i wigilie – w tym wszystkim miałam przyjemność brać udział. I nie kłamiąc, mogę śmiało powiedzieć, że był to niesamowity czas w moim życiu.

Ilość rzeczy, których się nauczyłam w trakcie pracy w stajni jest niezastąpiona i wydaje mi się, że bez posiadania własnego konia, a może i nawet z nim, ciężko jest zdobyć aż tyle umiejętności. Poznałam mnóstwo bardzo różnych osób, z których niektóre startują teraz nawet na Cavaliadzie. Myślę, że wszystkie przeżycia czegoś mnie nauczyły, są niezastąpione i jestem niesamowicie wdzięczna, że była mi dana sposobność, by brać w tym wszystkim udział.

Jednak dziś chciałabym podzielić się moją „krytyką" tej bardziej negatywnej części, czyli pewnych zachowań i atmosfery, które zauważyłam wśród jeźdźców. Mam na myśli pewnego rodzaju toksyczność, która zdaje się być obecna w większości kół koniarzy. Śmiało mogę założyć, że choć część tych z Was, którzy jeżdżą lub jeździli w większej stajni, kiedyś w trakcie jazdy stresowała się poczuciem, iż zadowolona z siebie grupka jeźdźców siedząca z boku ujeżdżalni negatywnie Was ocenia. Jasne, na pewno część z tego przekonania może zwyczajnie wynikać z tego, że jako ludzie często mamy wrażenie, iż jesteśmy w centrum i każdy z nas się wyśmiewa, ale uważam, że taki rodzaj myślenia, kiedy chodzi o jazdę konną czy inne czynności z końmi związanymi, może nie być do końca bezpodstawny.

Oczywiście, takie przeżycia mogłyby być unikatowe dla mnie i osób z mojej stajni, ale mam podstawy, by sądzić inaczej, ponieważ niejednokrotnie w Internecie słyszałam padające stwierdzenia, że społeczność jeździecka jest społecznością bardzo „toksyczną".

A więc czym się ta toksyczność przejawia? Cóż, według mnie można wymienić szereg zachowań, które z tym się wiążą, jakiekolwiek ocenianie, negatywne komentarze, które niejednokrotnie padają, gdy widzimy kogoś jeżdżącego gorzej od nas. Dziwne spojrzenia albo nawet bezpośrednia wrogość, z którymi może się spotkać osoba nowa w stajni. Wielu z moich znajomych opowiadało mi takie właśnie historie, to że spotkał ich „ochrzan", kiedy nie wiedzieli czegoś, co wydało się oczywiste.

Ja sama byłam świadkiem zachowań tego typu, będąc po drugiej stronie, widząc, jak moje koleżanki bez skrupułów obgadywały kogoś, kto nieświadomie popełniał jakiś błąd lub po prostu je zirytował. Ba! Nawet przyznam, że sama miewałam takie momenty, choć zdecydowanie nie jest to coś, z czego jestem dumna.

Zastanówmy się więc przez chwilę – dlaczego wśród jeźdźców można zauważyć takie nagromadzenie negatywności? Wydaje mi się, że dużym czynnikiem tutaj jest obecność zwierząt. Kiedy nasze akcje bezpośrednio mają wpływ na żyjącą istotę, to wielu ludzi będzie reagować ostrzej, bo przecież nie jest tak, że popełniamy tylko błąd, a przecież również krzywdzimy żywe, oddychające zwierzę. Jednocześnie kiedy mamy coś przeciwko danej osobie, to dużo łatwiej jest nam po prostu skrytykować ją za błędy, mówiąc, że robi krzywdę koniowi, nawet jeżeli sami popełniamy te same błędy.

Kolejnym punktem tutaj jest rzecz jasna to, że jazda konna jest to sport rywalizacyjny, więc emocje, zarówno te negatywne jak i pozytywne, są duże. Choć tak naprawdę można to powiedzieć o większości sportów.

Ostatnią przyczyną jest prosty fakt, iż jesteśmy po prostu ludźmi i czasem nie udaje nam się pohamować. Każdy z nas popełnia błędy i niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy przenigdy w życiu nie powiedział niemiłego słowa za plecami innej osoby.

Może zanim za bardzo się nakręcę, to utnę ten mój nieco przydługi wywód w tym miejscu. Proszę Was, drodzy Czytelnicy, tylko o jedno – pamiętajcie, żeby być wobec siebie wyrozumiałymi, myślcie o sobie nawzajem i o Waszych wierzchowcach. Jeżeli nie jesteście trenerem, to starajcie się nie oceniać, a jeżeli macie jakąś faktycznie sensowną krytykę, która pomoże koniowi oraz jeźdźcu, to dzielcie się nią w uprzejmy sposób, zamiast szeptać o niej z wrednym uśmiechem.

Nie chcę tu nikomu prawić morałów, jednak myślę, że w ten sposób możemy zredukować negatywne aspekty światka jeździeckiego, zatrzymując te dobre, i otrzymać środowisko, w którym każdy czuje się dobrze.

Trzymajcie się i dbajcie o siebie oraz swoje rumaki!

Śpioch

KONIEcznik - marzec 2021Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα