Rozdział VII

828 61 37
                                    

Pov. Langa
Spakowałem wszystkie przydatne rzeczy wsiadłem w samochód i pojechałem po Rekiego.

Pov. Reki
Czekałem z bagażami gotowy na przyjazd Langi. Chwilę później dostrzegłem jasnoniebieski samochód. Swoim kolorem przypominał włosy chłopaka. Auto zatrzymało się przede mną. Zobaczyłem Langę siedzącego w środku. Miał na sobie lekko rozpiętą, białą koszulę. Wyglądał naprawdę dobrze. Złapałem za klamkę pojazdu i wsiadłem do środka:
- Hejka!- przywitałem się.
- Dzień dobry- odpowiedział.
- Ah przepraszam zapomniałbym, włóż swoją torbę do bagażnika, przecież nie będziesz jechał z tym wszystkim na kolanach- dodał.
Usłyszałem dźwięk otwierania bagażnika, więc wysiadłem, włożyłem torbę i wróciłem na swoje miejsce:
- Okej. Teraz już możemy jechać- powiedziałem zapinając pasy.
Przypiąłem swój telefon z nawigacją do stojaka i zaczęliśmy jechać do willi dziadków. Na dworze lekko świeciło słońce. W radiu grała wakacyjna muzyka. Chwile spędzone z niebieskowłosym były wspaniałe. Droga była dosyć długa. Rozmawialiśmy o głupich historiach z naszego życia śmiejąc się przy tym. W końcu ujrzeliśmy wielki dom z basenem:
- Ej Reki jesteś pewny, że to tutaj?- spytał chłopak.
- Hahah tak jestem pewny- odpowiedziałem.
Wysiadłem z samochodu, aby zadzwonić domofonem. Chwilę później otworzyła się wielka brama, a ja siedziałem już z powrotem w samochodzie. Wjechaliśmy na teren posiadłości dziadków. Langa sprawiał wrażenie jakby nie mógł uwierzyć, że właśnie tu będziemy mieszkać przez kolejne kilka dni.

Pov. Langa
Byłem troszkę bardzo zdziwiony. Dlaczego dziadkowie Rekiego byli tak zamożni, a chłopak mieszkał w skromnym domku. Czy dziadek czerwonowłosego nigdy nie podzielił się swoim majątkiem z potomkami? Miałem wiele pytań, oczywiście tych odnośnie pieniędzy nie zamierzałem zadać. Przecież to nie moja sprawa. Zaparkowałem w wskazanym miejscu przez Rekiego i wysiedliśmy z samochodu, biorąc nasze bagaże. Chłopak zawsze wydawał mi się taki delikatny, więc to ja wziąłem jego torbę wraz ze swoją walizką, a on mi podziękował. Udaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Reki zadzwonił dzwonkiem. Po chwili zobaczyliśmy drobną sylwetkę babci czerwonowłosego:
- Dzień dobry- powiedziałem starając się być jak najbardziej uprzejmym.
- Witaj babciu- powiedział szczęśliwy Reki.
- Ahh dzień dobry chłopcy!- odpowiedziała nam babcia chłopaka.
- Nazywam się Langa Hasegawa. Miło mi poznać- rzekłem.
- Kochanie mi ciebie też bardzo miło poznać. Jestem Mary Kamado- odpowiedziała serdecznym głosem.
- Proszę wejdźcie do środka- zaprosiła nas.
Dom w środku był bardzo przytulny. Nie sprawiał wrażenia bogatego. Meble, które wypełniały wnętrze były dość stare. Panowała tam przyjemna atmosfera. Kobieta z wyglądu przypominała mi bardzo matkę Rekiego, po mimo widocznych zmarszczeń na twarzy miały wiele podobieństw. Przywitaliśmy się także z dziadkiem Rekiego. Mężczyzna był uprzejmy i równie sympatyczny jak jego żona. Poprosili swoją pokojówkę, by zaprowadziła nas do naszego pokoju. Od razu było widać, iż był to pokój gościnny. Znajdowała się tam szafa, kilka innych, mniejszych szafek, lustro oraz dwa łóżka. Zaczęliśmy się rozpakowywać. Reki był bardzo szczęśliwy, zresztą tak samo jak ja. Entuzjastycznie układaliśmy nasze rzeczy w szafkach. Pokojówka pokazała nam również toaletę i powiedziała, że kiedy się rozpakujemy mamy zejść na dół, ponieważ Pani Kamado przygotowuje obiad. Kobieta odeszła, a my w dalszym ciągu rozpakowywaliśmy się ustalając gdzie i kto będzie przechowywał swoje ubrania i pozostałe przedmioty. Gdy skończyliśmy, tak jak poradziła nam pokojówka zeszliśmy na dół:
- Babciu już jesteśmy!- krzyknął Reki.
- Trochę zeszło wam z tym rozpakowywaniem się. Obiad leży już na stole. Wszyscy zasiedliśmy do stołu i rozpoczęliśmy posiłek:
- Langa powiedz czym się interesujesz?- zapytała kobieta.
- Dotąd mieszkałem w Kanadzie, tam jeździłem na snowboardzie. Teraz, gdy przeprowadziliśmy się na Okinawę Reki nauczył mnie jeździć na deskorolce. Teraz dzięki niemu mam pasję- szczerze odpowiedziałem.
- Ah wiedziałam, że Reki zawsze był takim dobrym chłopakiem...- rozmarzyła się kobieta.
- Tak to prawda- odpowiedziałem.
Spojrzałem lekko speszony na Rekiego, a on się zarumienił  i uśmiechnął:
- Dziękuję. Nie chwalcie mnie aż tak bardzo. Langa też jest cudownym przyjacielem babciu- odpowiedział.
- Ojj moi drodzy, ale z was dobrzy chłopcy- odrzekła zadowolona kobieta.
Byłem trochę zawiedziony, że Reki nazwał mi tylko przyjacielem, ale za chwilę skarciłem się za tą myśl. Przecież byliśmy przyjaciółmi, czego więcej oczekiwałem? Pochwaliłem dania Pani Kamado, gdy zakończyliśmy jedzenie obiadu. Kiedy wstaliśmy od stołu dziadek Rekiego powiedział, że ma dla nas niespodziankę, która jest na dworze. Szliśmy za mężczyzną. Ku naszym oczom pojawił się gigantyczny basen, chyba niedawno wybudowany:
- Ta daaam- powiedział mężczyzna.
- Dziadku wybudowaliście basen?!- spytał Reki.
- Owszem drogie dziecko. Niedawno skończyliśmy jego budowę i akurat okazało się, że przyjedziecie- odrzekł.
- Ale fajniee..- powiedziałem lekko zszokowany.
- To co zamierzacie robić dzisiaj?- zapytał mężczyzna.
Reki spojrzał na mnie, a ja na niego:
- Może pójdziemy trochę pozwiedzać?- spytał oczekując ode mnie odpowiedzi.
- Tak, z chęcią- powiedziałem.
- Dobrze chłopcy. Czujcie się jak u siebie. Jesteście dorośli, więc możecie chodzić gdzie chcecie i robić co tylko zapragniecie. Miłej zabawy- rzekł mężczyzna.
- Dziękujemy bardzo- odpowiedziałem.
On pomachał dłonią i udał się w stronę domu:
- To co ? Może się spakujemy i lecimy zwiedzać? - po chwili zapytał Reki.
- Okej- odpowiedziałem.
Spakowaliśmy się do jednego plecaka. Tak na prawdę wzięliśmy tylko wodę, pieniądze i dokumenty. Na początku postanowiliśmy iść w stronę miasta żeby obczaić knajpki i sklepy. Reki co chwilę, gdy zobaczył jakiś bar mówił, że chce tam pójść. Cieszyłem się, że pokazuje mi także swoją infantylną stronę. Nagle poczułem wielką ochotę zjedzenia czegoś słodkiego:
- Reki słuchaj, a może dzisiaj wstąpimy na jakieś lody? - zapytałem.
- Taaak! Mogę wybrać lodziarnie ? Proszę...- powiedział.
- Okej- odpowiedziałem.
Szliśmy jeszcze kawałek, aż Reki dostrzegł lodziarnie, którą dzisiaj chciał odwiedzić:
- Możemy iść tutaj?- zapytał.
- Pewnie- odrzekłem.
Weszliśmy do budynku. Była to dosyć spora lodziarnia, ponieważ znajdowało się tam wiele stolików i oprócz lodów można było zamówić również inne słodkości. Mimo to obydwoje zdecydowaliśmy się na lody włoskie. Reki wybrał mi smak pomarańczowy, a sobie wziął cytrynowy. Ekspedientka podała nam dwa lody, a ja zapłaciłem za zamówienie. Chłopak cieszył się jak dziecko, nagle spytał:
- Langaaa mogę spróbować twojego loda?
- T-tak- odpowiedziałem lekko zawstydzony.
Wyciągnąłem rękę z lodem w jego stronę, a on wysunął część języka i delikatnie polizał loda. W tamtym momencie zrobiło mi się naprawdę gorąco. Moją głowę przepełniały nie ładne myśli, które starałem się odgonić. Z fantazji wyrwał mnie komentarz Rekiego:
- Mmmmm jaki wspanały..
- Chcesz polizać mojego loda?- zapytał.
Poczułem jak moje policzki mnie pieką:
- Tak- odpowiedziałem speszony.
Nachyliłem się lekko w stronę chłopaka i dotknąłem swoim językiem jego loda.

Pov. Reki
Kiedy Langa polizał mojego loda zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo dwuznaczne rzeczy mówię. Twarz chłopaka oblał czerwony rumieniec. Czyżby myślał o tym samym co ja? Co jeśli teraz pomyśli sobie, że jestem jakimś zboczeńcem:
- Ahh Langa przepraszam! Ja nie chciałem żeby to zabrzmiało dwuznacznie- starałem się tłumaczyć.
Wtedy zrobiło się trochę niezręcznie. Usiedliśmy przy stoliku i zajęliśmy się swoimi słodkościami. Stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Milczenie przerwał Langa, mówiąc:
- Reki... twój lód smakował wspaniale...- powiedział zawstydzony i spuścił wzrok.
Co miał na myśli? Czyżby niebieskowłosy też coś do mnie czuł? Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Resztę lodów zjedliśmy w milczeniu. Kiedy skończyłem powiedziałem:
- Jak skończysz to może będziemy już wracać do domu ? Zaplanujemy co będziemy robić jutro- zaproponowałem.
- Okej, w sumie to możemy już iść. Skończę jeść po drodze- odpowiedziałem.
Wyszliśmy z lodziarni i udaliśmy się w stronę domu. Było już po dziewiętnastej. Wracaliśmy inną drogą niż dotąd. Po między drogami na wysepce rosły wielkie palmy. Prawdopodobnie zostały tu posadzone nienaturalnie. Niebo było pomarańczowe, słońce powoli zachodziło. Postanowiłem przerwać nasze milczenie:
- Reki chciałem ci podziękować za to, że nauczyłeś mnie jazdy na deskorolce- wyznałem.
- Wiesz odkąd przeprowadziliśmy się tęskniłem za snowboardem, a dzięki tobie znalazłem nową pasję- kontynuowałem.
- Hahah w porządku. Cieszę się, że polubiłeś jazdę na deskorolce- powiedział.
- Może jutro rano poszukamy jakiegoś skateparku gdzieś w pobliżu?- spytałem.
- Niech będzie, trochę mnie pouczysz, a później pójdziemy na plażę dobrze?- zaproponował.
- Okej- zgodziłem się.
Dotarliśmy do willi. Kolacja była już gotowa. Zjedliśmy ją wspólnie, a potem po koleji poszliśmy się umyć. Byliśmy już zmęczeni, więc zagraliśmy jeszcze w chińczyka na messenger i poszliśmy spać:
- Dobranoc Reki- powiedziałem.
- Dobranoc. Nie mogę doczekać się jutra- odpowiedział czerwonowłosy

__________________________
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział niż zwykle. Chciałabym wam bardzo polecić książkę mojej przyjaciółki. Również fanfiction z Sk8 the infinity z shipu JoexCherry:

 Również fanfiction z Sk8 the infinity z shipu JoexCherry:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
SNOW  | LangaxRekiWhere stories live. Discover now