SNOW | LangaxReki

2.1K 101 56
                                    

Pov. Reki

Dziś postanowiłem skończyć z chodzeniem na podziemne wyścigi, czyli S. Jestem załamany. Langa był w stanie nauczyć się ollie w 2 tygodnie, a mi udało się to dopiero po dwóch miesiącach. Czuję, że cały mój czas, który poświęciłem na jazdę na deskorolce był stracony. Przecież to ja  tego wszystkiego go nauczyłem, a teraz to on jest lepszy ode mnie. Jestem inny niż Adam i Langa, nie nadaję się do skateboardingu. Dlatego należy to zakończyć. Byłem zmęczony myślami, które krążyły po mojej głowie. Rzuciłem się na łóżko i po chwili zasnąłem.


Pov. Joe

- Nie sądzisz, że coś jest nie tak z Langą i Rekim? - spytałem Cherriego po chwili milczenia.

- W sumie masz rację, ale myślę, że szybko się pogodzą- odpowiedział różowowłosy popijając colę

- Chyba będę się już zbierać- powiedziałem. 

- Do zobaczenia na S!- krzyknął Cherry.

Na pożegnanie machnąłem ręką i wyszedłem z baru. Postanowiłem zadzwonić do Rekiego i ubłagać, by przeszedł na wyścig. W końcu wczoraj nigdzie go nie widziałem, a gdy spytałem Langi gdzie on jest, odpowiedział, że został w domu. Czułem, że coś musiało się stać i chciałem im pomóc. Może, gdy się spotkają zmuszę ich w jakiś sposób do rozmowy. Zapomniałem telefonu i żeby zadzwonić musiałem wrócić do domu. Kiedy dotarłem na miejsce wyszukałem numer Rekiego i nacisnąłem zieloną słuchawkę. 


Pov. Reki

Ze snu wybudził mnie głośny dzwonek telefonu. Zerwałem się na równe nogi, przetarłem oczy, a na ekranie telefonu dostrzegłem numer Joego. Szybko odebrałem, by Joe się nie rozłączył:

- Halo?- powiedziałem pytającym głosem.

- Cześć. Mam prośbę. Przyjdź dzisiaj na S, nie przyjmuję odmowy- rzekł nie dając mi dojść do słowa i rozłączył się. 

Wzdychnąłem i znów położyłem się na łóżku. Stwierdziłem, że skoro mam tam iść to chociaż wezmę prysznic. Kiedy skończyłem tę czynność wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegarek. Wyścig prawdopodobnie za chwilę się zacznie, ale mi się zbytnio nie śpieszyło. Wyszedłem z domu i wolnym krokiem podążałem w stronę miejsca gdzie odbywa się S. Pokazałem ochroniarzowi przypinkę, a ten wpuścił mnie na teren wyścigu deskorolkowego. Na wielkim ekranie dostrzegłem Langę ścigającego się z Adamem. Poczułem jak tętno mojego serca przyspieszyło. Zacząłem się okropnie stresować czy to skończy się dobrze. Od jakiś typków przede mną usłyszałem, że są to zawody i przeciwnikiem Adama został Langa poprzez losowanie. To minimalnie mnie pocieszyło, w końcu oznaczało to, że Langa nie miał zamiaru ścigać się konkretnie z Adamem. Z moich przemyśleń wyrwały mnie głośne krzyki przerażenia. Odwróciłem mój wzrok na ludzi szukając przyczyny wydawanych odgłosów. Wtedy dostrzegłem Langę leżącego na ziemi z krwawiącą głową. Poczułem silne ukłucie w okolicach serca. Zacząłem biec, błagając Boga, aby dał mi siły. W końcu ujrzałem niebieskookiego, drogiego mi przyjaciela, którego chciałem zostawić. Łzy samoistnie zaczęły spływać mi po twarzy. Upadłem na kolana krzycząc z rozpaczy. Pozostali powiadomili już pogotowie. Jego błękitne włosy pokryła czerwona ciecz. Wyglądał tak bezbronnie:

-Adam nienawidzę cię!- rozpaczliwie krzyczałem

- Jak mogłeś to zrobić?! On należy do mnie! Rozumiesz?!

- Nie... to wszystko moja wina. To ja go zostawiłem. Zabrakło mnie i nie zdążyłem ostrzec go przed Adamem - powiedziałem ciszej uświadamiając sobie swoją winę.

- Jak mogłem być takim idiotą?! Co jeśli teraz nie będzie mi już dane tego naprawić?...

Wtedy usłyszałem syreny ambulansu. Ujrzałem karetkę, a z niej wychodzących ratowników medycznych niosących jakąś deskę. Położyli na niej Langę i wnieśli do środka pojazdu. Podążając za lekarzami, zapłakany spytałem się do jakiego szpitala go wiozą. Gdy uzyskałem odpowiedź zacząłem błagać Shadowa żebyśmy tam pojechali. Mężczyzna się zgodził. Czym prędzej zapieliśmy pasy i pojechaliśmy do szpitala. 




SNOW  | LangaxRekiTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon