10. I met evil when I was only a child.

447 44 7
                                    

Zasnęliście kiedyś w jakimś dziwnym miejscu? Nie chodzi mi tutaj o kuchnie, taras czy podłoga... bardziej myślę tutaj o na przykład drzewie. Izuku wracając nad ranem do domu wmawiał sobie, że to zdarza się dosyć często. Tak samo wmawiał sobie, że ból pleców zaraz minie...

W domu niesamowicie się spieszył, żeby zdążyć na lekcję. Z jeszcze wilgotnymi po prysznicu włosami otworzył drzwi i wpadł na kogoś z impetem.

-Przepraszam, śpieszę się!- zaczął biec po schodach na dół, ale wtedy usłyszał głos.

-Dokąd? Myślałem, że cie zawiesili.- Fioletowowłosy z kpiną patrzył jak Izuku wchodzi z powrotem na górę.- Poza tym nawet nie zamknąłeś mieszkania...-prychnął i wszedł do środka, a zielonooki podążył za nim. 

-Masz kawę w domu, no nie?- uśmiechnął się, siadając na kanapie.

-Jasne. -stał oparty o ścianę z założonymi rękami- Skoro i tak czujesz się jak u siebie, to sobie zrób. 

-Dobra, to kupimy po drodze.- westchnął zawiedziony. 

-Słucham?

-Idziesz ze mną. Do baru- dodał uprzedzając jego pytanie.- Chcesz czy nie, musisz oficjalnie wybrać po której jesteś stronie.

-Ugh! Dajcie mi spokój. Wszyscy ciągle pytają ,,Po której jesteś stronie?" ,,To chcesz być bohaterem czy nie?" ,,Co robisz w szkole dla bohaterów, skoro nie wiesz czy chcesz nim być?"-zaczął nerwowo stukać butem o podłogę niczym królik.- Nie możecie zapytać jak się czuje albo czy jestem szczęśliwy? Żadna strona nie chce MNIE. Wszyscy chcecie tylko mojej mocy. Walcie się. Co za różnica... bohaterzy czy przestępcy... wszyscy jesteście tacy sami.

-Nie jesteśmy tacy sami...-zaczął

-Wszyscy twierdzicie, że chcecie zmienić świat na lepsze, a jedyne co robicie to mścicie się na swoich wrogach. Myślicie, że możecie wyznaczać sprawiedliwość, zapanować nad tym chaosem, a sami sobie wyznaczacie specjalne przywileje. Manipulujecie, poświęcacie innych i wierzycie, że robicie coś dobrego.

-Różnica jest taka, że bohaterzy poświęciliby cie żeby uratować miliardy ludzi. MY poświęcilibyśmy miliardy, żeby uratować ciebie. 

-W jakim świecie ty żyjesz?! Chcecie rozpętać wojnę, obmyślać plany, rządzić, zabijać i kłamać, ale spójrz na nas! Jesteśmy tylko dziećmi! Mamy po 15 lat, powinniśmy żyć pełnią życia, a nie ćwiczyć do upadłego, wymiotować ze stresu, płakać w poduszkę, czy cały czas uciekać od rzeczywistości na każdy możliwy sposób! A wiesz dlaczego? Każdy z nas w końcu umrze! A przez was to będzie śmierć pełna bólu i kłamstw! Nikt nikogo nie uratuje! A mną nikt nie będzie rządzić.

-Myślisz, że o tym nie wiem?!- Hitoshi wstał z kanapy i podszedł bliżej Izuku.- Myślisz, że nie próbowałem znaleźć innego wyjścia? Doskonale wiem, że wszyscy kłamią. Moje Quirk daje mi w tym jednak przewagę. Chce sam zdecydować jak umrę, a żeby to zrobić trzeba albo popełnić samobójstwo, albo nie dać się zabić tym wszystkim ludziom, którzy są przeciwko tobie.- Oczy Hitoshiego gniewnie błyszczały. Był jak księżyc. Samotny i pełen niedoskonałości. Wychodził, kiedy wszyscy inni spali i rozświetlał mrok.- Trzymałem to wszystko w sobie, bo myślałem, że nikt nie zrozumie, ale jak cie pierwszy raz zobaczyłem coś do mnie dotarło. Problemem nie jest to, że wszyscy umrzemy. Problem polega na tym, jak żyjemy. Czekamy na szczęście lub na śmierć, w zależności co będzie pierwsze. Ludzie zrobili z nas demony, więc dlaczego by nie urządzić tu naszego piekła?- uśmiechnął się, a Midoryia miał mętlik w głowie. 

-Chyba nie do końca rozumiem...- zamyślił się, chociaż tak na prawdę na zupełnie inny temat.

- To proste.- Złapał zielonowłosego za dłoń i zakręcił.- Przyłączymy się do tych silniejszych. Pomożemy im wygrać- Izuku zrobił piruet w objęcia swojego gościa.- A później, kiedy poczują się bezpieczni... Wbijemy im nóż w plecy.- wyszeptał zielonookiemu do ucha dźgając go lekko palcem między łopatki.

Chłopak odsunął się i nerwowo otrzepał szkolny mundurek, którego jeszcze nie zdążył przebrać.

-To nie ma sensu. Za dużo zachodu. Łatwiej by było wyjechać i odciąć się od tego wszystkiego.

-Hmm niby tak, ale pozwólmy sobie na odrobinę szaleństwa- zaśmiał się cicho widząc nieprzekonaną minę kolegi.- Poza tym, jeśli byś do mnie dołączył dowiedziałbyś się ile z wczorajszych opowieści było prawdą...- tutaj oczy Izuku niebezpiecznie zabłysły. Przez chwilę stali w ciszy, którą zakłócały tylko dźwięki z ulicy dochodzące z uchylonego okna. Midoryia w skupieniu nad czymś myślał. W pewnej chwili jednak jego usta wykrzywiły się w niepokojącym uśmiechu.

- Ja miałbym przyłączyć się do ciebie? Nie ma opcji! Ale właśnie nadałeś mojemu życiu sens! Już wiem czego chce. I tak umrzemy, a dzieciństwa nikt nam nie zwróci, już i tak jesteśmy straumatyzowani. Wszyscy oczekują, że wybierzemy którąś ze stron. Wybierz "dobro" wybierz "zło", gdzie każdy ma swoją własną definicje obu tych słów! Wiesz ile na świecie jest ludzi, którzy też nie chcą wybierać? Dlatego mam plan Hitoshi. To ty dołączysz do mnie, nie na odwrót. Stworzę trzecią stronę. Tą która będzie walczyć prawdą. Wydamy tajemnice, ujawnimy prawdę i zmienimy świat w łatwiejsze miejsce do życia. Wszyscy chcą wymierzać sprawiedliwość według własnych upodobań, a to błąd. Skoro rzeczy dobre, to te akceptowalne społecznie, to będziemy pytać właśnie społeczeństwo. Każdy będzie odpowiadał za to co zrobił, a na końcu odpowiemy my. 

- Nie rozumiem... Chcesz być neutralny, czyli tak jakby się nie mieszać i jednocześnie pytać ludzi kogo zabić?

-Nie do końca o to mi chodziło. Może źle to ująłem. Nie mieszamy się do spraw między bohaterami i złoczyńcami. Pomagamy ludziom, żeby mniej było facetów atakujących dzieci w lesie! Tak jak myśliwi kontrolują ilość dzikich zwierząt, żebyś nie spotkał dzika w drodze do supermarketu. 

- Przecież od razu nas złapią.

-Mnie się nie da tak łatwo złapać- puścił chłopakowi oczko- Poza tym ujawnimy się dopiero kiedy sytuacja będzie tego wymagać. Czyli kiedy ktoś się domyśli, przyjmiemy kogoś nowego, albo będziemy umierać- wzruszył ramionami.- Zero kłamstw. Zero zbędnych ofiar. Sprawiedliwość akceptowalna społecznie. Wszyscy traktowani tak samo, bez względu na pozycję społeczną.- wyciągnął dłoń do Shinso.- Wchodzisz w to?

Po chwili namysły uścisnął jego dłoń. Coś mu mówiło, że właśnie się dowiedział jak wygląda chaos w ludzkiej postaci i nie wiedzieć czemu, coś go ciągnęło w stronę tej niezdrowej ekscytacji wizją przyszłości.





Let it burn || Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz