12

11 2 0
                                    

- Za wolno. - Końcówka kija mnie dotknęła w brzuch przez co upadłam na ziemię. Usiadłam rozmasowując sobie tył głowy.

- Musisz w ciągu jednej sekundy znaleźć lukę w ruchach przeciwnika. - Kagami podeszła do mnie.

- Nie skupiaj się tylko na ataku, ale także na obronie. - Wyciągnęła rękę w moją stronę.
Złapałam ją i wstałam.

Była 16:30. Po skończonych lekcjach w piątek Kagami zaproponowała mi "dodatkową nauką" jak to ona nazwała. Poprawiłam swoje spinki i odgarnęłam włosy z czoła.

- Nie umiem przewidywać przyszłości. - Zaśmiałam się nerwowo.

- Nie chodzi o przewidywanie przyszłości, a o taktyczne myślenie. Być trzy kroki przed twoim przeciwnikiem. - Spojrzała na zachodzące słońce i poprawiła swoją czerwoną apaszkę.

- Wystarczy na dzisiaj.

- Dzięki za to spotkanie. - Uśmiechnęłam się.

- Nie ma za co. - Wyszłyśmy z parku i pożegnałyśmy się idąc w dwie przeciwne strony.
Włożyłam ręce w kieszenie czerwonej bluzy patrząc przed siebie.
Minęło kilka dni odkąd nie ma Smoczycy. Bianka również zniknęła. Kilka razy do niej napisałam, ale bez odpowiedzi.
Zmartwiłam się, ale nie chciałam być natrętna. Czarna ma własne życie.
Ostatnio bardzo podejrzane było też to, że Władca Ciem jakby zniknął. Złoczyńców nie było.
Nie pocieszało mnie to bo łatwo traciłam czujność.
Od czasu niespodziewanej "wizyty" Czarnego Kota ten bardzo często przychodził do mnie pod wieczór.
Opowiadał o różnych misjach, które przeżył razem z Biedronką kiedy jeszcze nie było więcej posiadaczy miraculum.
Siadał wtedy na parapecie i teatralnie przedstawiał mi każdy najmniejszy opis. Zafascynowana siedziałam na podłodze i z ekscytacją, jak małe dziecko, słuchałam.

Po 20 minutach wróciłam do domu. Rodzice dalej byli na wyjeździe, więc dalej mieszkałam tylko z Ziggy i Meow Meow.
Weszłam do kuchni. Włączyłam muzykę w telefonie i podgłosiłam tak, że było ją słychać w całym pomieszczeniu. Nienawidziłam gdy w tle była za długa cisza. Ziggy zaczęła podrygiwać uroczo do melodii. Napełniłam kocią miskę suchą karmą i wyjęłam z lodówki rybę podając na talerzyku mojej kwamii.
Zaparzyłam herbaty i otworzyłam szafkę z lekami. Zaczęłam szukać swoich tabletek w koszyku.

- Plastry...Coś na uspokojenie....
Rozrzedzenie krwi.... - Mówiłam pod nosem. Nie znajdując tego czego chciałam zaczęłam znowu gorączkowo przeszukiwać kosz.

No nie.....skończyły się

Wbiegłam do jadalni w poszukiwaniu pięniędzy zostawionych przez tatę. Po znalezieniu ich złapałam szybko plecak i schowałam rzeczy do środka.

- Uhm..... - Spojrzałam na kwamii tańczące w rytm muzyki.

- Ziggy? - Spojrzała na mnie.

- Chciałabyś może udać się ze mną na szybką wycieczkę? - Uśmiechnęłam się nerwowo.

- Moce nie do tego służą. - Założyła łapki na piersi.

- Wieeeeem, ale to sytuacja awaryjna. Apteke zamykają za 5 minut, a na piechote idzie się 15. - Podleciała do mnie kręcąc zrezygnowana główką.

- Ziggy, zacznij skakać! - Przemieniłam się i wyskoczyłam przez otwarte okno. Chwyciłam bat i szybko go zgięłam po czym rzuciłam jednym końcem zachaczając o szczyt budynku.
Przeleciałam i zaczepiłam o następny.
Po niecałej minucie wskoczyłam do pustej alejki ulicznej i przemieniłam się spowrotem.
Wyszłam stamtąd szybko.
Rozejrzałam się wokół. Widząc, że nikogo nie ma podreptałam do apteki.
W ostatniej chwili podałam receptę i dokonałam zakupu.

You Dance With Me My Lady?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz