8

9 2 0
                                    

Śpieszyłam się na pierwsze zajęcia szermierki. Torba sportowa latała mi, przewieszona przez ramię, gdy biegłam paryską ulicą. Na samym końcu drogi wychamowałam długim ślizgiem by przejść przez drzwi Szkoły Szermierskiej.
Wskoczyłam do środka i pędem popędziłam do szatni.

" Świetnie. Pierwsze zajęcia, a ja się spoźniam." Pomyślałam odstawiając torbę na ławkę w pustej szatni.

- Spokojnie dziewczyno! Zajęcia masz za 40 minut! - Powiedziała Ziggy wystawiając głowę z torby.

- CO?! - Wyszarpałam z kieszeni bluzy telefon i popatrzyłam.

- Rzeczywiście... - Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Zapomniałam, że zegar w kuchni się rozregulował przez co wskazywał godzinę na przód.

- Jestem kretynką. - Wymamrotałam pod nosem. Ziggy podleciała i poklepała moją głowę.

- No już, już. Nie jest tak źle. Przynajmniej teraz już na pewno się nie spóźnisz. - Spojrzała na korytarz i szybko schowała się do torby.

- W sumie racja. - Przyznałam łapiąc kluczyk do jednej z szafek..
Otworzyłam ją.

- Ta jest moja. - Usłyszałam gdzieś z boku. Tak się tego nie spodziewałam, że ze strachu uderzyłam głową o metalowy kant szafki. Zaklęłam cicho pod nosem i wyprostowałam się masując bolącą głowę.

- P-przepraszam...to moje pierwsze zajęcia. - Wytłumaczyłam nieznanej mi jeszcze osobie. Spojrzałam w bok. Jakieś 3 metry ode mnie stała troszkę niższa dziewczyna z krótkimi, ciemnymi włosami. Miała skośne oczy z brązowymi tęczówkami.

- P-p-przepraszam. - Powtórzyłam speszona i wzięłam do ręki torbę.

- Nie szkodzi. Każdemu mogło się zdarzyć, a tym bardziej nowicjuszom. - Odpowiedziała swoim lekko ochrypłym głosem i podeszła do szafki.
Otworzyłam drzwiczki obok i schowałam torbę uprzednio wyjmując potrzebne rzeczy.
Na policzkach miałam lekkie wypieki ze wstydu. W końcu się przebrałam i spięłam włosy w kucyka. Kątem oka zobaczyłam, że dziewczyna ma wyróżniający się czerwony strój do szermierki.

- Masz b-bardzo ładny strój... - Powiedziałam cicho uznając, że może to w jakiś sposób skłoni do rozmowy i zaznajomi z nią.

- Dziękuję. - Odparła krótko i wyszła.

- Nie przejmuj się. Jeszcze uda ci się poznać innych ludzi. - Powiedziała półszeptem Ziggy.

- Mam nadzieję. - Westchnęłam i poprawiłam spinki by nie spadły.
Wyszłam z szatni i udałam się ba trening. Kiedy grupa zaczęła się zbierać jeden z chłopaków podszedł do mnie.

- Vanda? - Blondyn o zielonych oczach i imieniu Adrien uśmiechnął się na powitanie.

- C-cześć. - Niepewnie pomachałam dłonią.

- Zapisałaś się na zajęcia?

- T-tak. Pomyślałam, że będzie fajnie n-no i tak jakoś wyszło. - Podrapałam nerwowo kark.

- Dobrze ci pójdzie. Zajęcia są na prawdę fajne. Nie da się nudzić. - Przyszedł nauczyciel i ogłosił rozpoczęcie lekcji.

- Powodzenia. - Powiedział i odszedł na bok.

" No dobra. Nie będzie tak źle. Wkuwałam przez cały tydzień podręczniki o szermierce." Starałam się jakoś podnieść na duchu. Przez długi czas się rozgrzewaliśmy po czym niezbyt sympatyczny nauczyciel sparował mnie z jego jednym z najlepszych uczniów. Jak mi się głupio zrobiło gdy zobaczyłam, że to ta sama dziewczyna co w szatni. Przełknęłam głośno ślinę i stanęłam na przeciwko niej.
Na znak zaczęłyśmy walczyć. Co prawda to było oczywiste, że nie mam szans, ale sądząc po reakcji naszej "publiczności" nie byłam wcale taka najgorsza. Chyba było nawet okej.
Ostatecznie upadłam na ziemię pokonana. Reszta grupy pogratulowała i wróciła do ćwiczeń. Dziewczyna zdjęła kask i podeszła patrząc na mnie z góry.

You Dance With Me My Lady?Where stories live. Discover now