Blondwłosa rozszerzyła powieki, ponieważ nie przypuszczała, że chłopak jest tak bardzo zawzięty. Nic do niego nie docierało, nawet jeśli wpajała mu to do świadomości każdego dnia, aczkolwiek on był nieugięty, zupełnie jakby głuchy na jej słowa. Nie dopuszczał ich do siebie, nie słuchał tego, co mówiła. Zaczęła przypuszczać, że miał coś z psychiką, jako że nie dość, iż był bardzo impulsywny, agresywny, to ponadto zaborczy. Traktował ją jak swoją własność, dziewczynę, którą nie była. Przekręcał jej słowa na swoją korzyść, wmawiając sobie niestworzone rzeczy.

- Mingyu, nic nie rozumiesz. Ty nic nie rozumiesz! To nie tak. Dlaczego nie chcesz dać sobie spokój, mi spokój?! - podniosła głos, mając już dosyć jego zachowania. Czuła się prześladowania, nękana i nic nie mogła z tym zrobić.

- To ty nic nie rozumiesz! Dlaczego jesteś taka? Dlaczego on, co?! - wrzasnął, na co zmrużyła niemal od razu powieki. Bała się krzyków, poza tym nie miała pewności, czy chłopak nie zrobi jej krzywdy. Rozglądnęła się, mając nadzieję, że gdzieś w oddali pojawi się nauczyciel, do którego mogłaby zgłosić się o pomoc w odsunięciu agresora.

- Somi, daj mi szansę. Nie chcę twojej krzywdy. Po prostu zakochałem się w tobie, a ja nie zakochuje się często - oznajmił szeptem, łapiąc ją za dłonie, lecz ona niemal od razu cofnęła się, chcąc je zabrać, co go zirytowało.

- Puść mnie. Daj mi odejść, nie nachodź mnie więcej i terroryzuj Tae. On nie ma nic z tym wspólnego. Już przed poznaniem go nie chciałam być z tobą i nikt nie miał wpływu na moją decyzję - starała się mu przemówić do rozsądku, aczkolwiek chłopak wciąż upierał się przy swoim. Mingyu złapał ją mocniej, po czym przyciągnął do siebie, starając się jeszcze coś naprawić, przekonać ją. Po jej wyrazie twarzy można było stwierdzić, że jest bardzo niezadowolona i stara się wyrwać, lecz nie miała aż tyle siły.

Jeon wyszedł właśnie ze szkoły, chcąc przewietrzyć się, zaczerpnąć świeżego powietrza, jako że zbyt długo siedział w klasie. Miał dosyć ślęczenia w budynku, a pogoda była dosyć ładna, toteż nie mógł nie skorzystać. Kiedy opuścił budynek, właśnie wtedy ujrzał sytuację, która miała miejsce nieopodal wejścia. Zaskoczony wypytywał się w ich dwójkę, chcąc zauważyć, co takiego się dzieje. Na pierwszy rzut oka zdziwił się, ponieważ nie sądził, że dziewczyna zmieniła nastawienie do chłopaka, a z oddali mógł stwierdzić, że nic złego się nie dzieje. Z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby blondynka trwała w uścisku z własnej woli, jednakże nagle ujrzał jak szarpie swoimi nadgarstkami, które nie zostają wyzwolone pomimo gwałtownego ruchu.

Pośpiesznie zbiegł po schodach, a tuż po chwili znalazł się obok nich. Pchnął chłopaka, dzięki czemu uścisk na jej ciele zelżał, a ona mogła się odsunąć na bezpieczny dystans. Kim zmarszczył brwi, z początku nie do końca rozumiejąc co się dzieje, lecz zaraz ujrzał Jungkooka i prychnął pod nosem.

- Co ty jej robisz? Odbiło ci? Dlaczego nią szarpiesz? Nie widzisz, że ona nie chcę z tobą iść? - zapytał retorycznie, stając między nimi, aby oddzielić dziewczynę od szatyna, który chciał zrobić krok do przodu w jej stronę, ale nie udało mu się to przez ciało jego dawnego przyjaciela, który uniemożliwił mu ten ruch.

- Odczep się. Nie masz prawa się wtrącać. To sprawa między nami, więc wypad - skinął brodą na bok, dając mu niemy znak, że ma sobie pójść i dać mu dokończyć konwersację bez obecności osób trzecich. Brunet pokręcił głową, nie chcąc się i nawet nie mając zamiaru godzić się na jego nakaz. Wciąż stał w tym samym miejscu, lecz zwrócił głowę w stronę kobiety. Zaczął się jej przyglądać, musząc ujrzeć, czy aby na pewno nic jej się nie stało.

- Nie zostawiaj nas samych, Jungkook. Proszę cię - wyszeptała bezradnie, mając już dosyć tej sytuacji. Czuła się bezsilnie i poniekąd winna, gdyż zaczęła obawiać się, że przez jej słowa Mingyu postanowi zemścić się na niewinnym Taehyungu.

Gay challenge  》✦ Taekook Where stories live. Discover now